[epilog]

10.3K 804 102
                                    

Niektóre istnienia kończą się happy endem, a inne przypominają sceny rodem z szekspirowskich dramatów albo tragedii Sofoklesa, gdzie bohater mimo, że posiada wybór, każde wyjście nie prowadzi do szczęśliwego zakończenia. Nasze życie jest tylko nasze i możemy robić co i kiedy chcemy, jednak musimy liczyć się z osobami, które wpuszczamy do swojego życia. Nie zawsze jest aż tak pesymistycznie, że największe szczęście zamienia się w przekleństwo. To nie tak, że dobro zawsze musi ciągnąć za sobą zło. Nieraz jest ono nieodłączonym elementem naszego życia. Miłość może nas złamać, ale co wtedy, gdy my nieświadomie sprawiamy jej ból? Kiedy nasze wspomnienia odcisnęły tak mocne piętno, że nie potrafimy zaangażować się w jedno, podobno najsilniejsze, uczucie, bo ciągle boimy się, że może nas to na stracie przekreślić? W momencie, gdy czujemy, że możemy oddać za kogoś życie, a tak naprawdę dochodzimy do wniosku, że oddanie komukolwiek swojego istnienia, tylko po to, żeby zniknąć, jest dobre?

Ból, który rozsadza nasze serce, a my niemo pytamy się nieba, dlaczego to właśnie nas spotyka. Krzycząc, błagając tylko o drobną korektę scenariusza, które nazywamy życiem, czujemy się słabi. Ktoś każe nam odgórnie pracować nad błędami, których mi nie popełnialiśmy. Może posłany złamany uśmiech nie będzie ranił jak ostrze noże, ale sprawi dużo więcej krzywdy niż ktokolwiek kiedykolwiek by pomyślał. Widok łez i ran też możemy przeżyć, ale, gdy dotyczy osób, które bezwarunkowo kochamy wcale nie jest tak łatwo, przejść obok tego obojętnie, wzruszając ramionami.

Znacie to idiotyczne uczucie, które rodzi się w nas, gdy najmniej się tego spodziewamy i zaczyna robić z nas idiotów, którzy nie wiedzą, jaką drogą mają podążać, bo przecież każda opcja pociąga za sobą konsekwencję? Gdy robimy bilans zysków i strat, a w obu jest napisane niebieskim tuszem słowo kocham. Życie daje nam złudzenie, że możemy nim rządzić. Czasem wybieramy mniejsze zło, sami się nim stając. Miłość polega na braniu pod uwagę dobra drugiego człowieka, gdy nasze schodzi na rolę epizodyczną. Czasem musimy stanąć na rozdrożu dwóch dróg, gdzie jedna jest dobra dla nas, a druga dla tego osoby, którą kochamy. Jeżeli uczucie jest prawdziwe, wybierzemy opcję numer dwa, gdy takowe nie jest, skręcamy w lewo, żegnając tą wielką iluzję środkowym palcem. Jednak nie każdy przypadek iluzji nią jest.

Bywa tak, że sami woli cierpieć, bo mamy to już we krwi. Znamy ból i nawet go lubimy. Nieważne czy rany są powierzchniowe czy głęboko w nas, nie mające możliwość się zagoić. Olivia była do niego przyzwyczajona od momentu straty ojca. Jeden poważny cios zaważył nad jej życiem, skreślając wszystko o czym marzy człowiek. O normalności. Czerwone blizny na nadgarstkach, które mają nigdy nie zniknąć, fioletowe siniaki, pęknięte serce, złamana wiara w dobroć. Mogła żyć z tym wszystkim. Ale nie mogła pogodzić się z myślą, że Luke mógłby, w jakiś wyimaginowany przez nią sposób, cierpieć. Odnosiła dziwne wrażenie, że obciąża go swoim istnieniem i tym, że nigdy nie będzie jedną z tych dziewczyn, które nie znają definicji problemów. Jej demony z przeszłości nigdy nie zostaną rozwiane przez wiatr. Mimo, że mogą kryć się za uśmiechem, zawsze będą istnieć.

Problemy, które wymyślamy sobie sami są jednymi z najgorszych, bo prawie zawsze nie są one prawdziwe. Sytuacje rodzące się w naszej głowie, nie pojawią się w życiu. Ludzie zawsze stwarzają najgorsze scenariusze i dopatrują się sensu słów, które padły całkowicie przypadkowo. Które nie są prawdą. Wystarczy powiedzieć kłamstwo, a my zawsze uwierzymy w nie szybciej niż w prawdę, bo jak mamy w nią wierzyć, skoro nigdy się nią nie zetknęliśmy? Gdy pamiętamy, że prawda równoważy się z poniżaniem i wymienianiem miliona epitetów jacy to jesteśmy. Najgorsze w niej jest to, że nie zawsze umiemy ją odróżnić od kłamstwa.

Stojąc w kilkutysięcznym tłumie, gdzie wszyscy patrzą w jednym kierunku – na osobę, którą bezwarunkowo kochasz, działa to jak uderzenie w policzek. Przecież oni też darzą go tym samym uczuciem co Ty. Może działa to odrobinę inaczej, bo platoniczna miłość zawsze taką pozostaje, ale jak się czuć wyjątkową między tymi wszystkimi piszczącymi dziewczynami, gdzie od czasu do czasu padają te wulgarne słowa, co by z nim zrobiła gdyby… Luke zaraz się uśmiechnie jak zawsze, podniesie dłoń, pomacha do wszystkich i spróbuje Cię znaleźć, ale już po raz kolejny mu się to nie uda. Fanów przybywa i coraz trudniej rozpoznać te brązowe włosy i zielone oczy, które z całych sił próbują nawiązać kontakt. Nie tylko to przechodzi na wyższy poziom. Olivia może w końcu doczekała się rozwiązaniu kilku problemów, ale i tak większość stała w tej kolejce do wiecznego towarzyszenia jej życiu.

She Sleeps Alone ✖ Hemmings by galaxyhemmoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz