Wolverin miał kiepski tydzień, a następny wcale nie zapowiadał się lepiej. Zamiast przesiedzieć niedzielny wieczór ze szklaneczką whisky i w miłym towarzystwie, to spędził go z Gambitem... Gdy dojeżdżali do Instytutu, jego początkowy gniew i irytacja względem Gambita przerodziła się w niepokój. Gdy trafił pod skrzydła Xaviera, rządziły nim proste pierwotne żądze. Nie dbał zbytnio o innych. Twierdził, że jest samowystarczalny i nie potrzebuje niczyjej pomocy. Mijały lata, terapia prowadzona przez Xaviera,zaczęła przynosić efekty, zaczął nauczać innych. Z czasem uczniów przybywało... Aż w końcu nauczył się żyć ze samym sobą, jak i z innymi. Życie w tej zwariowanej szkole nauczyło go troski o innych. W tym momencie martwił się o Gambita. Od dłuższego czasu nie odzyskiwał przytomności, a jego oddech był bardzo spowolniony, tak samo jak tętno. Jedną z rzeczy, które by sobie nie wybaczył, byłoby zawalenie misji z ze skutkiem śmiertelnym.Nie parał do Gambita miłością, ale nie zamierzał przywozić do Instytutu trupa. Koniec końców sam Gambit nie chciał brać tego świństwa... Pędził więc drogą, aby zdążyć na czas...
Świt już od godziny witał porośnięte bluszczem ściany Instytutu. Uczniowie wyruszali do szkoły. Doktor McCoy czekał w kuchni w gotowości,Wolverin powiadomił go o incydencie z Gambitem. Zorganizował również dla niego pokój z naszykowanym sprzętem. Ororo z Profesorem tymczasem wyprawiali uczniów do szkoły. Co po niektórzy,domyślając się co się święci, nie chcieli opuścić instytutu...
-Są - rzucił krótko Profesor do Ororo, ta potaknęła głową. Razem ruszyli w stronę drzwi wejściowych. Z kuchni wybiegł już doktor McCoy zwany przez uczniów Bestią i popędził w kierunku wejścia trzymając przyrządy medyczne w dłoni.. Gdy profesor dotarł do holu,Colossus już wybiegał przez nie z Gambitem na rękach, Bestia biegł obok niego przytrzymując maskę z tlenem na twarzy nieprzytomnego.Obaj zniknęli w windzie. Po chwili w drzwiach pokazał się Logan.Na jego twarzy wypisany był cały ten przeokropny tydzień...
-Niema to jak miły początek tygodnia - powiedział zmęczonym głosem.Profesor splótł dłonie i oparł podbródek na nich. Ororo bez słowa przywitała Logana czułym przyjacielskim uściskiem, Rosomak odwzajemnił uścisk. W następnej chwili murzynka podała paczkę papierosów, na co ten lekko się uśmiechnął. Wsiedli do windy.Cała trójka milczała. Po sekundach trwających niemalże wieczność, winda stanęła na ostatnim piętrze, ruszyli w stronę nowo dobudowanego skrzydła. Logan od razu po wyjściu z windy zapalił. Przechodząc przez całą długość korytarza, stanęli przy ostatnich drzwiach.
-Jak wygląda sytuacja? - spytał Profesor przy wejściu.
-Jego stan jest ciężki, ale stabilny. Jego oddech i praca serca jest bardzo spowolniona, źrenice reagują, ale są mocno skurczone. Jego stan przypomina bardziej bardzo głęboki sen... niż zapaść czy śpiączkę. Podłączyłem go do EEG, jego mózg pracuje na pełnych obrotach, a ciało jest pogrążone w głębokim letargu. W swojej karierze nigdy nie spotkałem się z takim przypadkiem... - odpowiedział rzeczowo doktor McCoy. Gambit leżał na łóżku w samych bokserkach. Z głowy zwisały mu kable od EEG, na klatce piersiowej i prawej ręce wsiały kable od czujników kardiomonitora. Chłopak był blady, oddychał bardzo wolno, ale nie to wzbudziło niepokój Profesor. Niepokój wzbudziły liczne blizny i siniaki na ciele chłopaka, niektóre bardziej świeże, a inne stare zapewne pamiątki sprzed kilku lat. Profesor dojrzał kątem oka, reakcję Logana.
-Logan? - spytał wpatrując się w niego.
-Część z nich nie powstała na skutek wypadków przy pracy - powiedział po chwili Logan - Ale na wskutek tortur lub samo okaleczenia - Piotr na te słowa ścisnął usta i spojrzał w bok, Bestia natomiast posmutniał tak samo jak Ororo.Profesor zmarszczył mocno czoło, splatając dłonie. Zapadła niezręczna cisza.
-Co wiesz? - powiedział w końcu Logan do Piotra.
-Cóż... kiedy pracowałem dla Popowa, słyszałem to i owo... - powiedział niechętnie Piotr - Każdy znaczący się na rynku, chciał mieć na wyłączność umiejętności Gambita... Nie każdy chciał płacić... A większość wolała siłą go przejąć- twarz Ororo skamieniała, tak samo, jak Bestii rozumiejąc, co to oznaczało - W końcu zmęczenie i narastająca presja psychiczna zrobiła swoje, zaczął się ciąć... - Profesor spojrzał na Gambita, w oczach miał współczucie. Gdy jego myśli wirowały wokół możliwych sytuacji, które mogły doprowadzić do okaleczenia tak młodej przecież osoby, gdy nagle coś przykuło jego uwagę. Wyraz twarzy Gambita i wykres na EEG. Podjechał do łóżka i przyłożył dłoń do głowy Gambita, chciał sprawdzić swoje przypuszczenia.
CZYTASZ
Królewski Gambit
FanfictionHistoria najlepszego złodzieja i łamacza serc studia Marvel. Zawarta w realiach X-men Evolution, po pokonaniu mutanta Apokalipse. Będzie to moja wersja opowieści, ale będę się opierać o historię i postacie z komiksów Marvel. Jeśli szukasz historii o...