2. Numer sześć

12.7K 499 198
                                    

— Obejrzymy dziś Bojacka? — zapytał Matt przez telefon, a ja przewróciłam oczami.

Oboje zdecydowanie byliśmy serialomianiakami, ale to Matt bardziej się na nich skupiał. Oglądał, analizował efekty i grę aktorską, a później narzekał jak prawdziwy krytyk filmowy. Jednak Bojack Horseman był jego ulubiony serialem i nic nie mogło stanąć mu na przeszkodzie, żeby obejrzeć kolejny sezon od nowa.

— Dziś nie dam rady — skłamałam. — Powinnam się uczyć.

— Ty? Będziesz się uczyć? — prychnął ze śmiechem.

— Daj spokój — warknęłam. — Czekaj, chyba mój tata wstał. Idę z nim pogadać. Pa.

Szybko rozłączyłam się z przyjacielem i wybiegłam z pokoju. Ojciec wrócił o piątej rano i od razu położył się spać. Nie miałam, więc okazji porozmawiać z nim na temat listu, chociaż bardzo na to liczyłam.

Dostrzegłam siwiejącego mężczyznę, wychodzącego z pokoju po prawej stronie domu. Wyglądał okropnie i nawet nie starał się tego ukryć.

— Cześć tato — rzuciłam, zwracając na siebie uwagę mężczyzny.

— Riley? Co ty robisz tak wcześnie na nogach? — zapytał, a ja prychnęłam ze śmiechem.

— Jest już trzecia po południu. I chciałabym z tobą porozmawiać.

— Jasne — uśmiechnął się lekko, a ja cicho westchnęłam. — Zwołać naradę rodzinną?

— Nie. Może pójdziemy do kuchni?

Mężczyzna kiwnął głową i razem zeszliśmy na dół do kuchni. Usiadłam, przy wyspie kuchennej i złapałam jabłko, którym zaczęłam się bawić w rękach. Ojciec w tym czasie wyciągnął jajka i zaczął robić jajecznicę.

— Więc, o czym chciałaś pogadać? — zapytał, spoglądając na mnie.

— Nie wiem jak mam to ująć — zaśmiałam się nerwowo, opuszczając wzrok na jabłko.

— Po prostu to wyduś — rzucił. — Od kiedy wróciłaś zalana z imprezy, nic już mnie nie zaskoczy.

— Dostałam stypendium od North High.

Patrzyłam na ojca i starałam się wyłapać w nim cień zaskoczenia, jednak on stał i patrzył na patelnię, gdzie smażyły się jajka. Powoli odwrócił się w moją stronę, a ja byłam przygotowana na najgorsze.

— Idź tam — rzucił łagodnie. — Co ci szkodzi? Najwyżej wrócisz do South High na czwartą klasę. Jeśli będziesz chciała zostać to zapłacę. Wiem, że masz większe ambicje, niż twój brat.

***

Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że przeniesienie do innej szkoły, było tak szybkim procesem. Oczywiście, mój ojciec wykonał parę telefonów, ale dwa dni weekendu nie przygotowały mnie na to, co zobaczyłam w poniedziałek.

Wielkie, oszklone drzwi prowadziły do szkoły, jak i do ogrodu, gdzie na trawie siedziało paru uczniów. Gdy przez nie przeszłam, byłam w jeszcze większym szoku. Ściany nie było takie jak u nas — popisane i obdarte z resztek farby, ale idealnie pomalowane, a do tego z paroma obrazami i zdjęciami. Szafki miały jasny, czerwony kolor, w odróżnieniu od starej szkoły, gdzie panował mroczny niebieski. Było to dla mnie coś nowego i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić.

Wiedziałam, że dopuściłam się zdrady. Jako siostra kapitana koszykówki w South High, byłam lubiana i dosyć popularna, ale oczekiwano ode mnie pełnej lojalności. Nie wiedziałam tylko dlaczego jeden argument ze strony ojca, zwalił mnie z nóg i pozwolił na przejście do tej szkoły.

ElitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz