Dni przy Chanyeolu mijały naprawdę szybko. Dlaczego? Otóż mój ukochany ciągle coś wymyślał i nigdy się nie nudziliśmy. Był najlepszy. Nikogo innego nie chciałbym mieć! Ahh jakie życie jest piękne, że to właśnie jego postawiło na mojej krętej drodze. No i patrzcie na jakiego olbrzyma wpadłem! Oczywiście bardzo się cieszę z tego tytułu i mam nadzieję, że on również.
Tego dnia nie mieliśmy nic konkretnego w planach. Chan był od rana z Jonginem i Sehunem, planując urodziny dla Yifana, które coraz bardziej się zbliżały. Ma być to duża impreza, więc muszą sporo rzeczy załatwić. Co postanowiłem w takim razie zrobić ja, żeby nie siedzieć w domku? Umówiłem się z moją psiapsi Lusią na kawkę. Nie szykowałem się na to jakoś specjalnie, tylko niczym artystyczny nieład pojechałem w nasze ulubione miejsce. Była to urokliwa kawiarnia nad brzegiem rzeki Han. Nie należała do popularnych, co tylko dodawało jej uroku. Uwielbialiśmy takie miejsca, zwłaszcza na wszelkiego rodzaju pogaduszki. Tam myśleliśmy nad imieniem dla jego córeczki, która od urodzenia była stałą bywalczynią naszych spotkań. Chouhan jest najbardziej uroczą istotą na świecie, mając zaledwie trzy miesiące. A ja ją uwielbiam, przez co Channie często jej zazdrosny. No cóż, może to znak ode mnie, że też chcę bejbitosa? Przecież taki mały stworek tylko urozmaici nasze życie! Chociaż coś w tym jest, że lepiej do ślubu poczekać, nie?
Z Luhanem umówiony byłem na trzynastą i dokładnie pięć minut przed czasem byłem na miejscu. W środku siedział już zagadany z kelnerką Lu, lulający Chou na rękach. Mała coś do niego 'gadała', ale on był zajęty rozmową o kolorach serwetek. Typowo. Z delikatnym uśmiechem podszedłem do stolika, biorąc dzidzie na ręce. Dopiero wtedy mój przyjaciel się zorientował, że przyszedłem.— Cześć Baeś! — powiedział wesoło i nawet wstał, żeby mnie przytulić.
— Hej Luśka. Dziecka nie pilnujesz. Rozmawiać z tobą chciała, a ty kelnerkę podrywasz. — wskazałem na zarumienioną dziewczynę, która pędem odeszła od stolika.
— Ohh nie podrywam Juny..
— Czyżby? — zaśmiałem się, siadając na wygodnym fotelu. On na moje słowa tylko przewrócił oczami, wracając na miejsce. Chwilę później zajęliśmy się luźną rozmową, pijąc zieloną herbatkę. Jak zawsze było przyjemnie i miałem nadzieję, że będzie tak do końca.. Oczywiście mój ukochany ma wspaniałe wyczucie.
Od: Debil
Gdzie jesteś?
Do: Debil
Daleko od ciebie
Od: Debil
Wróć do domu
Od: Debil
To pilne
Do: Debil
Nie może to poczekać?
Od: Debil
Boże Baek, to ważne! Ogarnij dupę i wio do domu!
Do: Debil
Debil.
Pożegnałem się zirytowany z Luhanem i Chouhan, dzwoniąc po taxi. Chan wręcz uwielbia wyciągać mnie z wszelkich spotkań ze znajomymi. Ktokolwiek by to nie był, on i tak napisze, że jestem gdzieś indziej potrzebny i mam wszystko porzucić, żeby biec do niego. A ja naprawdę nie mam ochoty się kłócić z moim ideałem. Bo po co sobie nerwy psuć, prawda?
W domku byłem niedługo potem. Zapłaciłem odpowiednią sumę, powoli kierując się do drzwi. Były otwarte, co zupełnie mnie nie dziwiło. Przecież tak mnie potrzebuje i pilna sprawa i w ogóle, że trzeba zaoszczędzić czas.. Tylko dziwne było to, iż pierwszą rzeczą, którą ujrzałem po wejściu, była dróżka ze świeczek i róż w stronę salonu. Zmarszczyłem nos i ściągnąłem buty, zamykając za sobą drzwi na klucz.— Chanyeol?!— krzyknąłem głośno, idąc dalej. Nawet nie zauważyłem, że za oknem było ciemno. Ah musiałem zasiedzieć się z Lulu.. Co nie zmienia faktu, że mój kochany nie musiał się tak starać, żeby zaciągnąć mnie do łóżka. Wystarczy, że pokaże swojego bydlaka, a ja już nóżki rozkładam. Chociaż nie powiem, imponuje mi to. Rozglądałem się uważnie po korytarzu, wchodząc do salonu. Tam pierwsze co mi się rzuciło w oczy był bukiet czerwonych róż na stoliku do kawy. Kocham te kwiaty, jednak on je rzadko kupuje. Coś musi być na rzeczy w takim razie!
Kolejne świeczki prowadziły na dwór, przez co ogród wyglądał magicznie. Naprawdę. Musiał zaplanować to wszystko, żeby wiedzieć, iż będzie już ciemno. Jaki on jest sprytny. Nie doceniam go pod tym kontem i chyba powinienem zacząć, bo wszystko prowadziło na pięknie przystrojoną altankę. Widziałem go z daleka, więc pobiegłem w jego stronę. Gdy to zobaczył, wstał z poduszek i czekał tylko, aż rzucę się w jego ramiona, co uczyniłem, równocześnie łącząc nasze usta w czułym pocałunku, który nie musiał być pogłębiony. Seks to nie wszystko moi państwo, ale tak, jest nieodłączną częścią życia społecznego, chyba że dla osób aseksualny, nie wnikam.
Oddzieliliśmy się od siebie po chwili. Patrzyłem w jego błyszczące oczy uśmiechnięty i wtuliłem się w tors ukochanego.. Byłoby pięknie, gdyby nie zaczął padać deszcz, który mimo wszystko kocham. Uśmiechałem się cały czas jak głupek, nawet gdy wyższy się ode mnie odsunął.— Mam ważne pytanie Bae. — uśmiechnął się i uklęknął przede mną, na co prawie serce mi stanęło. — Jesteśmy ze sobą już długo i naprawdę cię kocham. Chciałbym być z tobą już na zawsze, więc.. wyjdziesz za mnie Byun Baekhyun? — otworzył pudełeczko z pięknym pierścionkiem, na co zacząłem płakać z nadmiaru emocji. Zmartwiony chłopak odstawił pudełko i mocno mnie przytulił. — Nie chcesz tego? Za szybko? — pytał zdenerwowany, głaszcząc mnie po plecach.
— Oczywiście, że chcę debilu, ale nie spodziewałem się, że nasze zaręczyny będą wyglądały piękniej, niż w moich snach.. — uśmiechnąłem się przez łzy, głaszcząc jego policzek.
I kto by pomyślał, że ten wieczór skończy się dogłębnym okazywaniem sobie uczuć w poduszkach na altance w trakcie deszczu..
*kocham was~*

CZYTASZ
Przyjaciel chłopaka przyjaciela ~ ChanBaek
FanfictionChanyeol jest najlepszym przyjacielem Sehuna i kapitanem szkolnej drużyny koszykówki. Przez chłopaka przyjaciela- Luhana, Chan poznaje Baekhyna, zamkniętego w sobie chłopaka, który zaczyna mieszać mu w głowie. Czy zbliżą się do siebie i (co najważni...