❄️ Lellinger ❄️

598 69 9
                                    

"Żaden dzień się nie powtórzy, 
nie ma dwóch podobnych nocy, 
dwóch tych samych pocałunków, 
dwóch jednakich spojrzeń w oczy." ~ Wisława Szymborska

Był jak porcelana, kruchy i piękny.

Codziennie przechodził przez ten park, codziennie mijał tą majestatyczną płaczącą wierzbę i każdego dnia widział tam jego.

Zadumanego, smutnego chłopaka.
Tak często widział łzy toczące się po jego policzkach, jednak za każdym razem bał się do niego podejść. Był nieśmiały, mimo to czuł nieodpartą ochotę pocieszenia go, wywołania na tej pięknej twarzy, choćby cienia uśmiechu

Pewnego dnia postanowił przełamać lód, podszedł do niego i usiadł obok. Chłopak nawet na niego nie spojrzał.

-Jestem Stephan - wyszeptał. Bał się mówić do niego głośno, obawiał się zniszczyć atmosferę. Spojrzał na blondyna, oczekiwał jakiejś reakcji, ale nic takiego się nie stało. Nawet głowy nie odwrócił.

- Hallo! - powiedział głośniej Stephan i pomachał mu przed nosem, ale nawet to nie wywołało w nim żadnej reakcji.

Leyhe chciał się poddać, ale nagle chłopak przemówił.

-Zaczekaj - wyszeptał swym słabym głosem.

Brunet spojrzał na niego zaskoczyny.

-Jestem Andi i....- blondyn się zaciął.

-Co jest Andi? - spytał Stephan. Zastanawiał się, czy ten chłopak postanowił się przed nim otworzyć.

-Ja, ja... jestem niewidomy - wyszeptał zawstydzony, a na jego twarzy pojawił się uroczy rumieniec.

Nagle wszystko w głowie Stephana zaczęło się układać. To dlatego chłopak zawsze patrzył się w jeden punkt i miał ubrane na nosie czarne okulary, które tylko dodawały mu uroku.

-To nic takiego Andi, nic takiego - mówił spokojnie i z uśmiechem.

Nagle między nimi zapanowała cisza, którą postanowił przerwać Stephan.

-Może opowiesz mi coś o sobie? - spytał zaciekawiony Leyhe. On tak bardzo chciał poznać tego chłopaka.

-Nie jestem ciekawą osobą - odburknął Andi.

-Nawet tak nie mów, każdy jest interesujący - powiedział Stephan i położył dłoń na kolanie blondyna.

-No cóż, nazywam się Andi. Mam 18 lat, mieszkam z rodzicami i jestem ślepy, coś jeszcze? - spytał dosyć oschle.

-Ohhh, Andi. Nie mów tak o sobie, a co takiego lubisz robić?

-Cóż kiedyś kochałem skakać, ale jeden dzień odebrał mi wszystko - powiedział dosyć tajemniczo.

Stephan miał świadomość, że za tym kryło się coś więcej, ale nie chciał naciskać. Takie rozmowy nie były dobre na początku znajomości, nie chciał go zrazić do siebie.

Nagle zaczęło padać, cóż rozpętała się ogromna ulewa wraz z burzą. Stephan szybko wstał i chciał uciec przed deszczem, jednak pewien instykt nakazał mu się odwrócić do tyłu i zobaczył tam zagubionego Andiego. Chłopak wyglądał tak jakby miał się zaraz rozpłakać. Leyhe niewiele myśląc chwycił go za rękę i pociągnął za sobą na peron.

Zdyszeni stanęli obok siebie. Stephan spojrzał na młodszego wyglądał pięknie z zarumienionymi policzkami, gdy już się uspokoili usiedli w kawiarni na dworcu.

Brunet zamowił kawę, a Andi ciastko z kremem. Leyhe powoli sączył swój ukochany napój, a Andi zajadał się ze smakiem ptysiem. Między nimi panowała miła atmosfera. Stephan uważnie przyglądał się twarzy młodszego i nagle z rozczuleniem zauważył, że młodszy pod nosem ubrodzony jest od kremu. Delikatnie i z uśmiechem starł wszystko z jego twarzy. Andi wydawał się zakłopotany, jednak nic nie powiedział.

One shots cz.2 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz