Rozdział 2. Ostatnia droga

13 0 0
                                    


       Orohin nie spał całą noc zrozpaczony po usłyszeniu tragicznej wiadomości. Jego postura i wypłowiałe, rude włosy kontrastowały z nieśmiałą naturą. Jedynym wyznacznikiem jego charakteru były morskie oczy, które momentami przechodziły w delikatną zieleń. Zawsze, gdy się stresował, podkręcał lekko rudego wąsa. Cały czas zadręczał się myślą, że gdyby był przy królu cały czas, coś by się dało zrobić. Tak, Lydia na pewno by coś zrobiła, gdyby ją szybciej poinformował. Jednak to nie było jego jedyne zmartwienie. Musiał napisać słowa przemówienia do ludu. Rozumiał, dlaczego Ionhar wyznaczył właśnie jego do przekazania informacji o śmierci króla. Orohin postara się ogłosić w dość delikatny sposób wiadomość. Rozesłał wysłanników po całym Tamai, by przekazali informację po miastach, ale w stolicy musiał ogłosić ją sam.
Dzień wcześniej dał znać jej mieszkańcom o bardzo ważnych ogłoszeniach, które mają zostać przedstawione na dziedzińcu. W końcu był doradcą króla od dłuższego czasu i doskonale znał lud tamajski. Nazajutrz wszyscy mieszkańcy zgromadzili się na wyznaczonym miejscu. Orohin pełen obaw wyszedł na balkon królewski, by ogłosić żałobę.

- Witajcie elfowie z Państwa Centralnego Tamai - pomimo ogromnego strachu oraz presji starał się zachować spokój jak nigdy wcześniej. - Nie bez powodu was tutaj zwołałem. Z góry was przepraszam za przerywanie waszych obowiązków, ale chciałbym wam coś powiedzieć...
- zdając sobie sprawę z tego, jak może zareagować lud, sam miał już łzy w oczach, ale przecież nie mógł się wycofać. Wziął głęboki oddech i poczuł, że schodzi z niego cały stres - Nasz ukochany król, Diorhail odszedł zeszłej nocy - Nad całym tłumem zapanowała grobowa cisza. Wszyscy byli zszokowani, lecz gdy zrozumieli całą sytuacje pogrążyli się w wielkim smutku. Rozpoczęło się szemranie, jęki, szepty i krzyki niedowierzania. - Wiem, że to trudne i nie będzie to łatwy czas dla Tamai, ale sam król nie chciałby, abyśmy przez naturalną kolej rzeczy pogrążali się w smutku. Nie mówię, abyście się tym nie przejmowali, gdyż sam was doskonale rozumiem. Znałem króla osobiście. W związku z całą tą okolicznością ogłaszam czas żałoby nie tylko dla Tamai, ale również całej Danavi na okres dwóch tygodni. Będzie to czas, aby przemyśleć wiele rzeczy, na które każdy z nas szuka odpowiedzi. Jak to król mawiał: w trudnych dla nas chwilach nasuwa się wiele pytań, na które będziemy musieli odpowiedzieć sobie sami w odpowiednim czasie - Orohin po cichu wypuścił z siebie całe powietrze, by już ostatecznie zakończyć spotkanie. - Na koniec ogłoszeń krajowych chciałbym wam powiedzieć, iż dalszych informacji dotyczących pogrzebu króla dowiecie się w swoim czasie, lecz szykujcie się.
        Orohin powrócił z balkonu, by pełen smutku zaszyć się w swej komnacie. Niestety nie miał na to zbyt wiele czasu, bo za chwilę miało się odbyć zgromadzenie rady, na którym musi być. Co prawda czuł się trochę lepiej niż ostatnio, gdyż pogodził się z tragiczną wiadomością, lecz wiedział, że musi dać sobie więcej czasu i przywyknąć do nowego władcy. W jego głowie szalała burza pytań i wątpliwości. Czy pozostanie dalej doradcą, skoro starego króla już nie ma? Poza tym, czy nowy król podała zadaniu? Czy uda mu się godnie zastąpić poprzednika? Cóż, jak mówił wcześniej do ludu, musi sam znaleźć odpowiedzi na te pytania, gdy przyjdzie na to czas.

                                                                                                ***

       Wielka Sala Narad nie znajduje się w podziemiach. Jest to jedna z komnat znajdujących się w Pałacu Królewskim. Mieści się na końcu głównego korytarza. Ma ona kształt sześciokąta i nie jest wcale dużym pomieszczeniem. Jej ściany mają barwy szarości, zieleni i błękitu. Prawie całe pomieszczenie zajmuje okrągły stół zwany Kołem Narad. To przy nim zbiera się rada Tamai, rozmawia na istotne tematy i podejmuje ważne decyzje. Każdy członek rady ma tam swoje miejsce, które zajmuje podczas zebrań.
       Orohin otrząsnął się po przemowie i przybył do pałacu. Po dłuższej chwili wszyscy członkowie rady zebrali się w Wielkiej Sali Narad przy okrągłym stole, tak jak prosił Ionhar. Moira i pozostali wyczekiwali na przybycie naczelnika rady. Członkowie, jak to mieli w zwyczaju, rozmawiali między sobą o sprawach w kraju i o tym, co dzieje się w ich życiu. Zawsze najwięcej do opowiedzenia mają Orohin, Lydia oraz Sileas. Moira natomiast nie przepada za szczegółowym opowiadaniem rzeczy typu: co u niej słychać, jak jej życie mija. Cóż... podobnie jak Hagan. Nauczyciel również nie należy do osób wylewnych. Co prawda, Moira lubi rozmawiać, ale jest typem indywidualistki oraz samotniczki. Nie lubi tłoku, zawsze chodzi swoimi ścieżkami. Ale za to właśnie jest szanowana. Dzięki temu potrafi poszerzać horyzonty i znajdować inne rozwiązania. Madron i Sheila należą do cichych, niepozornych elfów, lecz Sheila, pomimo swej spokojnej natury, nie boi się otwarcie rozmawiać i wyrażać swoich poglądów. Natomiast Madron, co prawda udziela się w radzie, lecz nie jest rozchwytywany. Teagan oraz Zethar należą do osób twardo stąpających po ziemi. Zawsze przedstawiają wszystko z logicznego punktu widzenia i posiadają zdolność jasnej oceny sytuacji. Ionhar to typ konserwatysty, jest tradycjonalistą. Nie lubi zmian i jakichkolwiek przemian, przez co często kłóci się z kochającą wręcz zmiany Sileas. Wracając do najstarszego członka rady, po dłuższej chwili pojawił się na Sali, by następnie przywitać się z pozostałymi członkami.

Strażniczka kryształu. Początek nowej eryWhere stories live. Discover now