17. Życie nigdy nie było dla nas jebaną bajką.

177 12 0
                                    

8 gwiazdek = Rozdział

Zauważyłaś, że książka po kilkakrotnym przeczytaniu staje się o wiele grubsza, niż była? [...] Jakby za każdym razem coś zostawało między kartkami: uczucie, myśli, odgłosy, zapachy... A gdy po latach zaczynam ją kartkować, odnajdujemy w niej nas samych, młodszych, innych... Książka przechowuje nas jak zasuszony kwiat; odnajdujemy w niej siebie i jakby nie siebie. ~ Cornelia Funke

Bycie wyprutą fizycznie jak i psychicznie nie było moim ulubionym stanem. Widząc swoje odbicie w lustrze łazienki skrzywiłam się odkręcając wodę i przemywając przesuszoną skórę lodowatą wodą. Danielle która zaginęła zeszłej nocy pojawiła się w mojej sypialni nad razem powiadamiając, że dzwonił jej ojciec i z okazji jej urodzin które wypadają w przyszłym tygodniu prosił ją by razem udali się do jubilera. Nie chce myśleć ile ma zamiar wydać na swoją rozrzutną córkę. Nakładając podkład i tuszując rzęsy wróciłam do pokoju ogarniając się do końca. Mama mignęła mi w kuchni, ale nie miałam czas, aby powiedzieć jej marne dzień dobry. W ostatniej chwili łapiąc autobus udałam się do budynku szkolnego. Z wymuszonym uśmiechem przemierzałam korytarz czując jak setki par oczu uważnie obserwuje każdy mój krok. Co prawda byłam do tego przyzwyczajona skoro w moich żyłach płynęła ta sama krew co w Garethcie. Nie zmieniało to faktu, że odkąd z rana przeczytałam wiadomość z zastrzeżonego numeru o napisanie jej podejrzewałam absolutnie każdego nie ważne jakiej mój obserwator był płci czy wyznania. James mimo, że był moim kolegą, a treść pogróżki w pewnym sensie dotyczyła jego nie wykluczała jego osobę z kręgu podejrzanych. Znałam go zdecydowanie zbyt krótko, by z góry wyeliminować go z mojego prywatnego śledztwa. Omiotłam wzrokiem swoje pokolenie wstrzymując odruch wymiotny. Nie byliśmy wcale nowym lepszym modelem rasy ludzkiej. Cała nasza społeczność była tylko bandą zainfekowanych złem tego świata nastolatków otumanionych mediami społecznościowymi i prowadzonymi przez życie ustalonymi normami które jedynie bardziej tępiły nasz zdrowy rozsądek, którego również z czasem zaczyna nam brakować. Byliśmy zniszczeni i wypruci z naturalnych dla naszych przodków uczuć już w najmłodszych latach życia. Rozglądając się na lewo i prawo można było zobaczyć tabun kurw i chujów którzy udają kogoś kim nie są tylko po to, by sprostać oczekiwaniom globu. Życie nigdy nie było dla nas jebaną bajką. Opatuliłam się szczelniej czarnym wiązanym w talii swetrem siadając przed budynkiem szkolnym. Mrużąc oczy oparłam się plecami o ławkę na której aktualnie siedziałam obojętność jaka nagle mnie ogarnęła była miłą odmianą, zwłaszcza, że od dawna byłam napięta jak struna wiedząc, że każdy mój ruch jest obserwowany. Szepty towarzyszące każdej przechodzącej obok mnie grupki nastolatków nie robiły na mnie szczególnie wrażenia nawet kiedy słyszałam wyzwiska w moją stronę oraz niemoralne propozycje i sama nie wiedziałam która z kategorii była gorsza.

- Hej suko! - Pisnął Marco obejmując mnie od tyłu  prawie zrzucając z ławki.

Ze strachu podskoczyłam tłumiąc pisk. Zamrugałam kilkukrotnie lekko unosząc oczy dostrzegając złote kosmyki przyjaciela. Szeroko się uśmiechając odwzajemniłam uśmiech okręcając głowę i całując go w policzek.

- Wieki cię nie widziałam. - Wyznałam zastanawiając się kiedy ostatnio miałam okazje widzieć pół-Włocha.

- Paul miał ochotę na romantyczny wypad. Niestety nie powiadomił o tym nikogo oprócz mojej starej. - Wyjaśnił zwięźle.

- Jak dzwoniłam do twojego domu to twoja matka powiedziała, że wyjechałeś do ojca. - Oznajmiłam marszcząc brwi.

- Nie mam zamiaru odwiedzać tego chuja. - Wysyczał diametralnie zmieniając wcześniejszy nastrój. - Mama jeszcze nie pogodziła się z tym faktem, że jej synek woli facetów.

Selected Flower Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz