Walentynki. Dzień zakochanych podczas, którego single udają, że wcale nie przeszkadza im samotność, a pary obnoszą się z tą miłością aż za bardzo. Nigdy wcześniej nie myślałam, że będę należeć do tej drugiej grupy, chociaż wcale nie chciałam się z tym obnosić. Jednak Jasper miał zupełnie inne zdanie. On uważał, że to idealna okazja by pokazać, że jesteśmy razem.
Cały dzień chodziłam zestresowana, bo późne popołudnie i wieczór miała zapoczątkować jego rozmowa z moim ojcem na temat naszego związku. Oczywiście, musiałam ściągnąć go do domu z pracy, ale nie było trudno. Myślał, że jestem załamana, bo nie mam z kim spędzić dnia miłości. Tak samo jak on. Od wielu, wielu lat.
Siedziałam w salonie i czekałam na Jaspera. Miał najpierw napisać mi wiadomość, że przyjechał, ale mógł o tym zapomnieć. Czekałam i czekałam, a godzina jego przybycia zbliżała się nieubłaganie. Ojciec siedział w swoim biurze i wypełniał jakieś papiery, a Josh wyszedł z kumplami, więc o niego nie musiałam się martwić.
Podskoczyłam w miejscu, słysząc dzwonek do drzwi i szybko pognałam w ich kierunku. Otworzyłam je i spojrzałam na chłopaka, który w rękach trzymał bukiet kwiatów i butelkę whiskey.
— Miałeś napisać — rzuciłam cicho.
— Też się cieszę, że cię widzę — burknął z wymuszonym uśmiechem.
— Riley, kto to?! — usłyszałam krzyk taty i poczułam mocny ucisk w klatce piersiowej.
— Tato, przyjdź proszę! — odkrzyknęłam, patrząc na chłopaka. — Wejdź, zanim cię wywali.
Jasper lekko się uśmiechnął i podał mi bukiet kwiatów, za co podziękowałam kiwnięciem głowy. Ustawiłam się obok niego i razem czekaliśmy na mojego tatę. Przyszedł po paru minutach, a ja dostrzegłam jak zmęczony był. Worki pod oczami i blada cera tylko to potwierdzały. Jednak jego szok na widok Jaspera był nieoceniony.
— Co on tu robi? — warknął.
— Przyszedłem z panem porozmawiać — odpowiedział, stając mu naprzeciw. — Nie chcę się wykłócać, a jedynie wyjaśnić co czuje do pana córki.
— Masz pięć minut.
Spojrzałam na niego zaniepokojona i zaklęłam w duchu, bo Jasper był bardziej spontaniczny. Nie myślał o tym, co mówił. I często zachowywał się jak egoista, który nie rozumie potrzeb oraz rozumowania innych ludzi.
— Riley mnie zmieniła — zaczął. — Odmieniła moje życie. Zna pan mojego ojczyma, Henry'ego. Wie pan napewno jaki był i mogę pana zapewnić, że teraz jest jeszcze gorszy. To przez niego paliłem, a nawet parę razy zacząłem brać gorsze rzeczy. Kazał mi to sprzedawać. I może pan iść teraz na policję, ale ja nie dostałem pomocy. Od nikogo. Dopiero miesiąc temu pomógł mi starszy brat. Nie mieszkam z nimi. Zatrudniłem się w pizzerii jako kelner i wychodzę na prostą. A wie pan co mnie do tego skłoniło? Pana córka.
Byłam w szoku po jego monologu i widziałam jak mój tata także. Patrzył na niego jakby był kimś zupełnie innym. Nie oceniał go wzrokiem tak jak przy ostatnim spotkaniu. Patrzył na niego ze współczuciem. Ja za to widziałam jak dłonie mojego chłopaka się trzęsą, a on sam nie wytrzymuje tego napięcia.
— To dla pana — podał mu butelkę z alkoholem, a ojciec ją przyjął. — Zależy mi na Riley jak na nikim innym. I chcę by pan zaakceptował ten fakt.
— Dzieciaku — westchnął i przetarł twarz dłonią. — To jest chora historia, ale jeśli Riley dała ci pomoc, ja też mogę ci to zaoferować. Jeśli nie stać cię na mieszkanie, my mamy wolny pokój, w którym możesz zamieszkać.
CZYTASZ
Elita
RomanceDostając ten świstek, można zafundować sobie lepszą przyszłość. Prywatna szkoła, z której bogate dzieciaki zaczęły dostawać się na Harvard. Jednak zbyt wiele tajemnic jest skrywanych, nie tylko w budynku, a raczej w samych nastolatkach, którzy od wi...