Rozdział 5

4.1K 278 55
                                    

Myślę, że na chwilę mogę zostać, powiedział. Na chwilę.

Jeśli liczyć 90 minut jako chwilę, to stwierdzam, iż mógłby zacząć być naprawdę dokładniejszy.

Powinnam być wściekła. Powinnam rozpocząć kłótnię po pięciu minutach jego obecności. Pierwszy raz w moim życiu, powinnam była pozwolić mu uciec.

Mimo myśli przechodzących przez moją głowę, od półtorej godziny siedział sobie w pokoju i rozmawiał z moim ojcem jakby byli najlepszymi przyjaciółmi.

Nawet mama zaczynała mieć już powolutku dość tego wszystkiego. Definitywnie była bardziej podekscytowana niż ja, dlatego, iż on tutaj był, jednak nie potrafiłam ujrzeć w jej oczach winy. Widziałam to, że czuła się źle z tego powodu, iż ojciec pozwolił sobie na lepsze traktowanie mojego eks chłopaka niż teraźniejszego narzeczonego.

Jeśli tylko Ashton by się dowiedział, że on tutaj jest. O jejku.

Myślałam nad tym, żeby do niego zadzwonić i powiedzieć o całej sytuacji. Ale to by oznaczało, iż musiałby się dowiedzieć, że pracuję z Louisem, co znowu szło za tym, że byłby świadom tego, że się z nim spotykałam, rozmawiałam. A to chciałam utrzymać w tajemnicy.

- A potem.. - zaczął Louis po kolejnym wybuchu śmiechu - Potem jego ojciec przyszedł do szkoły i zaoferował mi dwa bilety na koncert Lany Del Rey, tylko żebym zaliczył jego synowi przedmiot. Koleś byłby w stanie zrobić dosłownie wszystko.

- Wziąłeś je? - tata się zapytał, biorąc łyk swojego trzeciego piwa.

- Nie - odpowiedział, marszcząc brwi i kręcąc głową - Nie zamierzałem się sprzedawać za bilety. Każdy z tamtej rodziny to wariat.

- Dobrze zrobiłeś. - odparł z uznaniem, niemalże wywołując u mnie śmiech niedowierzenia. Chociaż nic mnie nie zaskoczy - Poza tym, Lana Del Rey.... kto jej jeszcze słucha?

- Nuh-uh - Louis się nie zgodził jak upił łyk swojej kawy. Jego drugiej kawy. - Uwielbiam Lanę Del Rey, tu chodziło tylko o morale.

Upłynęło kilka sekund po tym jak Louis to powiedział, a mój tata wzruszył ramionami, co sprawiło, iż moja twarz stała się jeszcze smutniejsza.

- Wiesz... każdy ma swój własny gust.

To także mnie zaskoczyło i nie mogłam tego załapać; mój ojciec i Louis byli dwoma innymi typami ludzi, dwa kompletne inne światy. Nie tylko w muzyce się nie zgadzali; nie zgadzali się dosłownie we wszystkim.

A teraz gadali ze sobą jakby mieli takie samo podejście do wszystkiego w swoim życiu. Ich rozmowa mogłaby się zacząć jako kłótnia, a potem, jakimś cudem, mogliby odnaleźć ziemię niczyją.

Być może to dlatego, że- okay, nie być może, ale na pewno, ponieważ Louis był tutaj, bo chciał, a jego opinie, jakiekolwiek by miał zostawały akceptowane grzecznie przez mojego ojca. Mógłby mówić o czymkolwiek, powiedzieć, że "wszyscy jesteśmy z innych światów".

Z jakiegoś powodu, rozumiałam, dlaczego nie lubił Ashton'a. Był totalnie przerażony spotkaniem z moimi rodzicami; a kiedy się stało, wyglądało na to jakby ktoś obciął mu język. To znaczy, jaki koleś nie byłby zdenerwowany przed spotkaniem z rodzicami jego dziewczyny? Była tylko jedna rzecz, która mnie bardzo wkurzała; jego brak zrozumienia.

Ale przypuszczałam, że teraz to już było bez znaczenia.

- O... Jezu - mruknął Louis jak spojrzał na swój zegarek, który znajdował się na jego nadgarstku. Czy to...? - Nie zauważyłem, że jest już tak późno... Muszę już iść.

You Again? ~ tłumaczenie (sequel DC) // L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz