Rozdział 11

15K 462 46
                                    

Siedziałam jeszcze z Damienem w samochodzie. Całkiem zapominając, o incydencie z Lisą.

-Jak Ci się podobała walka?
-Tak, była bardzo emocjonująca.- Pomyślałam od razu o Scocie i o tym, jak trzymał moją dłoń przez cały czas.
-Nie interesują cię zbytnio co?- Zapytał rozbawiony.
-Jest to zbyt brutalny sport jak dla mnie.- Odpowiedziałam wymijająco.
-Tak, widziałem, jak się spinałaś i twoje policzki były zaczerwienione.- Pogłaskał mnie ręką po nich.
-To przez zdenerwowanie, walka była zacięta.- Skłamałam, gdyby tylko wiedział, kto był powodem tego wszystkiego...
-Spotkamy się jutro? Może przyjadę po ciebie po szkole?- Zapytał.
-Dobrze.- Odpowiedziałam krótko, spoglądając na jego przystojną twarz.

Damien przybliżył się do mnie i mnie pocałował w usta, lekko przegryzając dolną wargę. Moim ciałem przeszedł dreszcz pożądania. Chłopak to zauważył i przyciągnął mnie bliżej siebie, nakłaniając mnie, abym usiadła na nim. Zrobiłam, co chciał i kontynuowaliśmy nasze spragnione pocałunki, włączając w to nasze języki, lecz nie potrafiłąm się skupić.Chłopak zorientował się, że jestem rozkojarzona.

-O czym myślisz?- Zapytał ciekawy, dysząc ciężko.
-Co ? Ja?- Zapytałam wyrwana z myśli.
-Przerwałaś pocałunek i byłaś zamyślona.- Popatrzył podejrzliwie.
-Aa to, tak, bo wiesz jutro mam sprawdzian i właśnie sobie o nim przypomniałam.
-W takiej chwili myślisz o szkole? Kujonica.- Po gilgotał mnie, a ja się zaśmiałam.
-Muszę już iść. Rodzice powinni zaraz być albo już są i nie chcę, aby zobaczyli swoją córkę w takiej pozycji.- Zażartowałam.
-Tak masz rację, grzeczne dziewczynki powinny już być w łóżku.
-Dobranoc, przyjemnych snów.- Cmoknęłam go szybko w usta i zsunęłam się najszybciej, jak mogłam na swoje miejsce pasażera. Otworzyłam drzwi i wyszłam, spoglądając jeszcze raz na Damiena, który uśmiechał się, kręcąc głową.

Weszłam do domu, rodzice siedzieli w salonie. Poszłam się z nimi przywitać i chwilę porozmawiać. Spojrzałam na telefon i odczytałam wiadomość z nieznanego numeru.

Nieznanany: Dzięki za przyjemny wieczór...

Przeczytałam wiadomość parę razy, nie rozumiejąc z tego kompletnie nic. Pożegnałam się z rodzicami i poszłam do siebie. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i wzięłam telefon.
Wróciłam ponownie do wiadomości od nieznanego numeru.

Ja: Kim jesteś?

Nieznany: Naprawdę się nie domyślasz, z kim spędziłaś przyjemnie czas podczas walki?

Ja: Scott?

Scott: Bingo! Mogę przyjechać na chwilę?

Ja: Zapomnij! Skąd masz mój numer?

Scott: Wziąłem sobie, wyjrzyj przez okno.

Pobiegłam do okna i nie wierzyłam własnym oczom. Zeszłam na dół i wyszłam na dwór przez kuchnię.

-Spadaj stąd i skąd w ogóle wiesz, gdzie mieszkam? - Powiedziałam szeptem, aby mnie nikt nie usłyszał.
- Co ty taka w bojowym nastroju... myślałem, że się ucieszysz na mój widok.- Wyszczerzył się.
-Pewnie, aż podskakuje z radości. Wszędzie gdzie się pojawiasz, to mącisz... Czego chcesz?
-Mam coś twojego...
-Co to jest? - Scott wyciągnął mój portfel z kieszeni kurtki.
-Skąd go masz? Ukradłeś mi go? Nie dość, że palant to jeszcze złodziej.-Rzuciłam do niego. -Oddaj go!- Wyciągnęłam rękę w jego kierunku.
-Sama go zabierz.- Włożył portfel do tylnej kieszeni spodni.
-Zachowujesz się jak jakiś bachor, oddaj go, nie będę cię obmacywać, jeszcze jakichś pryszczy na rękach dostanę.
-Ostatnio ci to w ogóle nie przeszkadzało.
-Tak, miałam chwilowe zaćmienie mózgu, ale już mi przeszło.- Chłopak wyciągnął portfel i mi go oddał.
-Skąd masz mój numer?- Zapytałam, przeglądając portfel, wszystko na swoim miejscu.
-Wziąłem sobie z twojej komórki.- Uśmiechnął się.
-Dzięki za info teraz muszę uważać przy tobie, bo ktoś tu naprawdę ma lepkie rączki.- Zakpiłam.
-Nie podziękujesz mi?
-Niby za co? Za to, że ukradłeś mi mój portfel czy za to, że wykradłeś także mój numer.- Zapytałam wkurzona, przyznaje, że trochę bawiło mnie jego komiczne zachowanie.
-Za to, że przyjechałem Ci go oddać w środku nocy.
-Ha ha jesteś zabawny, ale co ty z tego miałeś, że ukradłeś mi portfel, a teraz mi go oddajesz?- Zapytałam zdziwiona.
-Miałem pretekst, aby Cię zobaczyć.
-Jak już się napatrzyłeś to dowidzenia...- Powiedziałam, uśmiechając się, gdy już odwróciłam się do niego plecami.

Obejrzałam się jeszcze za siebie, aby sprawdzić, czy sobie poszedł, jednak on stał dalej w tym samym miejscu i posłał mi buziaka. Ja odwzajemniłam się środkowym palcem i zamknęłam za sobą drzwi. Weszłam po cichu do góry i podeszłam do okna, sprawdzić, czy odjechał. Uff nie było już go. Dostałam nagle wiadomość SMS.

Scott: Wiedziałem, że podejdziesz do okna, aby mnie jeszcze raz ujrzeć przed snem...

Ja: Spadaj, nie dociera?

Podeszłam do okna i znów rozejrzałam się po ulicy, ale go nie było, więc skąd wiedział, że patrzyłam?

Scott: Znów to zrobiłaś.

Ja: Nie masz komu dupy zawracać czy co?

Scott: Ale ja lubię właśnie twoją...

Nic więcej nie odpisałam, wiedziałam, że ta przepychanka będzie trwała w nieskończoność, jeśli mu odpiszę. Zgasiłam światło i próbowałam zasnąć, lecz sen nie nadchodził.
Przypomniałam sobie rozmowę ze Scottem i mimowolnie się uśmiechnęłam.

Koniec :) Do następnego:) Co sądzicie o Scocie? I kogo wolicie Damiena czy Scotta?

Walczę o Ciebie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz