~ Valentino'Omall~
Biegłem ile sił w nogach. Podczas trasy jedyne co można było u mnie ujrzeć to uszy położone całkowicie na potylicy a kroki pięknie wyciągnięte. Okropnie zaś zachowywał się Kingdom. Dobrze wiedział ze po kontuzji ciężko jest wrócić do startów i kondycji, a on zachowywał się absurdalnie. Zwalniał abym dorównał mu kroku a następnie przyspieszał oddalając się o około jedna długość aby mnie sprowokować. Był w błędzie. To czego nauczyłem się podczas rehabilitacji i na wcześniejszych startach dawało mi jedna wielka radę.:
„Najważniejsze jest to aby nigdy się nie poddawać"
Tak tez zrobiłem. Przyspieszyłem, wyciągając cwał. Nie kończyłem tego, biegłem jak szalony nie dając za wygraną, dostawałem motywacji a wpatrzone we mnie konie zmieniły swoje zdania. Z myśli „Phi, i tak go nie wyprzedzisz" zmieniło się na podziw, zaskoczenie. Czułem się dumny jak nigdy, mimo iż minęło już parędziesiąt metrów nadal nie zwalniałem a następnie osiągnąłem cel - wyprzedziłem Amora Kingdoma. Pewnie większość koni w tym momencie już przestałaby się tak starać lecz to nie w moim typie. Nadal biegłem. Dostałem energii po osiągniętym celu. Do naszego udawanego celownika zostało około 50 metrów. Wydać było, że karosz nie mógł uwierzyć w to co właśnie się dzieje i bardzo to przeżywał. Aż nadszedł ten moment - przekroczyłem metę. Jako pierwszy. Byłem pełen dumy, zadowolenia.. Moje uszy zniknęły z potylicy i podbiłem przednie nogi do góry ze szczęścia. Następnie Amor syknął.:
- Dałem ci wygrać, nie ciesz się tym. - po tych słowach odszedł do swojej grupki, która jak zawsze zaczęła zaraz wszystkich obgadywać i głośno się śmiać.
Pomyślałem sobie wtedy tylko to „Jak mogłem lubić takiego głąba?". Po tej myśli usłyszałem bardzo bliski mi, anielski głos Komety.:
- Gratuluje Valentino. To było niesamowite! - powiedziała klacz.
- Dziekuje.. - po tych słowach lekko wtuliłem się w jej szyje. Oczywiście nie mogłoby być tak cudownie. Zawsze znajdzie się jakiś imbecyl, który Ci przeszkodzi. Tym razem odezwała się American Melody, zazdrosnym tonem pyskneła.:
- O! Valentino! Cudownie ci poszło! Byłeś niesamowity!
W jej głosie słychać było tylko oszustwo. Chciała się podlizać lecz to nie w moim stylu - aby akceptować takie zachowanie. Wiec tylko spojrzałem na nią wzrokiem, który miał ochotę powiedzieć „Daruj sobie te teksty. Żałosna jesteś."Po tych emocjach oczywiście nie mogłem mieć spokoju. Musiałem iść na trening gdzie pierwszy raz od paru dobrych miesięcy przebiegnie cztery furlongi. Sam sobie życzę powodzenia..
Z góry przepraszam za wszelkie błędy w nazwach wyścigowych i nie tylko lecz no niestety - autokorekta. Pewnie większość powie żebym ja wyłączyła lecz nie chce mi się stawiać znaków a ona robi to za mnie xD Mam nadzieje ze się z tym pogodzicie 💓💗
CZYTASZ
Valentino - myśleć i marzyć
Short StoryHistoria niesamowitego konia siwej maści. Ogier Valentino przez jego przyjaciół „Vall".Przeżywa on rozmaite historie wraz jego nową brązowo włosa pania Rosalie..