23. Od kiedy grzeczne dziewczynki palą

169 12 9
                                    

9 gwiazdek = nowy rozdział

Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów. ~ Isaac Newton

Domówki organizowane przez Nat zawsze się wyróżniały. W końcu co się dziwić. Jej dom wyglądał jak pałac z najlepszej disnejowskiej bajki, a ogród nie był brzydszy niż ten spod samego białego domu. Nie trudno było zgadnąć, że jeśli taka dziewczyna jak Natasha Mishigan coś organizowała to musiało to być coś widowiskowego. I tak samo było tym razem. Przekraczając próg domu nie dało się dojrzeć nic oprócz ciemności, neonowych świateł oraz fluoryzującej farby którą byli wymazani uczestnicy imprezy. Zagryzając wargę weszłam wgłąb pomieszczenia czując się jakbym trafiła na inną planetę, a ludzie mnie otaczający czekają aż wywinę orła. Nie byłam typem imprezowiczki. Oprócz urodzin przyjaciół zjawiałam się jedynie na imprezach Natashy. A powodem tego nie był wcale wystrój oraz pomysł na imprezę, a niesamowicie magnetyzująca osobowość Tashy. Tej dziewczynie nie w sposób było odmówić. Nawet najgłupsze pytanie wypowiedziane z jej ust brzmiało inteligentnie. Sam dźwięk głosu jakim dysponowała otumaniał zmysły, więc kiedy kilka dni wcześniej zadzwoniła do mnie z prośbą o przyjście na zbliżającą się imprezę nie byłam w stanie odmówić. Za to właśnie ją ceniłam w dużej mierze. Przed każdą swoje imprezą dzwoniła do wszystkich swoich znajomych zamieniła z nimi parę słów po czym proponowała przyjście na imprezę. Chyba nie muszę zaznaczać, że grono jej znajomych było pokaźne. Na jej przyjęcia przychodziło grubo pięćset osób, a ja znałam tylko niewielką garstkę z nich. Już u frontu dobiegł mnie piskliwy głos Natashy.

Odziana w czerwoną króciutką sukienkę jak na mój gust ze zbyt dużym dekoltem oraz mieniącym się w neonowych barwach makijażem uścisnęła mnie serdecznie. Jak zwykle wyglądała olśniewająco, a jej czarne wyprostowane włosy oraz ciemna karnację mieszała się z wystrojem wnętrza.

- Willow! Nawet nie wiesz jak dobrze cię widzieć. - Oznajmiła uszczęśliwiona obdarzając mnie promiennym uśmiechem który w tamtym czasie moim zdaniem mógł zbawić świat.

- Ciebie również. - Również się uśmiechnęłam z autentyczną radością. - Wyglądasz olśniewająco.

- Ty również! Niebieski to zdecydowanie twój kolor! - Zaćwierkotała mierząc mnie wzrokiem.

Miałam już podziękować jej za ten miły komentarz kiedy tuż za nią pojawił się Noah Murphy obecny partner Afroamerykanki. Jak zwykle w świetnie pasujących do siebie ubraniach oraz delikatnie kpiącym, ale elektryzującym wyrazem twarzy. Złożył na ustach swojej dziewczyny delikatny czuły pocałunek. Farba jaką nałożyła na siebie Tash przeniosła się na usta Noah przez co jego neonowo-niebieskie usta stały się fioletowe.

- Witaj Willow. Mam nadzieje, że się nie obrazisz jeśli porwę swoja dziewczynę. - Powiedział jak zwykle uprzejmie.

- Jasne, że nie! - Odparłam pewnie.

Skinęłam na nich i udałam się do stolika po brzegi zapełnionego alkoholem. Zrobiłem sobie drinka i na jeden raz opróżniłam pół szklanki płynu. Czując jak alkohol rozgrzewa moją krew oparłam się o ścianę. W dłoni dalej trzymałam szklankę z lodem, colom oraz wysokoprocentowym trunkiem. Powoli odczuwałam działanie drinka kiedy mój nastrój znacznie się poprawił. Z błogim uśmiechem kiwałam głową w rytm muzyki, a mój wzrok po jakimś czasie skierował się na Iana oraz Elizabeth którzy w ciasnym uścisku stali wśród tańczących osób wymieniając ze sobą ślinę. Dziewczyna w swoim stroju cheerleaderki bez skrępowania pozwalała aby nastolatek włożył jej dłoń pod spódniczkę muskając skórę trochę nad udem. Nie mogąc zbyt długo znieść tego widoku uniosłam brew za jednym razem dopijając drinka i wychodząc przed posesje. Jak wielkie było moje zdziwienie kiedy dostrzegłam kucającą przy płocie April. Dziewczyna ze zgaszona miną popalała fajkę mrucząc coś pod nosem. Neonowe bransoletki na jej dłoniach i szyi kiwały się na różne strony pod wpływem każdego jej przytłumionego słowa.

Selected Flower Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz