undici

61 14 13
                                    

21-letni Seokjin

- Chodźmy już, Jin. - Taehyung był zniecierpliwiony, gdyż naprawdę nie mógł się doczekać premiery nowego filmu. Co prawda było to anime, jednak okropnie pójść do kina i obejrzeć z czystej ciekawości. Stał i przyglądał się z lekkim podirytowaniem, wpatrującemu się w swoje odbicie w lustrze, Jinowi. Brunet zaczesywał dokładnie włosy, a potem nakładał na kosmyki coś specjalnego, co miało utrwalić całość. Był spokojny i najwyraźniej nie czuł żadnej presji czasowej. jego priorytetem było okazywanie czułości swojemu wizerunkowi, pieszczenie go, podkreślanie tego, co uznał za stosownie. Był aż nazbyt skupiony i zdawał się krążyć myślami zupełnie gdzieś indziej. Jakoś niespecjalnie wsłuchiwał się w błagania Tae. 

Tae za to czuł potrzebę szybkiego wyjścia i nie chciał się spóźnić. 

- Jin, proszę, przecież wyglądasz przepięknie. - szepnął, przejeżdżając nosem po karku swego lubego, a następnie masując palcami jego ramiona. - Zostaw to już i chodźmy, nie chcę wejść w trakcie... - westchnął. 

- Jeszcze nie skończyłem. - odparł płaskim głosem. Co chwila zapinał i rozpinał ten sam guzik od aksamitnej koszuli i wyginał łabędzią szyję. - Poza tym, przez 20 min lecą reklamy. Chcesz je oglądać? Uspokój się i usiądź. - spryskał się perfumami o dosyć ostrym zapachu, będącym połączeniem cedru, cynamonu oraz nutek wanilii. Rozpylił je z należytą dokładnością na zagłębieniu szyi oraz roztarł na nadgarstkach, bo wówczas woń utrzymuje się bardzo długo. 

Niższy chłopak spuścił wzrok na podłogę, widocznie się przygaszając. Przykrość i odrzucenie ściskały jego świadomość, docierało do niego, iż nie zdoła przebić się przez wygórowane ego Jina.  

- Minęło już 10 minut. - powiedział, siedzący już szatyn, dzierżący swój telefon w ręce. Smętnie przeglądał aplikacje, scroolował beznamiętnie zdjęcia znajomych. Robić cokolwiek, aby zająć myśli. 

- Dobra. Dobra, no. Potrafisz zamęczyć. - chłopak rzucił szczotkę do włosów na łóżko w sposób nadzwyczaj nieprzyjemny, a następnie ubrał marynarkę. 

Sprawiał wrażenie człowieka, który nie wiedział co było dla niego w życiu ważne. Krzątał się w sprawowaniu opieki nad swoją zewnętrzną powłoką, jednocześnie lekceważąc tę wewnętrzną, bardziej istotną. Troszczył się o siebie, aczkolwiek tylko w pozorach. 

Był ślepy w tej nadgorliwej trosce o siebie. 

Pogardliwie odpierał skarb, który był dla niego zbawieniem. 

Tae ciągnął go za rękę przez galerię handlową, chcąc jak najszybciej dostrzec do kina. Na horyzoncie widzieli już znajome neony, plakaty oraz zwiastuny nadchodzących premier wyświetlane na ogromnych telewizorach. Oboje poczuli zapach strzelającego popcornu, zatopionego w maśle oraz soli, w pojemnikach także ogrzewały się nachosy, do których dorzucane były dwa sosy- zazwyczaj czosnkowy i salsa, natomiast jeśli ktoś miał słaby żołądek, można było wybrać zwykły pomidorowy. A wszystko to w niebotycznych, wręcz kosmicznych cenach. 

Stanęli w kasach, Seokjin widział podekscytowanie w oczach Taehyunga, ponieważ co chwila manewrował spojrzeniem na zegarku, rozpisach godzin seansów, by ostatecznie utkwić wzrok na samym Jinie. Ten nie wykazywał równie silnego poruszenia wydarzeniem. Był raczej w pewnym stopniu rozdrażniony. 

Ciepły, bardzo soczysty pocałunek został złożony na jego policzku. Szczupłe place szatyna płynnie oplotły te jego i zacisnęły się. 

- Dziękuję, że przyszedłeś ze mną. Wiem, że nie lubisz anime. - uśmiechnął się i zrobił krok, bo kolejka się posunęła dalej. 

apollo in my dreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz