-Czy jest ktoś przeciwny temu małżeństwu? - niemal dokładnie po wypowiedzeniu tych słów do kościoła wpadł zziajany brunet.
-Ja jestem przeciwny! - krzyknął i uważnie przyglądał się blondynowi, który drżał z przerażenia. Jego narzeczony patrzył na niego zdziwiony.
-Kim pan jest? - Leyhe nie wiedział jak ogromną rolę odegrał ten człowiek w życiu najmłodszego.
-Miłością jego życia - jego wzrok spoczął na Wellingerze, który płakał.
-I co teraz Andreasie? - głos Stephana był zimny i obojętny.
****
Andi obudził się zlany potem, to już kolejny raz, gdy śnił mu się Stoch i jego ślub, mimo że nie widział Polaka przez ostatnie pięć lat, to podświadomie tęsknił za nim. Ramiona Stephana zacisnęły się mocniej na jego biodrach.
-O czym myśli mój piękny narzeczony? - wyszeptał wprost do ucha blondyna, na ciele, którego pojawiła się gęsia skórka.
-O naszym ślubie - uśmiechnął się szczerze. On kochał Stephana i na swój chory sposób pragnął go.
-W końcu zostały nam jeszcze trzy dni - był szczęśliwy. Wellinger to jedyny powód jego radości i uciechy.
-Jeszcze 72 godziny i zostanę twoim mężem, to piękne uczucie - jego dłonie spoczęły na torsie Stephana.
-Też się cieszę skarbie - powiedział i pocałował przyszłego pana Leyhe w ramię.
-Stephan przestań, idziemy do twoich rodziców, muszę się ubrać - odpychał od siebie swojego ukochanego.
-Chcesz to, widzę to w twoich oczach - mówił z pożądaniem w głosie starszy.
I właśnie w tej chwili oczy Andiego stały się smutne, a wszystkie wspomnienia wróciły.
-Kotku powiedziałem coś źle? - głos Stephana był zmartwiony.
-Nie, nic się nie dzieje. Ubieraj się - szybko wyszedł z łóżka zanim Leyhe domyślił się czegoś, nie chciał mu mówić o Kamilu, to było zbędne.
***
Pozostał dzień do ich ślubu, narzeczeni siedzieli w salonie i oglądali jakiś ckliwy film, Stephan niemalże zasypiał, a Andreas wszystko przeżywał, nagle ktoś zapukał do ich drzwi, zaspany Leyhe wstał z kanapy i poszedł otworzyć. Okazało się, że pod drzwiami stali Karl i Richard, którzy taksowali ich zdziwionym spojrzeniem.-Co wy tutaj robicie w takich strojach? - spytał zaskoczony Freitag.
-A co mamy robić, dzisiaj, dzień przed ślubem?
-No nie wiem, może wieczór kawalerski! - rozpromieniony Richard podbiegł do Wellingera i wziął go na ręcę, blondyn pisnął zaskoczony.
-Freitag! Do jasnej cholery, co ty robisz?! - krzyczał zdziwiony blondyn.