Rozdział 1

174 20 4
                                    

***Katherine

*2 lata wcześniej
W domu u cioci było ogromne zamieszanie. Automatycznie pokierowałam się do wolnego pokoju, aby w spokoju się wypłakać. To było pomieszczenie gościnne. Ściany i podłoga miały szarawy odcień, natomiast meble posiadały kolor biały. Pokój bardzo mi się podobał, często tu przebywałam, kiedy razem ze mną przyjeżdżali tu kuzyni. Mogłam tutaj się zamknąć i siedzieć w ciszy. Dzisiaj nie dany był mi odpoczynek. Ryczałam przez 3 godziny po czym odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Dochodziła 6. Cały czas pociągałam nosem. Postanowiłam się trochę ogarnąć i zejść na śniadanie. Nim jednak zeszłam ze schodów, zauważyłam ciocię rozmawiająca przez telefon. Schowałam się za ścianą. Miałam nadzieję, że usłyszę coś istotnego.

- Wczoraj ich zaatakowali - usłyszałam przejęcie w jej głosie.

- Oni nie żyją, Kat jakoś się trzyma.

- Będziemy musieli wkrótce jej powiedzieć - coraz bardziej nie podobało mi się to co słyszę, zaczęłam się bać.

- Oczywiście, że będzie mogła u nas na razie zamieszkać. Ona jest moja chrześnicą. Bardzo ją kocham - zrobiło mi się miło na te słowa.
Mam nadzieje, że wkrótce mi wyjaśnią o co chodzi. Lissa zakończyła rozmowę, więc mogłam bez skrępowania zejść do kuchni. Pomieszczenie było bardzo nowoczesne. Obok był salon połączony z jadalnią, wszystko było w odcieniach białego i szarego. Bardzo pasował mi ten klimat. Ciocia zawsze miała ze mną dużo wspólnego. Przysiadłam przy stole.
Wszyscy pytali się mnie jak się czuje. Ja jednak nie miałam ochoty na żadną rozmowę. Zjadłam jajecznicę, którą mi przyrządzono. Przedyskutowałam z wujostwem temat szkoły, postanowiliśmy ze będę uczęszczała do tutejszego gimnazjum. Ma ono dobry poziom. Niestety moja przyjaciółka nie mogła tutaj chodzić, gdyż jest za daleko. Miałam nadzieje, że może jednak uda się przekonać jej rodziców, żeby mieszkała ze mną, lecz to się na nic zdało. Postanowiłyśmy, ze będziemy codziennie rozmawiały przez Facebooka i często się odwiedzały. Kończyły się ferie zimowe, więc starałyśmy się sobą nacieszyć. Całe ferie spędziła u mnie. Codziennie gdzieś wychodziłyśmy. Starałam się poznać okolicę, żeby w razie czego się nie zgubić. Nieopodal domu był przepiękny las. Najwiecej czasu spędziliśmy właśnie w nim. Wspinałyśmy się po drzewach i ganiałyśmy się pomiędzy drzewami. Bawiłyśmy się jak za dawnych lat. Las stał się moim ulubionym miejscem. Zimą, kiedy był przykryty warstwą białego puchu wyglądał majestatycznie. Kilka razy wybrałyśmy się na łyżwy, a przez to, że nikt nie raczył mnie wcześniej nauczyć na nich jeździć, co chwilę się wywracałam. Ten czas minął bardzo szybko. Ze łzami w oczach żegnałam się z przyjaciółką, która niestety musiała wrócić do domu.
Stało się. Jutro zaczynam szkołę. Bardzo się boje, bo ciężko zawiera mi się znajomości. Nie znałam stąd nikogo. Przygotowana na kolejny dzień, ułożyłam się wygodnie w łóżku. Sprawdziłam godzinę i z zapałem starałam się zasnąć. Przypomniała mi się chwila wybuchu. Przełknęłam słone łzy, po czym zasnęłam.

Malinowy księżyc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz