Perspektywa Applejack

814 34 31
                                    

Jeju. Nie wiedziałam, że to też był jej pierwszy raz!

Gdybym wiedziała wcześniej, byłabym delikatniejsza...

Wkrótce nadeszła zima. Całe miasto tonęło w bieli. Cholercia!

Nienawidziłam tej pory roku, gdyż musiałam zrezygnować z noszenia mojego kowbojskiego kapelusza. A to był w pewien sposób mój znak rozpoznawczy.

Tak jak tęczowe włosy u Rainbow Dash.

Na szczęście niedługo nadejdzie przerwa świąteczna. A ja i moja dziewczyna będziemy mogły spędzić więcej czasu razem.

Zrobiło mi się ciepło w sercu na myśl, że będziemy siedziały wtulone w siebie przy kominku, pijąc gorącą czekoladę i słuchając kolęd.

Nagle ktoś zakrył mi oczy.

-Zgadnij, kto?- spytała dobrze mi znana osoba.

-Rainbow Dash- odparłam z uśmiechem, a moja dziewczyna zabrała dłonie z moich oczu i się uśmiechnęła. Przytuliłyśmy się na powitanie.

-Hej, kochanie moje.- Rainbow pocałowała mnie w czoło. Cmoknęłam ją w policzek.

Ciekawe, co ona tu robiła?

Zazwyczaj w okresie przed świętami cała moja rodzina przybywa na farmę i tam świętuje Boże Narodzenie.

Chwyciłyśmy się za ręce i ruszyłyśmy w stronę miasta.

Uwielbiałam przybywać tam w czasie świąt; wokół pełno było różnych dekoracji, zachwyconych zabawkami dzieci i świątecznych ozdób. Poza tym w całym mieście unosił się zapach świeżo upieczonych ciast.

Przypominało mi to moje dzieciństwo, kiedy pomagałam mamie w kuchni. Gdy pojawiła się Apple Bloom, robiłam z Nią ozdoby na choinkę. Gdy ojciec czytał Nam świąteczne opowieści i kiedy z niecierpliwością oczekiwałyśmy na prezenty.

-Applejack? Wszystko gra?- poczułam dłoń Rainbow Dash na swoim ramieniu. Spojrzałam na Nią nieco zdezorientowana i skinęłam głową.

-Tak. Zamyśliłam się po prostu.- odparłam i przytuliłam ją za szyję. Tak bardzo chciałam, by te beztroskie chwie wróciły. Ale musiałam pogodzić się z tym, że one już nigdy nie wrócą...

Dotarłyśmy na plac. Nagle Rainbow Dash dostała SMS-a. Po przeczytaniu go uśmiechnęła się.

-Wiesz, muszę już iść... Przepraszam. Cześć!- tęczowo włosa pobiegła, nawet się ze mną nie żegnając. Co się dzieje?

Ubrana byłam cała na szaro: rajstopy, czapka, spódniczka, kurtka i golf. Chyba jako jedyna, bo większość napotkanych osób miała ubrania w kolorze czerwonym lub zielonym. Jak elfy. Mimowolnie czułam, że nie pasuję tutaj.

Postanowiłam jednak skupić się na powodzie, dla którego przybyłam do miasta: chciałam zrobić niespodziankę Rainbow Dash i kupić jej jakiś prezent.

Pół godziny błądziłam po sklepach, starając się znaleźć odpowiedni podarunek.

W końcu znalazłam coś odpowiedniego: czarny sweter, na którym widniał tęczowy bałwanek.

Wpadłam do sklepu i w chwili, gdy chwyciłam za ubranie, ktoś położył rękę dokładnie na tym samym swetrze.

-Przepraszam. Weź go.- odparła dziewczyna stojąca przede mną. Podziękowałam jej. Ciekawi lo mnie jednak, dlaczego chciała ten sweter?

-Przepraszam, ale dlaczego chciałaś akurat ten sweter?- spytałam.

Dziewczyna miała fioletowe włosy i oczy w tym samym kolorze. Na włosach miała kilka pasemek.

Tęczowe jabłuszko [Appledash] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz