Rozdział 1. Zmiany

31 1 0
                                    


       Na zewnątrz panował już mrok, gdy Moira wróciła do domu. W lesie zawsze traciła poczucie czasu. Mogła siedzieć godzinami, podziwiając przy okazji piękny zachód słońca nad królestwem Tamai, patrząc jak złoto przeplata się na niebie z czerwienią, różem, fioletem. Obserwowała wydłużające się cienie, ciemne sylwetki drzew, w końcu również świetliki wznoszące się tuż nad ziemią. Patrzyła na ten ich wdzięczny taniec. Ciekawe, czy chciały nim coś przekazać. Niektóre owady unosiły się tuż nad ziemią. Może były starsze i więcej wiedziały o niebezpieczeństwach czyhających na nich, jeśli wzniosą się zbyt wysoko. Natomiast te, które zdawały się nie przejmować takimi problemami, wzlatywały wysoko, często sięgając elfom aż do ramion. One na pewno były młode, ciekawe świata i tego, jakie tajemnice w sobie kryje.
        Moira większość swojego czasu spędzała w lasach, które zajmowały duży obszar Tamai. A było to królestwo piękne i bardzo rozległe. Liczne lasy, łąki, pola - a to wszystko skąpane w cudownej zieleni i wielobarwnych kwiatach. Całe królestwo było domem nie tylko elfów centralnych, lecz także wszelkiego rodzaju zwierząt. Od latających, przez lądowe, aż do zwierząt rzecznych. W Tamai znajdują się liczne rzeki. Jeśli patrzy się na nie z góry, przypominają gęstą niebieską sieć, pieniącą się, ale spokojną. Żyją w nich między innymi pstrągi. Moira wie, gdzie znajduje się najlepszy gatunek tej ryby - w końcu jest to jej ulubiona potrawa. Uwielbia jej smak, to jak dobrze przyrządzona rozpływa się w ustach. 
       Niebo nad Tamai jest jaśniejsze od rzek. Jest koloru bardzo jasnego błękitu. Oczywiście w kraju centrum często pada. Tak liczne połacie zieleni nie przeżyłyby bez deszczu. Jest im potrzebny do życia, tak jak tlen dla elfów. Dzięki ogromnej różnorodności roślin, elfy mają rośliny jadalne, lecznicze, potrzebne do wielorakich zaklęć, a nawet rośliny obronne (istnieje nawet oddzielna grupa społeczna - zielarze, którzy zajmują się klasyfikacją oraz doglądaniem roślin).
       Pomimo bardzo trudnych początków, Tamai rozwinęło się, nie tylko za sprawą mocy drzemiącej w Krysztale, ale również dzięki wysiłkom władców. Obecnie panujący król, Diorhail bezsprzecznie dokonał najwięcej dobrych rzeczy spośród wszystkich władców Tamai. To on zakończył erę wojen i rozpoczął czas pokoju. Zjednał ze sobą wszystkie pięć krajów: prowadził wiele spotkań pokojowych, wymiany handlowe, pomagał innym państwom w rozwoju. Diorhail to mądry i dobroduszny król. Poniekąd był idealistą, bo starał się we wszystkim znaleźć dobrą stronę. Ponadto, pomimo upływu lat i sędziwego wieku, władca pozostał taki sam, nic się nie zmienił. Ale to dobrze. Jest sobą i robi to z korzyścią dla wszystkich wokoło. 
       Moira rozmyślała między innymi o tym, ale również o wielu innych nurtujących ją tematach. Elfka uwielbiała samotne przemyślenia. Zawsze były nieodłączną częścią jej natury. Dlaczego las? Sama nie znała odpowiedzi na to pytanie. Było w nim to coś, co wręcz przyciągało ją do niego. Może chodzi o otoczenie przyrodą, albo co chwilę pojawiające się zwierzęta, lub różne odgłosy tętniącego życia za dnia. Natomiast w nocy urzekała ją głęboka cisza. Świadomość, że wszyscy i wszystko śpi błogim snem, a ona jedna nie śpi, czuwa. Cisza i spokój dawały jej również natchnienie, pozwalały uciec i odizolować się od całego świata. Nocą Moira kładła się na trawie i podziwiała gwiazdy, taniec świetlików... Zaraz, zaraz. Przecież te cudowne owady są niczym małe unoszące się w powietrzu gwiazdki. Po prostu są bliżej i możliwe do dosięgnięcia przez inne żywe stworzenia. Natura miała dobry pomysł z tymi świetlikami. Wracając do wyciszenia, czasami jest ono potrzebne. Chwila wytchnienia, możliwość zaczerpnięcia oddechu pełną piersią. Poczucie powiewu samotności, ale i wolności zarazem. 
       O tym wszystkim strażniczka rozmyślała już od dłuższego czasu. Dopiero, gdy hukanie sowy wytrąciło ją z zadumy, zorientowała się, że jest już późno. Musiała się wyspać przed kolejnym dniem. Niewykluczone, że młodsze strażniczki znowu zasypią ją gradem pytań. Na tę myśl mimowolnie lekko się uśmiechnęła. Pamiętała, jak była na ich miejscu. Zważywszy na okoliczności, gdy została wybrana na naczelną strażniczkę, była po części przygotowana, ale było jej ciężko przez to, co się stało przed samym wyborem...
      Dom elfki znajduje się w podziemiach, w pobliżu Kryształu. Wewnątrz wygląda tak samo, jak domy znajomych Moiry i innych elfów, ale można wyczuć emanującą z niego energię. Jako, że w podziemiach panuje jasna poświata wywołana blaskiem kryształów, w domu strażniczki również panuje coś podobnego. Jest on jasny i przytulny. Ponadto Moira ma tam swoją własną biblioteczkę z różnego rodzaju księgami, książkami i zwojami. Znajduje się tam również mały okrągły stolik i dwa krzesła. Meble są wykonane z kory drzewa Nolin. Jest ono zarówno elastyczne, jak i bardzo wytrzymałe. To zdecydowanie ulubione pomieszczenie strażniczki w jej domu.
       Moira już miała otworzyć drzwi, lecz jej ręka zatrzymała się w połowie drogi. Zaczęła uważnie nasłuchiwać. Robiła to, bo chciała jeszcze ten jeden raz pozwolić się otoczyć ciszy. Spojrzała w niebo, niebo pełne gwiazd i uśmiechnęła się: „Ciekawe, czy ciągle spełniasz swoją obietnicę..."pomyślała. Widok nieba otulonego kocem z gwiazd, i do tego ta cisza... one są takie kojące. Gwiazdy zawsze lśniły nocą nad Tamai. Ale dzisiaj są jakieś przygaszone. Ich blask nie jest tak intensywny, jak zazwyczaj. Moira jeszcze chwilę stała i się nad tym zastanawiała, ale w końcu weszła do domu i zamknąła za sobą drzwi. 
       Od razu poszła pod prysznic. Lubi moment, kiedy woda oblewa jej ciało i obmywa je z wszelkich trosk minionego dnia. Chyba nawet bardziej niż kąpiel w wannie, zrobionej specjalnie dla niej z dokładnie połączonego bluszczu i liści Anturium. Po kąpieli elfka zawsze balsamuje się ekstraktem z lawendy. We włosy wciera krem przygotowany z soku cytryny, miąszu mango oraz esencji z hibiskusa. Stanęła przy regale z książkami w swojej jedwabnej, długiej aż do ziemi koszuli nocnej i wpatrywała się w okładkę jednej z powieści. Widnieje na niej księżyc w pełni. Dzisiaj taki sam obserwował ją całą drogę do domu. Dlatego tak szybko straciła poczucie czasu w lesie. Światło księżyca oświetlało go delikatniej i subtelniej niż światło słoneczne, ale również podkreślało błękit jej oczu. Moira zdawała sobie z tego sprawę i nawet cieszyła się z tego powodu. Zawsze czuła większy związek z księżycem niż ze słońcem. 
       W końcu wyszła z biblioteki i położyła się w swoim łóżku. Zaczęła się zastanawiać, co ją czeka jutrzejszego dnia i ani się spostrzegła, a już smacznie spała. A co jej się śniło? Przeszłość. Już dawno jej umysł nie wracał do tych wspomnień. Dlaczego wróciły akurat teraz?

Strażniczka kryształu. Początek nowej eryWhere stories live. Discover now