Perspektywa Applejack

1.9K 79 129
                                    

Mam tego dość! Jestem w tej szkole pierwszy tydzień, a już połowa napalonych chłopaków za mną gania! Wczoraj Flash jakiś tam zabrał mi mój kapelusz i nie chciał go oddać. W dodatku siedzę sama na lekcjach, bo moja "nieznana towarzyszka z ławki" podobno jest chora. A obok żadnego faceta i tak nie chciałabym usiąść.

Wróciłam do domu i spojrzałam na ekran iPona- tapeta przedstawiała mnie i moją dawną przyjaciółkę z dzieciństwa- Rainbow Dash. Postanowiłam do Niej napisać.

Do: Rainbow <3:

Hej! Jak tam dzień w nowej szkole? U mnie w klasie to jakaś masakra, sami napaleńcy i lalunie ;-;
Buziaki
A.J

Po chwili dostałam odpowiedź:

Od: Rainbow<3:

Mnie dzisiaj w szkole nie było, bo nie chciało mi się iść ;p Przeniosłam się do innej klasy.

Westchnęłam. Na pewno nie do mojej, a fajnie by było. Do klasy chodzi ze mną taka jedna o imieniu Pinkamena Diane Pie, ale wszyscy wołają na Nią Pinkie Pie. Jest szalona i ciągle gada o tolerancji.
No cóż, jeśli klasa Rainbow Dash jest tak samo pie**ęta jak moja, to nic dziwnego, że się przenosi, heh...

W domu odrobiłam lekcje i poszłam spać. Następnego dnia usiadłam na swoim miejscu i zakryłam kapeluszem oczy.

-Uwaga, uczniowie! Oto nowa uczennica. Usiądź koło Applejack- usłyszałam głos nauczycielki.

Siedziałam koło okna, bo tylko widok natury mnie uspokaja, a z tego miejsca można zobaczyć boisko, obok którego znajdował się las. Niezbyt interesowało mnie to, kto usiadł obok mnie.

-Applejack?! To naprawdę Ty?!- zdębiałam na dźwięk dobrze znanego mi głosu Rainbow Dash. Odwróciłam się i ujrzałam dobrze mi znaną, tęczową grzywę. Gestem wskazałam jej miejsce obok siebie, starając się ukryć ekscytację. Co ona tu robiła?

Po lekcjach zaprosiłam Rainbow Dash do siebie na farmę- jutro była sobota i dziewczyna mogła u mnie przenocować.

-Pamiętam to miejsce- moja przyjaciółka zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu. Heh, pewnie wspomnienia ją dopadły. Dash ciągle napawała się charakterystycznym zapachem wnętrza: wonią jabłek. Och,Rainbow...

Spoglądałam na Nią i przegryzłam wargę: to niemożliwe, że znowu się spotkałyśmy! W szkole nigdy nie miałyśmy czasu pogadać osobiście,bo miałyśmy lekcje w innych godzinach i salach.

Chwyciłam jej twarz w dłonie i spojrzałam w jej oczy, które teraz były szeroko otwarte. Bardzo brakowało mi koloru oczu dziewczyny: magentowy to niecodzienny kolor oczu. Byłam tak zapatrzona w te piękne oczy, że nie zauważyłam rumieńców na twarzy miłośniczki sportu.

-O-Och! W-Wybacz!- szybko puściłam jej twarz skrępowana i odwróciłam wzrok. Sytuacja była dla mnie na tyle niezręczna, że moje policzki natychmiast pokryły się purpurą. Postanowiłam więc, że zmienię tamat.

-Może upiekę ciasto jabłkowe? Z tego co pamiętam, przepadałaś za Nim. -zaczęłam w pośpiechu przygotowywać wszystkie potrzebne składniki. Przyjaciółka postanowiła mi pomóc.

-Masz mąkę na nosie- odparła Dash i dotknęła palcem czubka mojego nosa. Zarumieniłam się.

-Ty też!- w odpowiedzi rzuciłam w Nią miską z mąką i obie zaczęłyśmy się śmiać. Kiedy się uspokoiłyśmy, wskazałam Rainbow drogę do łazienki. Gdy ta weszła tam i usłyszałam dźwięk lecącej wody, zorientowałam się, że zapomniałam dać jej ręcznika!

-Rainbow, zapomniałam dać Ci...- zatkało mnie na widok nagiej przyjaciółki. Moje policzki były czerwone jak jabłuszka.

-... ręcznika- dodałam i szybko zostawiłam go na desce do prasowania, po czym wybiegłam stamtąd. Dyszałam ciężko, a serce biło mi jak szalone. Moje policzki nadal płonęły.

Wiedziałam, że muszę doprowadzić się do porządku, zanim Dash'ka wróci. Raz po raz przemywałam twarz zimną wodą.

-Co Ci się stało?- wtem usłyszałam głos Rainbow Dash. Powoli odwróciłam się w jej stronę i szeroko otworzyłam oczy. O nie, nie, nie...

Nie mogę teraz na Nią patrzeć! Po tym, co widziałam...

-Apple...?- tęczowo włosa podeszła do mnie i  chwyciła mnie za ramię. Następnie lekko mną potrząsnęła.

-C-Co?- spojrzałam na Nią w końcu. Następnie ponownie skierowałam wzrok gdzie indziej. Tak, wszystko gra, dodałam po chwili.

Poszłyśmy do salonu i odpaliłam film. Po chwili jednak Rainbow Dash go wyłączyła. Spojrzałam na Nią zdziwiona.

-Hej, Rainbow Dash... Dlaczego się przeniosłaś...? - postanowiłam zagadać. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona i westchnęła ciężko. Oj, chyba to dla Niej trudny temat...

-Może to zabrzmi dziwnie, ale to z powodu moich włosów. Ich kolor kojarzył się ludziom z mojej klasy z flagą LGBT. Wyzywali mnie od lesbijki...

-Ale ja kocham kolor Twoich włosów, Rainbow Dash! Poza tym wiem, że nie jesteś lesbijką!- chwyciłam ją za dłoń, a Rainbow uśmiechnęła się niepewnie.

-Może jestem, heh...- po tych słowach dziewczyna nachyliła się. Wiedziałam, co zamierza, ale cofnęłam się. Rainbow spojrzała na mnie zdziwiona.

-Pewnie nie chcesz. Jesteś hetero, kumam- odparła Rainbow Dash i się odsunęła. Westchnęłam.

-To nie to... Po prostu widziałam Cię tam, w tej łazience. Bez ręcznika...- odwróciłam głowę. Chwila, czy ja właśnie stwierdziłam, że jestem homo?!

Rainbow Dash spaliła buraka. No super, teraz pewnie atmosfera między Nami będzie napięta. A zapowiadał się taki fajny wieczór...

Tej nocy prawie nie spałam. Myślałam nad tym wszystkim. Czy ona się we mnie zakochała? Czy dlatego próbowała mnie pocałować? Ale to niemożliwe! Znamy się od dziecka... Nawet nie wiem, kiedy miałaby się we mnie zakochać. Pewnie coś sobie uroiłam.

Następnego dnia obudził mnie dotyk dłoni Rainbow Dash, która głaskała mnie po włosach. Patrzyłam jej w oczy zdziwiona.

-Hej... Jak się spało?- powoli zabrałam jej rękę ze swoich włosów. Tęczowo włosa wyglądała na zawiedzioną.

-Dobrze, a Tobie?- spytała Dash'ka z uśmiechem. W odpowiedzi skinęłam głową na tak. Ubrałyśmy się zeszłyśmy na śniadanie. Potem poszłyśmy do mojego pokoju i usiadłyśny na łóżku.

-Rainbow Dash... Dlaczego próbowałaś mnie wczoraj pocałować? Czy to przez tą sytuację w łazience?- delikatnie dotknęłam jej dłoni. Miłośniczka sportu spuściła głowę i nic nie mówiła. Chwyciłam ją więc za podbródek i zmusiłam, by spojrzała mi w oczy. Jednak to, co zobaczyłam, złamało mi serce: moja przyjaciółka z dzieciństwa płakała. Ta sama, która kiedyś broniła mnie przed łobuzami, kiedy to ja płakałam.

-Rainbow Dash! Co się stało?!- zaczęłam ją przytulać i głaskać. Rainbow spojrzała na mnie.

-Oni mieli rację!- Dash'ka całkiem się rozkleiła. Nie wiedziałam, o co jej chodzi.

-Kto?- zdziwiona głaskałam ją po włosach.

-Chłopaki! Jestem lesbijką!- moja przyjaciółka uwiesiła się na mojej szyi. Byłam w szoku, ale nie chciałam, by ona to zauważyła. Głaskałam ją po plecach. Jedno wiem na pewno: jej orientacja seksualna nic nie zmienia.

-R-Rainbow Dash...- wyszeptałam. Nie wiedziałam, jak ją pocieszyć. Nienawidziłam, gdy płakała. Przytuliłam ją mocniej.

-Przepraszam, że popsułam Nam wieczór, Applejack- odparła moja przyjaciółka.

-Nie zepsułaś. Wszystko gra.- pocałowałam ją w czoło i wstałam. Potem poszłam na spacer; muszę to wszystko przemyśleć.

Rainbow Dash została. Spacerowałam i straciłam rachubę czasu. Było już późne popołudnie, gdy wróciłam. Rainbow Dash nie było. Pewnie poszła pobiegać. Sprzątnęłam wszystko.

Czy tamten pocałunek coś dla Niej znaczył, skoro jest homo?

Tęczowe jabłuszko [Appledash] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz