Zbliżał się wyścig w Feaster Stable. Kolejne dni nauki niestety nie przyniosły w prezencie dobrego humoru. Mimo pomocy pewnych osób, i tak fizyka zawalała jej średnią. Miała już dość, kłopoty z jej koniem i nauka łączyły się w trudny do utrzymania wielki problem. Oczekiwała tylko na to co się wydarzy. Trenowała z Valentinem rekreacyjnie a na zawodach wystartować miała na kasztanowatym Solarze. Nie była tym stanowczo zachwycona, ponieważ koń ten nie odnosił zbyt szczególnych sukcesów na torach. Dwa dni przed zawodami przyjechała wycałować Valentina i obejrzeć Solara. Nagle usłyszała oburzony głos Kory:
- I masz zamiar go tu tak zostawić?!
Wiedząc kto to Rosalie nie miała potrzeby nawet spoglądać wiec tylko starała się odpowiadać na pytania.
- Koro, nie rozumiem o co Ci chodzi.. - odrzekła
- O to ze zostawiasz go tu samego! Jak możesz go tak ranić?
- Ejj, to tylko dwa dni. Będzie tu cały personel wiec w żadnym wypadku nie zostanie tu sam. Poza tym sama dobrze wiesz że pieniądze z wygranej przydały by się na nowy lek Valla. - dziewczyna starała się trzymać emocje na wodzy lecz czasami wymykało się to jej spod kontroli
Nastała niezręczna chwila ciszy. Kora umilkła, jakby wiedziała dokładnie co powiedziała i analizowała wszystkie słowa wypowiedzi. Nagle odezwała się..
- Wiesz co? Masz rację.. - wypowiedziała te słowa
- Przecież zawsze ją mam!:)
Na twarzach dziewczyn pojawiły się uśmiechy a za chwile obie wybuchnęły śmiechem. Rose wyszeptała pare słów jej koniu na ucho a następnie pocałowała go w chrapy. Skierowała swój kierunek na Autoumn'Solara. Podeszła do ogiera, a następnie przywitała się z nim przytulając się do jego szyji. Zaprowadziła go do płotu od maneżu gdzie aktualnie znajdował się parkur po wczorajszych treningach. Przywiązała ogiera a następnie zaczęła szczotkować i szykować do podróży. Było to 2 dni przed rozpoczęciem wyścigu, lecz ich klub postanowił pojawić się tam wcześniej, przed całym zamieszaniem. Zaplotła z pomocą Kory koreczki i warkocza dobieranego na ogonie ogiera. Po tych czynnościach założyła transpotery i bez większych problemów wprowadziła go do ich jak to mówił trener „luksusowej przyczepy". Stały tam 3 konie. Amor, Solar i Melody. Podróż minęła bardzo płynnie. Na drodze nie było żadnych korków a jechali przyjemną również dla oka trasą. Po dotarciu na miejsce wyparowali konie i zajęli pokoje.Byli we 3 Kora, Rose i oczywiście Oliver. Przez pierwsze dni urządzali sobie małe treningi ale takie aby nie wymęczyć koni. Następnie przyszedł dzień startu. Zjedli śniadanie i poszli oglądać harmider w halach z boksami dla koni. Wszyscy chodzili wszędzie szukając tego jedynego boksu ich konia. Oni zaś podeszli do swoich rumaków i zaczęli się nimi zajmować. Starali się relaksować przy tym aby nie zdenerwować niepotrzebnie koni które i tak nie były w najlepszym nastroju przy takich krzykach i zamieszaniu. Wyszczotkowali je i osiodłali a następnie udali się na małe rozprężenie.
CZYTASZ
Valentino - myśleć i marzyć
ContoHistoria niesamowitego konia siwej maści. Ogier Valentino przez jego przyjaciół „Vall".Przeżywa on rozmaite historie wraz jego nową brązowo włosa pania Rosalie..