To było napisane po jakimś konkursie, kiedy twierdziłam, że będę co tydzień wstawiać shota xd
Stephan czuł radość, nareszcie jakaś dobra wiadomość. Drugie miejsce, to było coś pięknego. Szybko pogratulował zwycięscy i udał się do narodowego domku, by się przebrać. Tam już czekali na niego jego koledzy, którzy rzucili się na niego i zaczęli gratulować. To było kochane, a sam Stephan czuł wzruszenie.
-No dobra, dobra już przestańcie, bo mi chłopaka zadusicie - wyszeptał rozbawiony Wellinger, który jeszcze w kombinezonie wszedł do ich wspólnego domku. Podszedł do niego i skrzyżował dłonie na jego karku.
-Gratuluję kochanie - wyszeptał opierając swoje czoło o jego, już po chwili ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku.
Nagle do pomieszczenia wpadł Schuster.
-Wellinger! Wynocha stąd! On ma zaraz wyjść, żeby stanąć na podium, a jeszcze się nawet nie przebrał! Sio! Ale nie uciekaj daleko, bo mam z tobą do pogadania! Ja ci dam takie lądowanie - krzyczał Schuster - A tobie Stephanie gratuluję, nawet nie wiesz, jak się cieszę z twojego sukcesu. Tylko nie przebywaj za dużo w towarzystwie tego osła, który miał stąd wyjść! Wellinger do jasnej cholery! - Schuster starał się być zły, ale nie potrafił. Za bardzo cieszył się z sukcesu swojego podopiecznego.
Wellinger wychodząc z pomieszczenia, usłyszał głos Wernera.
-Wellinger lepiej ci było w fiolecie, ta milka cię jakoś unosiła....Hm to dziwne.... ten redbull...niebieski?- zaczął zastanawiać się Schuster.
-A trener wyglądał lepiej, jak był młodszy, ale czy ja robię mu jakieś wyrzuty? - powiedział ze śmiechem Wellinger i szybko uciekł z pomieszczenia, gdzie prawie został trafiony przez Schustera, jednym z butów.
Stephan głośno się zaśmiał. Ta relacja między Andim, a Wernerem zawsze była dziwna, czasami wyglądali, jak stare dobre małżeństwo. Dogryzali sobie, mówili różne żarty.
Kochał tą drużynę, tą atmosferę, swojego chłopaka. Czuł się naprawdę wspaniale, miał wszystko. Z takimi myślami szybko zaczął się przebierać i już po kilku minutach wyszedł, by stanąć na podium.
Stojąc na pudle, słuchając hymnu Rosji, szukał wzrokiem swojego chłopaka. Nie musiał się jakoś za bardzo wysilać. Wellinger stał z samego przodu, a obok niego znajdował się Kamil. Dyskutowali ze sobą, śmiali się z czegoś. Stephan zacisnął dłonie w pięści. Czuł zazdrość, która była zrozumiała.
W końcu to starszy Polak, był pierwszą miłością Andreasa i to on zostawił go dla Petera. To Stephan wyciągnął młodszego z depresji, opiekował się nim i sprawił, że młodszy wrócił do pełni życia.
Później zdażył się ten incydent. Jedna noc, jeden wypad do klubu, który sprawił, że Wellinger usunął się w cień na 3 lata. To nie kontuzja była powodem, dla którego nie skakał, to chodziło o jego stan psychiczny.
*********
RetrospekcjaStephan czuł się źle tego dnia i postanowił odpuścić sobie imprezę w jednym z norweskich klubów. Chciał do tego przekonanać również swojego chłopaka, jednak on uparł się, że pójdzie i swojego zdania nie zmienił.
Stephan został w ich pokoju sam, miał dziwne wrażenie, że tego dnia stanie się coś złego i nie mylił się. Nie mógł zasnąć, nie bez tej kulki, która wiecznie go przygniatała, czekał całą noc, ale Wellingera nie było. Wszyscy jego kadrowi koledzy wrócili, wszyscy oprócz Welliego. Przerażony Stephan zaczął szukać go po całym hotelu. Zaczął od Kamila. Pukając do jego drzwi bał się, że ujrzy tam, coś co złamie jego serce. W końcu to Polak był tą pierwszą miłością, a jak wiadomo ona nie rdzewieje, jednak Welliego tam nie było. Nie było go również u zaprzyjaźnionych Norwegów, zdenerowany i wściekły Stephan udał się do pokoju Markusa i Richarda, których siłą wyciągnał z łóżka, tylko po to, by udać się do tego klubu. Zbliżając się do budynku, czuł strach. Liczył na to, że Welliego tam nie będzie, że może za ten czas wrócił do hotelu, a Leyhe jak wróci nakrzyczy na niego, a później przytuli swoje słoneczko. Niestety, to były marzenia. Okazało się, że nagi, posiniaczony, nieprzytomny, Wellinger leżał w jakimś ciemnym zakamarku obok klubu. Stephan szybko podbiegł do swojego chłopaka i sprawdził mu puls, oddychał. Spojrzał na jego blade, kruche, posiniaczone ciało, na uda po których spływała krew. Doskonale wiedział, co takiego się stało. Czuł kłujący ból. Spojrzał na Markusa i Richarda, przerażony Freitag dzwonił na pogotowie i policję, a Eisenbichler przerażony patrzył na Andiego, który aktualnie leżał na jego kolanach.