Rozdział 14

3.9K 262 12
                                    

Starałam się być cierpliwa jak pukałam do drzwi; włożyłam dłonie do kieszeni i poczułam przyspieszenie bicia swojego serca, gdy usłyszałam głośne kroki po drugiej stronie drewna. Sekundę później, powstrzymywałam uśmiech na widok Louis'a w samych spodniach dresowych i koszulce oraz beanie.

- Hej. - powiedział po kilku sekundach wpatrywania się we mnie; wyglądał na zaskoczonego moim widokiem, choć sam do mnie zadzwonił. - Nie sądziłem, że będziesz tak szybko.

Rozejrzałam się po korytarzu jakby to ściany miały dać mi odpowiedź. Niezbyt wiedziałam, co powiedzieć, więc tylko zmarszczyłam delikatnie brwi. Zapytał się mnie, czy mam czas, by do niego przyjechać właśnie teraz; czego, do cholery, się spodziewał?

- Wejdź, chodź. - mruknął, robiąc krok w tył i wpuszczając mnie do mieszkania. Chciałam go o coś zapytać, jednak głos mi uwiązł w gardle, kiedy ujrzałam inną osobę w pokoju. - Um, to Stan, mój najlepszy przyjaciel z domu. - Louis położył dłoń na moim ramieniu jak skinęłam na chłopaka kilka metrów ode mnie, powoli dopuszczając do siebie tę informację. Jego najlepszy przyjaciel z Doncaster. Okay. Okay.

- Cześć. - powiedział Stan jak Louis zamierzał coś powiedzieć. - Lorena, tak? - uśmiechnęłam się do niego, ale sposób, w jaki powiedział moje imię sprawił, iż nie powinnam była tego robić.

- Yeah... Miło cię poznać. - odparłam z wymuszonym uśmiechem na twarzy, gdy uścisnęłam jego dłoń. Także się uśmiechał, jednak równie sztucznie jak ja.

- Ah, przyjemność po mojej stronie. - nadal na mnie patrzył jak powoli puścił moją rękę; dzięki Bogu Louis zdecydował się coś powiedzieć.

- W zasadzie to Stan właśnie wychodził. Był tutaj przez ostanie kilka dni... - przerwał, kiedy Stan posłał mu spojrzenie, a potem uśmiechnął się. Co jest nie tak z tym kolesiem...?

- Yeah, zobaczymy się po Nowym Roku. - uścisnął Louis'a, zanim wziął torbę z podłogi i wyszedł. Przez chwilę patrzyłam w drzwi przez dwie sekundy, próbując dowiedzieć się, co właśnie się stało. Starałam się przekonać, iż było to tylko zwykłe spotkanie i pożegnanie, jednak nie dokładnie. Coś w tym było.

- U-um... Myślałam, że Zach jest twoim najlepszym przyjacielem? - powiedziałam, próbując przełamać pierwsze lody. Dobrze, iż Louis czuł się tylko dziwnie jak zachichotał, przejeżdżając dłonią po włosach.

- Yeah, trochę się od siebie oddaliliśmy jak się zaręczył. Mogę wziąć twój płaszcz? - szczęka mi opadła jak usłyszałam jego pytanie, a raczej sposób, w jaki je zadał. Jakby powiedział; oh, yeah, jestem w ciąży, co chcesz na obiad?

- Serio? - zapytałam grubym tonem, gdy zdjął powoli mój płaszcz, wieszając na wieszaku. - Żeni się? - zmarszczyłam brwi, widząc lustro na całą długość i poprawiając swoje włosy. - Bez obrazy, ale myślałam, że będzie grał w gry i jadł śmieciowe jedzenie do trzydziestkioi.

- Yeah, on... On nas wszystkich oszukał. - powiedział Louis, uśmiechając się delikatnie na koniec - Wiesz co jest najlepsze? Jego przyszła żona ma 19 lat.

Zaczęłam się śmiać.

- Dobra, teraz to po prostu mnie wkręcasz. - mój uśmiech zniknął, gdy Louis stanął za mną z uniesionymi brwiami ku górze, przyglądając się mi w lustrze. - Żartujesz.

- W lutym będzie mieć 20, więc jest okay. - odparł z uśmieszkiem jak zsunął dłonie na moją talię, całując moją głowę. - Na razie nie rozmawiają o ślubie, ale poprosił mnie o to, bym był jego drużbą.

Uniosłam brwi ku górze, odrobinę zdziwiona. Oczywiście, że Zach go o to poprosił.

- Naprawdę? To... super.

You Again? ~ tłumaczenie (sequel DC) // L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz