Rozdział I

220 9 3
                                    

Był piękny wieczór. Bilbo siedział na swoim ulubionym fotelu w salonie. W tej chwili był pewny, że życie jest piękne. Nie wiedział, że może się to zmienić tak nagle i nieoczekiwanie. Nie wiedział również, że ktoś go obserwuje.

-Pewnie myśli o tym co zje na kolacje-szepnął kobiecy głos do stojącego obok kuzyna.

-Jak ty go dobrze znasz-szepnął Kili do kuzynki-ale czy znasz go wystarczająco... znaczy czy jesteś pewna, że się nada?

-Jestem pewna.

***

Następnego dnia zaświtał nowy, piękny dzień. Dzień jak co dzień- jak mógłby powiedzieć każdy hobbit w Shire i zdawało się, że nie ma wyjątków. Gdyby tylko mieszkańcy wiedzieli jak dużo ten dzień znaczył dla pana Bilba Bagginsa i jednego małego chłopca.

Bilbo siedział jak na szpilkach.

-Spóźniają się już dwadzieścia minut-powiedział do siebie-może się im coś stało-pomyślał, ale szybko odpędził myśli napadzie orków na swoją kuzynkę i siostrzeńca. Dziś był ten dzień gdy mały hobbit Frodo miał zamieszkać u swojego wujka. Jego rodzice zginęli gdzieś na morzu i teraz Bilbo miał się nim zająć. Tak prawdę mówiąc to pan Baggins nie był tym wyborem zadowolony. Bardzo różnili się charakterami. Frodo był ciagle wesoły, śmiał się i rozbawiał innych. Lubił biegać po lasach i polach. Często brał tam swoich kuzynów by zostać na noc pod gołym niebem. Bardzo lubił gwiazdy lecz w pobliżu jego domu nie było ich zbyt wiele widać. Co prawda był Bagginsem, ale był też Tukiem i tą stronę bardziej lubił i nie wstydził się jej ani nie ukrywał. Bilbo natomiast nie cierpiał długich wędrówek, spania pod gołym niebem i biegania po lasach. Kochał siedzieć w swoim salonie i słuchać śpiewu imbryka. On również jak Frodo był pół Bagginsem pół Tukiem, ale szczerze wstydził się swoich krewnych z tej strony. Uważał, że są zbyt pochopni i rozbrykani. Mimo, że był stosunkowo jeszcze młodym hobbitem to nie mógł sobie przypomnieć czy wogole kiedykolwiek był taki jak Frodo. Dlaczego w takim razie zdecydował się na wychowywanie swojego siostrzeńca? Można to bardzo łatwo wyjaśnić. Opiekę nad Frodem miała przejąć Lobelia Sackville-Baggins. Bilbo za nią nie przepadał i żal mu się zrobiło i nie wybaczyłby sobie gdyby jego siostrzeniec trafił do kogoś takiego. Może uda mi się go wychować na starego, dobrego Bagginsa?-tłumaczył sobie, lecz powód był trochę inny i nikt z hobbitów tego nie wiedział, cóż pewnie nawet sam Bilbo nie wiedział. Otóż panu Bagginsowi w głębi serca przetrwała cząstka Tuków i nieświadomie potrzebował jej. Wokół niego nie mieszkali żadni Tukowie nawet o Brandybucków było trudno.

Bilbo dalej myślał o tym co mogło się przydarzyć jego kuzynce i Frodowi gdy nagle usłyszał dzwonek do drzwi.

Hobbit, czyli z siostrzeńcem u bokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz