Rozdział 2

177 21 10
                                    

***Katherine

Wstałam jak oparzona. Spojrzałam po raz piąty na zegarek i nie mogłam uwierzyć. Zaspałam!
Wleciałam do łazienki, szybko się ogarnęłam i ubrałam, po czym zbiegłam po schodach do kuchni. Ciocia stała obok stołu i mi się przyglądała.

- Dzieńdobry - powiedziałam z uśmiechem, nakładając kanapki na talerz.

- Może cię podwieźć?

- Zrobiłabyś to ciociu?

- Oczywiście, tak się składa, że mam dzisiaj po drodze, bo planuje wstąpić jeszcze do sklepu.

- Muszę być w szkole na 8.10, a chciałabym zdążyć na czas. Nikogo nie znam, a dołączam w środku roku szkolnego.

- Na pewno szybko znajdziesz przyjaciół - pocieszała mnie. Udało jej się.

Z determinacją ruszyłam biegiem do pokoju po plecak, bo jak to ja musiałam go nie wziąć.
Siedziałam w samochodzie i wypatrywałam dużego, beżowego budynku. Po drodze mijaliśmy sporo młodzieży. Wysiadłam kawałek przed szkołą,gdyż chciałam się przejść. Weszłam do szatni, znalazłam odpowiednią przegrodę i schowałam buty i kurtkę. Gotowa poszłam po schodach na najwyższe piętro, lecz nie wiedziałam gdzie mamy lekcje. Podeszłam do jakiegoś ucznia, który wydawał się mniej więcej w moim wieku.

- Cześć jestem Katherine, jestem tu nowa. Wiesz może gdzie mogę mieć matematykę?

- Miło mi cię poznać. Ja jestem Borys. Chodź za mną. Do której klasy chodzisz?

-3 gimnazjum. Niedawno się przeprowadziłam.
- O to świetnie! Ja też chodzę do 3! Chcesz mogę cię oprowadzić po szkole.

- Z chęcią przyjmę tą ofertę. Kompletnie się tu nie orientuję - zaśmiałam się. Chłopak był brunetem o piwnych oczach, które się cały czas śmiały. Był dość wysoki, przez co musiałam zadzierać głowę, żeby spojrzeć mu w twarz.

- Przedstawię cię moim znajomym. Będziesz wiedziała do kogo w razie czego się zwrócić. Są naprawdę spoko. Powinnaś ich polubić. Takiej piękności jak ty nie w sposób nie ubóstwiać - powiedział z chytrym uśmieszkiem.

- Bardzo śmieszne. To wracając do tematu. Gdzie jest ta klasa?

- Za moment dojdziemy. Tylko uważaj przy nauczycielu od matmy. Jest niewyobrażalnie sztywny. Co lekcje pyta. Lepiej się ucz na bierząco, jeśli chcesz zdać.

- Spokojna głowa. W poprzedniej szkole miałam z matmy bardzo dobry - odpowiedziałam mu z przekąsem, uderzając lekko łokciem w ramię.

- Już cię lubię - odpowiedział tym samym, śmiejąc się pod nosem.

Dotarliśmy pod klasę, przed którą było chyba ze 20 osób. Chłopak podprowadził mnie do chłopaków i zaczął przedstawiać i obsypywać komplementami. Wywróciłam oczami, podziękowałam za pomoc i odeszłam. Zobaczyłam kilka dziewczyn. W napływie odwagi podeszłam do nich.

- Hej. Jestem Katherine - powiedziałam z uśmiechem. Odpowiedziały mi tym samym.

- Witaj w naszych skromnych progach - uśmiechnęły się jeszcze szerzej.

- Ja jestem Juliet. Poznaj to Veronica i Ellie. Chcesz z nami usiąść?

- Z chęcią. Poznałam tylko Borysa i jego znajomych - uśmiechnęłam się lekko.

- O Borysa! Jest bardzo miły i kulturalny. Nie to co większość chłopców - powiedziała znacząco.

- Przekonałam się na własnej skórze - zaśmiałam się.

Malinowy księżyc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz