4 - Profesor Puddy

107 16 4
                                    

Lily budząc się narobiła strasznego rabanu. Zresztą nic dziwnego, spadła z łóżka zaplątana w kołdrę. Ashley i Marga na ten odgłos tak gwałtownie się zerwały, że mało brakowało, a podzieliły by jej los. Blondynki spojrzały na rudą zaniepokojone, ale ta tylko wyplątała się i rzuciła materiał na miejsce, a następnie na nie spojrzała.

- Spokojnie, nic mi nie jest. Tylko trochę boli mnie kość ogonowa, ale tak poza tym, to wszystko jest świetnie - oznajmiła z uśmiechem.

- Aha, to długo poboli - odezwała się ze złośliwym uśmieszkiem Whitney, a Evans zmierzyła ją wściekłym spojrzeniem.

Od kiedy podała w wątpliwość pomysł piwnookiej, ta odnosiła się do niej jeszcze chłodniej niż zazwyczaj. Jej zachowanie coraz bardziej ją irytowała. Przecież nie powiedziała nic złego! A jej nagła zmiana i chęć pomocy Loćcie była bardzo podejrzana i Lily nie kryła się ze swoim sceptyzmem.

Zastanawiało ją tylko, dlaczego Syriusz tak szybko zgodził się na jej pomoc? Czy był aż tak zdesperowany? Ruda od Jamesa wiedziała, że Blacka zżerało poczucie winy. Chciał jej pomóc, odczarować, żeby się odwdzięczyć. Westchnęła i przebrała się w mundurek. Czy on nie widzi, że to jest niemożliwe? Dombledore nie ukrywał prawdy. Brunetki nic nie mogło uratować. Dlaczego to do niego jeszcze nie dotarło?

Zaszła do Wielkiej Sali i usiadła na przeciwko Pottera, który żywo dyskutował o czymś z przyjacielem.

- Jesteś pewien, że dobrze usłyszała? Trzy tygodnie, to bardzo mało...

- Co ty nie powiesz, Rogasiu. Wątpię, żeby się pomyliła. I nie sądzę, żeby Dippet ją okłamał. Wiesz przecież jak ją uwielbia... Wzorowa i wybitna uczennica. Jestem pewien, żs gdyby nie Dumbledore, to nie było by żadnego problemu i spokojnie moglibyśmy szukać w dziale Ksiąg Zakazanych.

- Przestaniesz wreszcie oczerniać profesora Dumbledore'a? - zapytała zdenerwowana Evans, ale Black nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem.

Obrażona na cały świat, a na Syriusza w szczególności, nałożyła sobie omleta i zaczęła dziobać go widelcem. Kiedy wreszcie Marga dosiadła się do stołu i spojrzała na przyjaciółkę, uniosła brwi.

- Rozumiem, że masz nadzieję, że Black nagle okaże się twoim śniadaniem, tak? - zapytała rozbawiona, patrząc na to, co zostało z omleta, a wspomniany także zerknął na rozgrywającą się scenę.

Skrzywił się paskudnie, kiedy dotarł do niego sens zdania i mina Lily, jasno mówiąca o tym, że właśnie o tym marzy. Wonson westchnęła.

- Wiecie, co mnie zastanawia? - Huncwoci i Lily spojrzeli na nią zaciekawieni. - Syriusz i James zareagowali ewidentnie najgorzej, a teraz planują odczarowanie Lotty. Za to ty - tu wskazała na rudą - z Remusem uwierzyliścje jej i prawie wybaczyliście. Teraz jakby strony się odwróciły.

- Ja wcale nie mówię, że ona była zła! - wybuchła Evans. - Chodzi mi o to, że Dumbledore jasno powiedział, że nie ma najmniejszych szans na uratowanie jej!

- Eh, czy wy nie widzicie, że Famous was skłóca? A ona jest już o krok od śmierci! To jakiś wrodzony talent? Który się ujawnia nawet wtedy, kiedy ona nie jest w stanie ruszać się, mówić i nie wiadomo, co jeszcze wyprawiać! Uspokójcie się! - krzyknęła rozeźlona blondynka i ciskała gromy w Lily i Syriusza.

Oboje spuścili wzrok w swoje talerze, wyglądając jak dzieci karcone przez matkę. Z drugiej strony odczuwali rozbawienie, trawiąc to, co im powiedziała. Uaktywnić talent do skłócania ludzi, będąc praktycznie martwym. A to ci dopiero historia.

Im dłużej Łapa sobie to powtarzał, tym szerzej się uśmiechał. Zresztą płomiennowłosa również. W końcu parsknęli śmiechem, a otaczający ich gryfoni spojrzeli na nich z niepokojem. Nie zdarzało się, żeby Lily Evans i Syriusz Black śmiali się z tego samego. Nawet Marga patrzyła na nich zszokowana.

Zaklęta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz