Rozdział 3

156 19 4
                                    

***Katherine

*Teraźniejszość
Minęły 2 lata od kiedy się przeprowadziłam i poznałam moich przyjaciół. Dalej mieszkam z ciocią. Chodzę teraz do liceum, a dokładniej do 2 klasy. Idzie mi bardzo dobrze. Jestem w jednym z najlepszych liceów w mieście. Już całkiem pogodziłam się ze śmiercią rodziców. Bardzo często chodzę na cmentarz i opowiadam im o moim życiu.
Umówiłam się dzisiaj z Alex na spotkanie. Przyjedzie do mnie i mamy zamiar pójść do lasu. Bardzo zaprzyjaźniłam się z Juliet i rzecz jasna Borysem... Jest jedną z najlepszych osób jakie znam. Nie wiedziałam, że istnieją osoby tak szczere i życzliwe.
Mamy teraz wiosnę, czyli idealną porę roku na spacery. Od dziecka kocham biegać po dworze. Największym plusem mieszkania tutaj jest mój kochany las. Codziennie do niego chodzę. Zdarza się, że wyżalam się drzewom... Jest to co prawda rzadkie, ale zdarza się.
Szłam w stronę domu, kiedy znów miałam wrażenie, że widzę w lesie parę dużych czekoladowych oczu. Nie przejęłam się zbytnio, gdyż każdemu zdarza się przewidzieć. Otworzyłam furtkę i weszłam do średniej wielkości, ślicznego, szarego domku z czarnym dachem. Przeszłam przez drzwi i spojrzałam w kierunku kanapy. Wujek już był.

- Witaj wujaszku! - uśmiechnęłam się wesoło.

- Cześć młoda. A ty co dzisiaj jesteś w takim dobrym humorze? - przymrużył lekko oczy.

- Przyjeżdża Alex - uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam - Mam zamiar poznać ją z Juliet i Borysem - rozmarzyłam się z wizji wszystkich moich przyjaciół razem.

- Odpłynęłaś? - wujek miał komiczną minę.

- Ja??? Prędzej się utopię... - prychnęłam.

- Dobra już koniec - wujek znowu zanurzył oczy w gazecie którą trzymał - Tylko powiadom nas o której wrócisz. Nie chcę żeby ciotka zawału dostała.

- Oczywiście. Masz moje słowo. Za godzinę wychodzę. - cała w skowronkach udałam się do swojego pokoju na pietrze. Bardzo się cieszyłam ze spotkania z przyjaciółmi. U wujostwa mam dość dużo luzu. Kocham ich za to. Pilnują tylko żebym się dobrze uczyła, a w zamian mogę czasem odetchnąć od wszystkiego.
Zaczęłam się szykować. Pomyślałam, że założę czarne rurki i moją ukochaną czarną bluzę z nike. Trochę się pomalowałam, mam na myśli jakiś krem BB i rzęsy. Rozpuściłam włosy i byłam prawie gotowa. Brakowało mi jednego... Mojej pomadki?! Gdzie ona jest?! Przeszukałam chyba już wszystkie miejsca.

- Ciociuuuu?!!! - wydarłam się najgłośniej jak potrafiłam.

- Już idę!! - usłyszałam stukot na schodach, co mnie utwierdziło w odpowiedzi. - Głośniej się nie dało?? - ciocia patrzyła na mnie spod przymrużonych powiek.
Jest ona piękną kobietą. Ma cudowne niebieskie oczy a do tego proste blond włosy. Do tego dochodzi szczupła sylwetka.

- Możliwe ze się dało - burknęłam - Widziałaś może moją ulubioną pomadkę? - spytałam z nadzieją w oczach. Ona się zaśmiała i wyciągnęła do mnie rękę.

- Co ty byś beze mnie zrobiła? - jej oczy całe się śmiały. Odpowiedziałam jej uśmiechem po czym rzuciłam jej się na szyje.

- Dziękuje. Dziękuje. Kocham cię! - wykrzyczałam i ściskałam ją z całych sił.

- Wiem słońce. Dusisz mnie... - wyszeptała ze śmiesznym uśmieszkiem.

- Ups! - zachichotałam. - Za chwilę wychodzę. Nie martw się będę z Alex i Juliet.

- A Borys? - spytała z cwanym uśmieszkiem.

- Ciociu!! To tylko przyjaciel. Też będzie. Musi poznać Alex. - uśmiechnęłam się i pokazałam głową na drzwi.

Malinowy księżyc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz