2. doprowadzimy do mordu tysiącletnia

376 13 2
                                    

Wielu ludzi wkracza w nasze życie zupełnie przypadkowo. Niektórzy pojawiają się na kilka dni, inni niekiedy nawet tylko na kilka godzin. Nieliczni pozostają z nami na zawsze.
więcej ~ Janusz Leon Wiśniewski

- Miles oraz Williams? - Spytała Eleanor Kane, czyli dyrektor szkoły.

Była to kobieta po sześćdziesiątce. Chociaż ja zawsze uważałam, że wygląda na maksymalnie czterdzieści dwa lat. Może dlatego, że często, gdy wracałam z basenu widziałam ją na siłowni, a może dlatego, że po sposobie ubierania nie sposób zgadnąć w jakim jest wieku. W każdym bądź razie z tego co słyszałam Kane była dobrym pedagogiem szkolnym.

- Tak proszę pani. - Odpowiedziałam chowając dłonie w kieszenie bluzy.

- Z czego wiem mieliście ostrą wymianę zdań na biologii. Czy to prawda? - Spytała tak jakby przed wymierzeniem kary chciała wiedzieć czy rzeczywiście do takowej rozmowy doszło.

- Nie powiedziałbym, że była to ostra wymiana zdań. Prędzej lekkie nieporozumienie. - Sprostował Miles uśmiechając się do nauczycielki serdecznie.

Tak....można było nazwać naszą rozmowę nieporozumieniem. Tylko ciekawi mnie kiedy dokładnie. Przed tym jak go spoliczkowałam czy po.

- Zgodnie z opisem zaistniałej sytuacji Ian nie wykonał twojej prośby, po czym doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań zakończonej rękoczynami ze strony panienki. - Przeczytała krótką notatkę z lekcji którą zapewne napisał Michael. - I teraz mi powiedzcie co ja mam z wami zrobić? - Spytała teatralnie rozkładając ręce.

- Uważam, że powinniśmy zapomnieć o sprawie oraz rozejść się do domu. - Zaproponował Ian na co kobieta popatrzyła na niego złowrogo swoimi piwnymi tęczówkami.

- Mógłbyś chociaż raz siedzieć cicho i w ogóle się nie odzywać. Zobaczysz wszystkim wyjdzie to na dobre. - Zaproponowałam kręcąc głową.

Pani Kane przeczesała swoje lekko płowe włosy czytając jakąś dosyć długą listę leżącą na biurku. Składała się z trzech stron i jeśli dobrze się jej przyjrzałam to była zapisana dwustronnie. Zakreśliła na niej kilka pól unosząc głowę i obdarzając naszą dwójkę profesjonalnym uśmiechem. Coś podpowiadało mi, że nie skończy się to dla mnie dobrze.

- W przyszłym roku szkolnym wielki bal licealny który zazwyczaj odbywa się w Bolton High School organizujemy na naszej wielkiej sali. Jak pewnie słyszeliście kilka tygodni temu doszczętnie spłonęła. Jeszcze nikt nie zgłosił się do pomocy przy odnowie sali oraz jej wystroju. Taka kara powinna być adekwatna do waszego występku. Wiem, że mamy na to ogrom czasu, ale pracy jest tak dużo, że jeszcze w następnym roku szkolnym samorząd uczniowski będzie dopinał wszystko na ostatni guzik za was. - Oznajmiła patrząc na nas w wyczekiwaniu.

Trzymajcie mnie, bo zaraz umyje jej ryjem podłogę.

- Bez urazy proszę pani, ale my nie potrafimy wytrzymać ze sobą w jednej sali nawet czterdziestu pięciu minut, więc nie wiem dlaczego rozmawiamy o tak długim czasie! - Powiedziałam oburzona jej pomysłem.

- Swojej decyzji już nie zmienię i niestety musicie ją zaakceptować. Pierwsze spotkanie jest przewidziane na godzinę piętnastą w wielkiej sali. Możecie iść. - Po chwili dodała. - Panno Williams za godzinę przyjedzie twój prawny opiekun. Muszę porozmawiać z twoją matką o tym jak się zachowujesz. To druga bójka w tym tygodniu.

Pomimo jej słów ani ja, ani Ian nie ruszyliśmy się z miejsca. Obydwoje patrzyliśmy na nią w osłupieniu i wielkim szoku. Nigdy nie pomyślałabym o tym, że będę musiała spędzić z nim aż tyle czasu.

- Nie słyszeliście? Możecie iść. - Powtórzyła swoje słowa gestem ręki wskazując na drewniane drzwi prowadzące do wyjścia z gabinetu.

W milczeniu podniosłam się z krzesła i opuściłam pokój tej wiedzmy. Od teraz góruje na szczycie mojej listy nauczycieli do odstrzału. Zaraz za mną wyszedł Miles z rękami wepchniętymi do kieszeni. Wyprzedził mnie sprawnie wychodząc ze szkoły i jednym ruchem odpalając swojego czerwonego mercedesa i w Manchester high school tyle go było widać tego dnia.

Selected Flower Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz