Rozdział 4

2.4K 159 10
                                    

W drodze do szkoły przeglądałam fakty związane z Janoskians. Zapamiętałam tylko niektóre.

-Jesteśmy - Tori klepnęła mnie w nagie udo a ono zaczęło mnie niemiłosiernie piec.

-Musiałaś?

-Och, przepraszam. Dobrze. To twoja szkoła. Zajęcia zaczynasz za pół godziny. Rozejrzyj się po szkole. Z tyłu planu masz zapisane gdzie, który z chłopców ma szafkę. Jakby coś Beau skończył szkołę, więc o niego nie masz się co martwić.

-Boję się.

-To tylko szkoła. Nie ma czego się bać. A po za tym to tylko pół roku.

-Aż pół roku. Ja tu nie usiedzę do czerwca.

-Dasz radę. Jesteś z Crawfordów. A do tego też się nie przyznawaj. Kumpel Vic'a zapisał cię jako Victorię Castle. Wiem, głupie nazwisko. Jakby się ktoś pytał o mnie jestem twoją starszą siostrą i mam na imię Veronica.

-Przecież nie jesteśmy do siebie w ogóle podobne.

-Oj tam, oj tam. Miłego dnia.

Wyskoczyłam z auta i wzięłam głęboki wdech. Niby tylko szkoła ale denerwowałam się jak diabli. Weszłam po kilku schodkach do budynku. Gdy już pozbyłam się niepotrzebnych rzeczy, które zostawiłam w swojej szafce, zaczęłam rozglądać się po szkole. Znalazłam wszystkie sale gdzie odbywały się moje lekcje, łazienki i co najważniejsze szafki Luke'a, Jai'a, James'a i Daniel'a.

Ruszyłam do sali numer 218, chemicznej, która znajdowała się na drugim piętrze. Zaczęłam przeglądać nowy telefon i wpadłam na kogoś. Spojrzałam na tę osobę i to był Luke.

-Hej! Jestem Luke - przywitał się lekko sepleniąc co wydało mi się urocze. - My się chyba znamy?

-Tak. Wprowadziłam się wczoraj koło ciebie. Jestem Vicky.

-Co porabiasz? - zapytał zaciekawiony.

-Rozglądam się po szkolę. A zaraz mam ... chemię.

-Och, to tak jak ja. Szedłem tylko po książki do szafki. A może chodź ze mną? Pójdziemy razem na lekcje żebyś nie czuła się samotna?

-Jasne - uśmiechnęłam się.

Wróciliśmy do jego szafki. Wziął potrzebne rzeczy i rozmawiając skierowaliśmy się do sali chemicznej. Kiedy nauczycielka otworzyła drzwi nie wiedziałam gdzie mam siąść. W końcu zajęłam miejsce w ostatnim rzędzie blisko drzwi. Niby w LA nie byłam szarą myszką ale tu miałam taki zamiar. Nie wyróżniać się. Chwilę później koło mnie pojawił się Luke.

-Siądę z tobą.

-Okey.

Przez całą lekcję spoglądałam na bruneta. Zauważyłam, że ma piękne oczy. Takie brązowe i głębokie. Za każdym razem jak widziałam, że on mi się przyglądał odwracałam wzrok. Kiedy wyszliśmy z klasy chłopak od razu do mnie zagadnął.

-Raczej jesteś z tych mniej gadatliwych?

-Różnie ale raczej tak. Ty też?

-Zależy.

-Od czego?

-Od osoby z którą rozmawiam.

Podbiegł do nas jakiś chłopak i przywitał się z Luke'iem.

-U a co to za koleżankę sobie znalazłeś? - zaśmiał się.

-Jestem Vicky - wyciągnęłam do niego rękę.

Ujął ją i cmokną w jej zewnętrzną stronę.

-A ja Jai.

-Och jakiś ty szarmancki - zaśmiałam się.

Peril life // JanoskiansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz