IX

1.4K 73 3
                                    

Nico pov.

Następnego dnia na śniadaniu cały czas patrzyłem na Katris. Kiedy ona to zauważyła uśmiechnęła się lekko. Odpowiedziałem jej tym samym. Nie wiem ile tam tak siedziałem i wpatrywałem się w nią. Moje rozmyślenia przerwał Chejron.

-Dziś jest zebranie po śniadaniu. Przectawiła każdego domku muszą przyjść. Będziemy  poruszać sprawę przepowiedni. Chciałem jeszcze przypomnieć że dziś w godzinach południowych przyjeżdżają Łowczynie.

Wszyscy się poszło w swoje strony a ja pod Wielki Dom. Czekał tam już Percy z swoją dziewczyną, Leo, Will, Trawis, Peper i ja. Potem przyszła reszta. Usiedliśmy jak zwykle przy stole pin-pągowym. A Chejron opowiedział przepowiednię:

Odnaleść kogoś muszą
Więc nim dzień wstanie w piątkę wyruszą
Syn oceanu i
Córką mądrości
Z elfem ognistym i
Panem kości
Dziewczyną nieśmiałą
Przez Demeter uznaną
Przez przeszłość źle wspominaną
Do podziemi wyruszą
Lecz pierwsza kontrolować nowych mocy się nauczą
Tylko historia dobrowolnie oddana sprawić może że otworzy się
do celu brama
Ktoś kogoś pozna i
Wszyscy się odwrócą
Lecz uśmiech prawdziwy przypomni co to są dobre czyny
Tylko pocałunek przedziwnej miłości
Sprawić może że mocy osiągnie szczyt możliwy
I koniec spotka
Się z jedną osobą
I potrzebne życie
Posty i na nowo

–Czyli wyruszymy w nocy w piątkę:ja, Percy, Leo, Nico i ktoś od Demeter–powiedziała Ann
–A tu nie chodzi o tą Katris–wtrącił Leo
–Chyba tak–Odpowiedziała Peper i Ann razem
–Jakieś nowe moce tego nie wiem. Ale wiem że będziemy musieli wyruszyć do podziemia–powiedziała a potem dodała-nie wiem o co chodzi z tą historią, ale potem jest że ktoś kogoś pozna i wszyscy się odwrócą- to się rozumie samo przez siebie
–Potem jest coś o pocałunki i szczycie mocy–powiedział Percy
–A te ostatnie fragment to chyba chodzi o kogoś śmierć lub śpiączkę lub bliską śmierć–powiedział z smutkiem Leo
–Dobrze więc mamy całą przepowiednię prawie rozgryzioną poinformóję o niej na ognisku. A teraz idźcie do siebie–rzekł Chejron

Wszyscy wyszli z wielkiego domu. Nagle usłszeli krzyki, ale nie strachu tylko wiwaty dobiegające z strony areny. Szybko przeszli w tatą stronę. Na początku nie było nic i nikogo widać więc teleportowałem się cieniem na sam przód. To co zobaczyłem było niewiarygodne.

Katris walczyła z ośmioma herosami a na dodatek oni mieli broń a ona nie. Oglądałem tą walkę z zaciekawieniem. Powaliła jednego, potem drugiego i trzeciego. Czwartego i piątego powaliła szpagatem w powietrzu. Szustego powaliła jedną ręką a siudmego z główki. Odwruciła się tyłem do ósmego. A gdy ten chciał zatamować wokół jego ręki wyrosły pnącza i nie mógł się ruszyć.

Potem nad zwyciężczynią pojawił się znak Aresa, potem Artemidy, następnie Apolla i Nike innych bogów. Nie widziałem tylko mojego ojca. Domyśliłem się że bogowie ją błogosławją specjalnie do misji. Gdy wszyscy poszli do swoich domków ja poszłam pogratulować Katris. Gdy do niej podszedłem gadał z nią ktoś od Apolla

–Pomiętaj więcej tak nie rób bo będę miał dużo pracy i nie będę miał spędzić z tobą czasu moja różyczko–powiedział i pocałował ją w rękę. Ona szybko ją zabrała a ten się zaśmiał. Czułem jak buzuje w mnie złość. Czułem takie kucie w brzuchu. Czyżby był zazdrosny. Gdy odszedł ja podeszłam do nie

–Świetnie walczyłaś– powiedziałem z szczerym uśmiechem–nie znam nikogo kto umiał by tak walczyć bez broni na przeciwników z bronią

–Dziękuję–powiedziała i się zarumieniła

–Spoczko może chciała być zemną gdzieś pójść–powiedziałem a ona kiwnęła głową. Od dłuższego czasu chciałem jakoś się jej zapytać czy jesteśmy przyjaciółmi

Jest w końcu kolejny.
Krótki i słaby.
Sorki za tak długą nieobecność
ale brak weny i czasu.
Buziaki 😘😘

Niechciana półbogini | Nico di Angelo (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz