Dla Katherinaa_a
I've been waiting all day for ya babe
So won't you come sit and talk to me?Podszedł do niego blisko, bardzo blisko, położył dłoń na jego policzku. Delikatnie, a jednak i pewnie. Miał ten gest mocno wyćwiczony.
-Kochanie.....- szepnął i spojrzał na niego.
Wyglądał smutno, bardzo smutno. W jego oczach błyszczały łzy, którym nie chciał pozwolić spłynąć.
-Przestań - wyszeptał na skraju załamania. Nie chciał go znowu zobaczyć, nie chciał mu znowu ulec. Nie chciał żyć bezsensownymi nadziejami.
-Kamil co się dzieje? - zapytał zaniepokojony, jednak w głębi duszy doskonale wiedział o co mu chodzi.
-Czyżbyś się nie domyślał? - spytał ironicznie i już w tym momencie Peter wiedział, że jest źle. Sarkazm w przypadku Kamila był czymś normalnym, żartobliwym, ale ironia? Ona zdarzała się bardzo rzadko.
-Nie wiem o co ci chodzi - po jego plecach spłynął pot, a sam poczuł że zaczyna drżeć. Czy właśnie w ten sposób miał to wszystko stracić?
-Nie wiesz o co mi chodzi? - już nie potrafił się powstrzymać, łkał delikatnie.
Peter zrozumiał, że to już koniec, że spieprzył, że wszystko się wydało.
-Masz mi coś do powiedzenia? - spytał Polak, który leżał na łóżku zwinięty w kłębek. Wyglądał tak drobno i krucho. Prevc poczuł wyrzuty sumienia.
-Nie, chyba nie - jąkał się.
Kamil spojrzał na niego z politowaniem.
-Ahh, nie będziesz już udawać? Nie powiesz, że się zmienisz? Przecież ten kit wściskałeś mi najczęściej. Czemu nie robisz tego teraz?
Spojrzał na niego. Wyglądał na mocno zranionego.
-Kamil...- chciał podejść.
-Nie Peter. To już nie działa. Odejdź! - krzyczał przez łzy.
Słoweniec nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Był rozdarty.
-Nie słyszysz? To koniec!
-Ale Kamil, przecież to można jeszcze uratować!
-Co ty bredzisz? Jakie ratować? To samo mówisz jej?
I to zakuło. Wiedział jak uderzyć, żeby zabolało. To był jego słaby punkt, coś czego nie potrafił wytłumaczyć. On i Mina. Kiedyś myślał, że go nie zrani. Kiedyś myślał, że Kamil będzie tym jedynym. W końcu gdy go poznał oszalał na jego punkcie.
(Retrospekcja)
Patrzył na jego skok, idealne lądowanie, chodząca perfekcja, znowu go pokonał, ponownie był drugi. Normalnie już dawno, by się wkurzył, ale nie teraz, nie przez niego. On zasłużył. On przetrwał. Chwila gdy go przytulił była magiczna i wyjątkowa, jego słoweńskie serce zabiło mocniej, a potem wszystko potoczyło się szybko i pięknie. Już po kilku miesiącach zostali parą. Świata poza sobą nie widzieli. Ich związek nie był idealny, żaden związek taki nie jest, ale oni pasowali do siebie za bardzo. Byli swoimi przeciwieństwami, które tak mocno się przyciągały.
(Koniec retrospekcji)
A potem na jego drodze pojawiła się Mina. Była już wcześniej, ale dopiero kilka miesięcy temu zwrócił na nią uwagę. Kamil wyjechał, on czuł się samotny, potrzebował bliskości i wtedy na horyzoncie pojawiła się ona. Gotowa na wszystko. Potrafiła spełnić każdą jego prośbę. Lubił to, była wtedy kiedy jego nie było. To miał być układ idealny. Tak myślał na początku, ale teraz zdał sobie sprawę, że to największa głupota jego życia.
-Skąd wiesz? - wyszeptał.
-Myślisz, że jestem głupi? - prychnął - Zostawiłeś jej numer na moim telefonie.
Poczuł się wstrętnie. Zdrajca, dupek takie przezwiska krążyły po jego głowie.
-Kamil, czy.....?
-Czy co? Czy wybaczysz mi? Czy możemy zacząć jeszcze raz?
-Ttak - wyjąkał.
-Oh Peter jesteś taki przewidywalny - śmiał się przez łzy.
Nie potrafił określić co czuje. Czy ból, smutek, a nawet agresja były odpowiednie?
Przytulił do siebie poduszkę. Czuł na sobie jego wzrok. Przymknął oczy i przypomniał sobie, jak obiecywał mu wieczność.
(Retrospekcja)
Leżeli na trawie w ogródku, w domu Kamila. Wpartywali się w białe obłoki. Polak wtulił się w jego bok, Słoweniec chwycił jego dłoń.
-Myślałeś kiedyś o tym, co będzie za rok? Za dziesięć lat? - spytał Peter z błyskiem w oku.
-Nie, chyba nie. Czy chodzi ci o wieczność?
-To zależy jak to pojmujesz mój drogi. Wieczność jest pojęciem tak bardzo względnym, każdy postrzega ją zupełnie inaczej. Dla kogoś wieczność nigdy się nie kończy, dla innych wieczność trwa do śmierci, a dla niektórych wieczność to po prostu bardzo długa chwila.
-W takim razie jak ty to rozumiesz?
-Nie wiem i to jest chyba najbardziej zabawne. Obiecaj mi tylko, że będziesz jak najdłużej.
-Obiecuję - powiedział i połączył ich usta w delikatnym pocałunku.
(Koniec retrospekcji)
-Powiedz mi Peter, czemu tego nie zrobiłeś wcześniej? Dlaczego?
-Bo cię kochałem, bo cię kocham.
-Kochasz? Czy ty w ogóle wiesz co to znaczy? - prychnął.
Jego słowa zaczęły ranić.
-Wątpisz w to? - spytał drżącym głosem.
-Nie wiem Peter, nie wiem. Kiedyś powiedziałeś, że będziesz mnie traktować dobrze, a teraz co? Mam wrażenie, że zmarnowałem na ciebie kilka lat.
-Przestań, nie myślisz tak - powiedział i potrząsnął jego drobnym ciałem.
-Nie masz pojęcia co myślę - odrzekł chłodno.
-Masz rację, nie mam - powiedział Peter i sprawnym ruchem przyciągnął do siebie Kamila. Szybko i stanowczo złączył ich usta ze sobą.
Polak chciał się wyrwać, ale młodszy trzymał go mocno, był znacznie silniejszy.
-I co teraz nic nie czujesz? - spytał Słoweniec z szelmowskim uśmiechem.
-Wyjdź! - krzyknął Polak.
-Co? Jak to? - spytał zdezorientowany Peter, myślał, że wygrał.
-Tak to, wynocha! - powiedział Kamil i popchnął go do drzwi.
Prevc zrozumiał, że przegrał, że już nie ma kolejnej szansy.
*****
Minął tydzień. 7 dni bez jego uśmiechu, bez jego ramion, bez tych kłamstw i bólu, miał wrażenie że zrobił dobrze.
Chciał, aby był z nim, teraz, w ich sypialni, ale nie miał wyboru. Musiał odpuścić. Poświęcił wszystko, co miał
na rzecz czegoś, co po prostu by nie przetrwało, ale nie godził się na płacz.
Żadne łzy nie popłyną z tych oczu.