diciassette

45 12 22
                                    

Kelnerka, dziewczyna o utlenionych długich włosach, z lekkim uśmiechem wręczyła im obu menu z ilustracją wyciętego fragmentu z obrazu Moneta "Lilie wodne", po czym spojrzała dyskretnie na Taehyunga, który akurat zaczął po kolei przeglądać z wysoką dokładnością każdą z propozycji. Nie zrobiła tego jednak na tyle dyskretnie, aby Seokjinowi to umknęło, więc tamten uniósł brwi wysoko, obserwując ją raczej z wyrazem pobłażania i zaciekawienia niż zdenerwowania, gdyż wiedział, że ona się tylko skompromituje. Dziewczyna chyba próbowała wycisnąć z siebie jakieś słowa, w miarę logiczne i sugerujące zainteresowanie, aczkolwiek skończyło się to na tym, że Jin przysunął się bliżej do nadal skupionego Tae i oplótł go powolnym ruchem wokół talii.

Tamten ociężale skierował swe ciemne tęczówki na Jina i uśmiechnął się, a wolną z dłoni przykrył tą jego, spoczywająca na zagłębieniu w talii. 

- Tu jest taki wybór, że już nie wiem. - powiedział i w ten uroczy sposób zmarszczył swoje brwi. 

- Mogę ci zamówić kilka, ale chyba tyle nie zjesz. - odparł. 

Taehyung miał tak nieskazitelną cerę iż zdawało się, że jego skóra była pokryta cynamonem, który miał ochotę wciągać nosem i zlizywać do utraty przytomności. Chwilowo nacieszył się przejechaniem palcem wzdłuż zarysu jego ust i skosztowaniem smaku ich kącików. 

- Jin, nie mogę się skupić... - zaśmiał się cicho, lecz jego gładkie policzki zabarwiły się na kolor brzoskwiniowy z domieszką wnętrza czerwonego grejpfruta. Sprawiał wrażenie równie soczystego i ociekającego sokiem. 

- To nie moja wina, że tak pachniesz. - szepnął mu na ucho. Wpatrywał się w niego jak mistyczny obiekt, jak w coś zakazanego. 

- Przepraszam, czy mogę przyjąć zamówienie? - spytała cicho dziewczyna, już wyraźnie zbita z tropu i zdekoncentrowana. 

- Poprosimy dwa desery lodowe, jeden truskawkowy z polewą z gorzkiej czekolady, a drugi waniliowo-pistacjowy. Do tego średnia czarna kawa i duże cappuccino z bitą śmietaną. Może być, fiore dolce*? (słodki kwiatuszku) - przesunął czubkiem nosem po okolicach jego ucha, na co szatyn zareagował szybkim skinieniem głowy. - Mam nadzieję, ze wszystkie składniki są świeże? Nie chcę, aby ktoś się zatruł. 

- Zapewniam, że wszystko jest świeże. - powiedziała, spisując zamówienie na karteczce. 

- Dziękujemy. - skwitował Taehyung, który nie chciał dawać Jinowi pola do manifestowania swojej wyższości nad dziewczyną. Doszedł do wniosku, że nie wszystkich nawyków można się pozbyć, gdyż są one nieodłączną, integralną częścią osobowości. Trzeba je zaakceptować i potraktować jako specyficzny dodatek do życia. - Nie umiesz sobie odpuścić? 

- Nie chce by coś ci zaszkodziło. - powiedział Jin. 

Taehyung przewrócił oczami, ale gdy brunet pogładził go opuszkami palców po nagiej i nad wyraz wrażliwej na dotyk partii skóry w miejscu wystającej kości biodrowej, natychmiast przymrużył oczy w niemym wyrazie odczuwanej przyjemności i wiążących się z nią lekkich, aczkolwiek dobitnych dreszczy. Jin zauważył jego napinające się ścięgno wzdłuż naczyń krwionośnych znajdujących się w szyi oraz poruszające się jabłko Adama jako świadectwo spazmatycznie przełykanej śliny- ratunkiem przed uduszeniem się. 

Ten widok przyprawiał Jina o sensualne perturbacje, odczuwalne całościowo w epicentrum odpowiadającym za doznania nie tylko cielesne, ale też świadomościowe. Dzięki Tae było dane mu zrozumieć, nabył pewną sposobność do przeformułowania swoich wartości wybudowanych na podwalinach kłamstwa i powinności. 

Zastanawiał się, czy gdy stanie się bardziej sobą, to i rzeczywistość zmieni konwencję. Chciał mimo wszystko spróbować i zobaczyć wszystko z odmiennej perspektywy.

apollo in my dreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz