♦LIV♦ [+18]

5.1K 373 34
                                    

  Nagle zaczął napierać na moje wejście. Po chwili poczułem główkę jego penisa w sobie. Wygiąłem głowę do tyłu, czując ból i nieznane mi dotąd uczucie. Chwyciłem prześcieradło, mocno zaciskając na nim pięści. Czułem, jak wchodzi we mnie coraz głębiej i głębiej.

— Już jest cały — wyszeptał mi do ucha, przylegając swoim ciałem, do mojego. Objąłem go rękami za szyję i uwiesiłem się.

Podniósł mnie do siadu, przez co poczułem go wyraźniej i głębiej. Jęknąłem znowu, gdy ścisnął moje pośladki, podnosząc do góry i po chwili je opuszczając, wykonując przy tym pchnięcie. Wygiąłem kręgosłup w łuk. Jego ruchy stały się jednostajne, dając mi przy tym dużo przyjemności, to mi nie wystarczało. Chciałem więcej. Już po chwili, ułożyłem dłonie na jego ramionach i sam podnosiłem się i opadałem, nadal mając go w sobie, a on wykonywał coraz szybsze i chaotyczniejsze pchnięcia.

— Zac! — znowu doszedłem z jego imieniem na ustach.

— Szlak... — wymamrotał, mocniej we mnie pchając. Wiedziałem, że on także jest już na granicy. Jego penis stawał się coraz większy, dając mi więcej przyjemności. Aż w końcu doszedł we mnie. Otworzyłem szerzej oczy, zaciskając jeszcze mocniej dłonie na jego ramionach i wbijając paznokcie. Zakleścił się we mnie, zostawiając całą swoją spermę — Przepraszam... Ja nie zdążyłem go wyjąć... — spojrzał na mnie.

— To... to za mało — spojrzałem na niego zamglonym wzrokiem. Moja ruja nie została jeszcze zaspokojona.

Nagle zobaczyłem w jego oczach ogromna dzikość. To był instynkt. Odruchowo odsłoniłem szyję, gdy przeszły mnie dreszcze. Moje wnętrze wypełnione zostało jego ciepłą spermą. Już pi chwili, Zac wgryzł się w moją szyję, co spowodowało u mnie ogromny ból. Ten ból był inny niż wszystko, co czułem do tej pory. Nie mogłem się na niczym skupić. Moja głowa była pusta. Nie poczułem nawet krwi, spływającej mi po ramieniu. Czułem jedynie język Zaca, który ją zlizywał.

Właśnie wtedy straciłem przytomność.

Obudziłem się w objęciach mojego przeznaczonego, który kurczowo przytulał mnie do siebie.

— Zac... — powiedziałem cicho, starając się go obudzić.

— Tak kotek? — powiedział jeszcze zaspany, całując mnie w czoło.

— Ja... muszę iść do toalety...

— Mhmm... — puścił mnie, lecz gdy próbowałem wstać, jęknąłem z bólu. Na szczęście, tak cicho, że on tego nie usłyszał. Dopiero gdy rozejrzałem się po pokoju, przypomniałem sobie wczorajszą noc i natychmiast poczułem ciepło na twarzy.

— Co tak siedzisz, kochanie — objął mnie w pasie, przyciągając do siebie.

— Czy my... wczoraj...

— Tak... Kochaliśmy się tak namiętnie, że aż zemdlałeś — powiedział, całując mi przy tym szyję.

— A... ale... — nie byłem w stanie wypowiedzieć żadnego zdania, a w chwili, gdy pocałował miejsce wczorajszego ugryzienia, natychmiast na całym ciele poczułem dreszcze podniecenia.

— Nie miałeś iść czasem do toalety? — zapytał zaczepnie.

— Z... zac... — łzy desperacji i zawstydzenia spływały mi po policzku. Jak on może żartować w takiej sytuacji.

— No już kotek — wziął mnie na ręce w stylu panny młodej zaniósł do łazienki — poradzisz sobie?

— Tak... — po moich słowach zostawił mnie samemu sobie, dzięki czemu mogłem wszystko na spokojnie przemyśleć.

Załatwiłem swoje potrzeby i od razu wszedłem pod prysznic, by umyć zaschnięte, nadal klejące się białe plamy rozsiane po moim całym ciele.

To było takie zawstydzające, że myślałem, że tam umrę...  

  ♦♦♦ 

21.10.2018 r.

As |Yασι| [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz