Rozdział dwudziesty trzeci

798 62 58
                                    


Pamela

Od samego rana chodziłam wkurwiona na wszystko i na wszystkich. Coś ciężko było mi się zorganizować, przez co cztery godziny przed wylotem do Londynu nie miałam wciąż ogarniętej podwózki, a autobusy z Ciechanowa tak rzadko jeździły do Warszawy, że to było aż smutne.

Ostatnią moją deską ratunku był Kuba, do którego niechętnie postanowiłam zadzwonić. Niechętnie, ponieważ to, co się działo teraz między naszą dwójką było dziwne, toksyczne i ogólnie popierdolone. Oczywiście wszystko z mojej winy, bo muszę być tą nieszczęsną kobietą, która nie potrafi sobie poradzić z natłokiem dopadających uczuć. 

Grabowski nie odbierał telefonu i nie wiedziałam czy to jest spowodowane tym, że nie chce ze mną rozmawiać po tym, jak się całowaliśmy po raz kolejny, czy może śpi, bo jest w końcu dziewiąta rano, czy ma inne, lepsze zajęcia.

Założyłam szybko botki na wysokim słupku, musztardowy płaszcz i postanowiłam iść do niego do domu. No cóż, najwyżej mnie wyrzuci, albo opierdoli, ale naprawdę do nikogo innego nie miałam się jak zwrócić o pomoc.

Po drodze jeszcze próbowałam kilka razy się z nim skontaktować, ale skoro nie odebrał za pierwszym razem, to tak nie odebrał za kolejnym szóstym. Dotarłam pod jego drzwi, kilka razy naciskając dzwonek z nadzieją, że szybko otworzy. Przebierałam nogami z zimna i ku mojej uciesze, usłyszałam jak ktoś zmierza w kierunku drzwi.

Mój uśmiech jednak szybko zniknął z twarzy, kiedy przede mną stanęła całkiem ładna brunetka. Warto dodać, że była w samej koszulce i majtkach, chociaż nawet nie wiem czy je miała, bo to co miała na sobie było zdecydowanie na nią za duże.

Przewróciłam oczami na jej widok. Byłam nieco zmieszana, a co najgorsze, poczułam jak ściska mnie w żołądku z zazdrości.

- Cześć. - rzuciłam - Jest Kuba?

-  Śpi. A kim Ty jesteś? - powiedziała mierząc mnie od dołu do góry, co strasznie mnie wkurwiło.

Mogłabyś stąd wyjść wywłoko, może byś zamarzła na śmierć w tym stroju.

- Jestem jego przyjaciółką, ale już nieważne, pewnie mieliście ciężką noc, więc nie zawracaj mu głowy. - prychnęłam, na co brunetka się skrzywiła - I idź do środka, jeszcze się zaziębisz, cześć.

Odwróciłam się nie czekając na jej odpowiedź, tylko usłyszałam jak trzaska drzwiami. Byłam bardzo zaskoczona i nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Jeszcze dwa dni temu się ze mną całował, pocieszał mnie, a teraz zaprasza sobie jakieś dziwki na noc? Faceci są beznadziejni.

Wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów, po czym odpaliłam jednego, żeby sobie ulżyć. Cóż, chyba będę musiała jechać taksówką na to lotnisko. Już czułam ten ból, kiedy będę przez ponad godzinę słuchać opowieści pana taksówkarza. Chociaż bardziej przerażała mnie wizja, kiedy będę musiała zapłacić za tę podróż.

***

Londyn, kochany Londyn. Całe szczęście zdążyłam na samolot i nawet na taksówkę nie wydałam tak dużo, jak się spodziewałam. Z ulgą wsiadłam w metro, marząc już tylko o tym, żeby położyć się do łóżka, okrywając kocem.

Włączyłam w końcu telefon, który zaczął szaleć od wibracji powiadomień. Jakieś trzy czwarte były oczywiście od Kuby, który raczył oddzwonić, ale postanowiłam to zignorować. Niech się lepiej zajmie tą swoją nową szmatą.

Wysiadłam na swoim przystanku i szybko ruszyłam w stronę swojego apartamentu. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy po przekroczeniu progu zauważyłam walizki Joego. Ze zgrupowania miał wrócić dopiero za dwa dni, więc co on tutaj robi? Zrobiło mi się trochę przykro, że nawet mnie nie powiadomił o swoim powrocie. Doskonale wiedział, że dzisiaj wracam, więc mógł przyjechać po mnie na to cholerne lotnisko.

Życie to kwestia wyboru / QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz