Perspektywa Rainbow Dash

656 28 15
                                    

Byłam wściekła, gdy podczas wyboru członków do prac w parach trafiłam na tą głupią Pinkie Pie!

W dodatku Applejack trafiła na Twilight Sparkle. Jednym słowem: super...

Gdyby nie to, że miałam swoją godność, zaraz zrobiłabym jakąś scenę.

Oczywiście, nauczycielka mogła nie wiedzieć o stosunkach łączących mnie i Pinkie Pie (bez skojarzeń, proszę!), ale ta zakochana w mojej dziewczynie pinda ponoć była chora na rozszczepienie osobowości i wręcz bałam się z Nią przebywać.

Rarity próbowała być w parze z tą różowo włosą kretynką, bym mogła być w parze z Applejack (to kochane z jej strony), ale akurat ta nauczycielka była pomiotem szatana w skórze człowieka.

W dodatku musiałam zrezygnować z dzisiejszego treningu, bo Pinkie Pie zadeklarowała się, że projekt będzie gotowy na jutro.

Szczerze?

Pojebało ją; mamy tydzień na zrobienie tego projektu i nie mam zamiaru jak typowa kujonka (bez obrazy) zapierniczać dzisiaj kilka godzin nad jakimś gównem!

Przez całą drogę powrotną musiałam wysłuchiwać miłośniczki babeczek; i szczerze mówiąc, miałam już tego dość.

Ledwo dotarłyśmy do mojego domu, a niebiesko oka wpadła do Niego jak wicher.

-Ej, zaczekaj!- pobiegłam za panną Diane Pie, która wparowała do mojego pokoju jak burza.

Jej samowola doprowadzała mnie do szału!

-Wspaniale, że się przyjaźnicie!- różowo włosa wpatrywała się w zdjęcie przedstawiające mnie i Applejack.

Byłam zbyt wkurzona, by jej to wszystko tłumaczyć, więc chwyciłam swą gitarę i zagrałam kilka nut; nadal byłam zdenerwowana tą całą sytuacją!

Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego i wzięłam zielone jabłko.

Upiłam łyk i już miałam brać się za owoc, gdy nagle znikąd pojawiła się za mną Pinkie:

-Co tam masz? Jabłuszko?

Westchnęłam, a jabłko wyleciało mi z ręki.

Chwyciłam gitarę i zaczęłam nucić oraz grać.

Imprezowiczka w tym czasie poruszała głową w rytm granych przeze mnie nut.

-No dobra, bierzmy się za ten projekt i miejmy to już z głowy.

Zaczęłam wyciągać z szafek potrzebne materiały, ale nagle Pinkie Pie objęła mnie od tyłu w pasie.

Odepchnęłam ją.

-Ty chyba masz jakiś problem, co?! Dziewczyno, zrozum: jestem zajęta!- krzyczałam.

Dziewczyna zaczęła płakać.

Naprawdę nie chciałam jej zranić, ale to ona sama tak naprawdę się krzywdziła: mówiłam jej tysiąc razy, by przestała.

Wiem, o co jej chodziło: chciała doprowadzić do sytuacji "zbliżenia" między Nami i wysłać zdjęcie Applejack, by Nas skłócić.

Naprawdę chciałam, by Pinkie Pie przestała ciągle ślinić się na widok Applejack.

Ale bez skutku.

-Wiesz co, wynoś się stąd! Mam Ciebie dosyć!

Mówiąc to, wskazałam palcem na drzwi. Dziewczyna bez słowa wyszła.

Miałam wyjebane na ten projekt: nie chodziło mi o sam projekt, a o osobę, z którą byłam w grupie.

Czy Ci nauczyciele biorą coś przed lekcjami?

Chyba tak, skoro nie wiedzą o drugim życiu Pinkie Pie, a przecież o tym wie cała szkoła!

Wkrótce poprosiłam o przeniesienie się do innej szkoły i uzyskałam na to zgodę.

Wiedziałam, że Applejack może poczuć się zraniona, ale nie chciałam, by Pinkamena zniszczyła Nasz związek!

-Hej, a może przenieś się ze mną?!- chwyciłam moją dziewczynę za dłonie.

W odpowiedzi poczułam słodki smak jabłka na moich ustach.

Applejack...

Przeniesienie się było bardzo dobrym pomysłem.

Pinkie Pie już nigdy nie naprzykrzała Nam się, a my w końcu byłyśmy szczęśliwe.

                          ***

Koniec.

Tęczowe jabłuszko [Appledash] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz