Zakryłam dłońmi twarz - podobnie jak każdy w pomieszczeniu - jak patrzyłam na Louis'a klękającego na jednym kolanie i trzymającym w dłoni małe, kwadratowe pudełeczko. Posyłał mi spojrzenie pełne nadziei w pakiecie z delikatnym uśmiechem.
Zaczęło wirować mi w głowie; czułam jakby pokój zmniejszył się z 30 razy, a temperatura podskoczyła w tym samym czasie do góry. Gdyby nie było nikogo wokół mnie, zarzygałabym cały pokój.
Pokręciłam głową ma moje dziwne myśli i zerknęłam dokoła siebie; każdy - około 50 osób, którzy cały czas przyglądał się mnie albo Louisowi. Potrafiłam rozpoznać kilka twarzy poprzez rozmazany obraz; Destiney i Maria próbowały nie krzyczeć, Renee uśmiechała się dumnie, oczy Toma wyszły niemalże z orbit, a ja mogłam sobie tylko wyobrazić wyrazy twarzy swoich innych kolegów z pracy.
Przełknęłam ślinę nim spojrzałam w końcu na Louisa; uśmiech powoli znikał z jego twarzy jak stałam przez minutę. Za dużo się działo w jednym momencie. Potrzebowałam chwili, by się ogarnąć i wrócić do rzeczywistości.
Po chwili, która, miałam wrażenie trwała z rok, zmusiłam swoje przyklejone stopy do podłogi do pójścia w stronę Louisa. Zamiast odpowiedzenia na jego pytanie, chwyciłam jego nadgarstki i podciągnęłam go ku góry. Kiedy był na tej samej wysokości, co ja, położyłam dłonie na jego kark i złączyłam swoje usta z jego. Mogłam stać tak w nieskończoność i nie dawać mu odpowiedzi. Przysięgam, mogłabym.
Ludzie wokół nas zaczęli klaskać i wiwatować, nie słysząc mojej odpowiedzi; nawet jemu jej nie dałam. Ale gdy inni widzą cię całującą osobę, która właśnie poprosiła cię rękę ze sto sekund temu, oczywiste jest to, iż sądzisz, że powiedziałaś tak.
Louis odetchnął na przeciwko moich ust, wzdychając szczęśliwie, tak to wyglądało; szczęśliwe westchnięcie pełne ulgi. Czułam jego bijące serce przy mojej piersi, jasne, iż był zdenerwowany, bo mogłam powiedzieć nie. I to mi złamie serce, gdyż będę musiała to zrobić.
Objął mnie ramionami jak się pocałowaliśmy i do teraz chciałam go odepchnąć i odpowiedzieć. Był zbyt szczęśliwy, co wyglądało jak tak.
- Louis - mruknęłam wprost w jego usta i na szczęście, odsunął się ode mnie o kilka centymetrów, wystarczająco dla mnie, by ujrzeć szeroki uśmiech na jego twarzy. Przełknęłam ślinę, zanim położyłam dłonie na policzkach chłopaka, zakrywającymi moje usta, kiedy przysunęłam się do jego ucha. - Nie. - szepnęłam trzęsącym się głosem, trochę obawiając się jego reakcji.
- Co? - zapytał z szerokim uśmiechem, oczywiście nie przypuszczając, iż to odpowiedź na jego pytanie - Co masz na myśli, mówiąc nie? - cholera.
- Wiesz, że cię kocham, prawda? - zapytałam cicho - Tak jest. Naprawdę cię kocham. Nie ma niczego innego, co mogłabym chcieć bardziej od spędzenia z tobą reszty mojego życia. Nigdy nie będę chciała nikogo innego, nigdy nie będę próbowała cię kimś zastąpić albo zostawić cię. Jesteś dla mnie.
Uśmiech, który miałam na twarzy, zniknął, gdy przełykałam ślinę jak poczułam palące łzy w oczach.
- Ale nie mogę powiedzieć tak. Nie teraz, nie w tej chwili. Nie, gdy tyle się dzieje, jest za wcześnie. Przysięgam, to wszystko. To nie znaczy, że 'nie' będzie moją odpowiedzią za rok, czy kilka miesięcy. Proszę, powiedz, iż mnie rozumiesz.
Jak Louis spojrzał w dół, zaczęłam panikować.
- Louis, proszę. Błagam, kocham cię.
- Woah... woah. - podniósł na mnie swój wzrok z małym uśmiechem, wyglądał na wymuszony, ale postanowiłam wziąć to jako dobry znak - Jest dobrze.
CZYTASZ
You Again? ~ tłumaczenie (sequel DC) // L.T.
FanfictionJakie są szanse na to, że spotkasz swojego byłego chłopaka po dwóch latach? Nie takie małe, jak widać. Ale co jeśli będziesz musiała dzielić z nim swoje miejsce pracy?