Rozdział czternasty

932 62 54
                                    


Kuba

Leżeliśmy obok siebie w ciszy. Nie była ona ani trochę niezręczna, tak bardzo czekałem na to od momentu, kiedy pierwszy raz po tej długiej przerwie ją pocałowałem. Obróciłem się na bok, opierając na łokciu i przejechałem palcem po jej twarzy. Przerzuciła nogę na moją i się do mnie przytuliła.

- Będę się zbierać powoli, chcę być w domu, zanim Joe się obudzi. - powiedziała wstając z łóżka.

- Zostań do rana. Zjemy razem śniadanie, a później Cię odprowadzę. - chwyciłem ją za rękę próbując ponownie zaciągnąć do łóżka, jednak nie udało mi się to i zauważyłem zdenerwowanie na jej twarzy.

- Nie uważam, żeby to był dobry pomysł. Poza tym.. tego teraz nie powinno w ogóle być. Przepraszam, że tu przyszłam.

Tak bardzo się bałem tego momentu. Byłem głupi myśląc, że to co się wydarzyło godzinę temu będzie miało dla Pameli jakiekolwiek znaczenie. Wstałem z łóżka i stanąłem na przeciwko niej. W ogóle nie chciała spojrzeć mi w oczy. Widziałem jak trzęsły się jej ręce, gdy próbowała zapiąć stanik. Złapałem ją za podbródek, zmuszając do tego, żeby na mnie spojrzała.

- Popatrz na mnie, Pamela. - przejechałem kciukiem po jej twarzy - Naprawdę tego żałujesz? - odwróciła wzrok i tylko widziałem, jak zaszkliły się jej oczy - Posłuchaj. Dla mnie to naprawdę było coś wyjątkowego. Brakowało mi tego cholernie, wiesz? Kurewsko za tym tęskniłem.. - delikatnie musnąłem ją w usta. Szybko się ode mnie oderwała.

- I czego Ty teraz ode mnie oczekujesz? Powiedz mi. Myślisz, że odejdę od męża? Żałuję tego, co się teraz stało. - powiedziała szybko zapinając spodenki. - Będę z Tobą szczera. Też za Tobą tęskniłam, ale nie powinnam tu przychodzić i kontynuować tego, co wydarzyło się w szatni. Kocham Joe i od niego nie odejdę, a to był po prostu błąd, o którym nikt ma się nie dowiedzieć.

- Gdybyś naprawdę szczerze kochała Joe, to by teraz nie było tej rozmowy. Nic by nie było. 

- Po prostu ciężko było mi się oprzeć.. - powiedziała i skierowała się w stronę wyjścia.

Coś we mnie pękło, ogarnęła mnie niesamowita złość. Szybko ubrałem bokserki, które leżały obok łóżka i pobiegłem za nią. Zdążyłem złapać ją za rękę, zmuszając, żeby się do mnie odwróciła.

- Ciężko było Ci się oprzeć? W tym momencie zachowujesz się jak dziwka, która nie potrafi odmówić, kiedy koleś proponuje jej bolca. Może jeszcze mam Ci za to zapłacić? - powiedziałem to dość podniesionym tonem.

Pamela otworzyła usta i szeroko oczy ze zdziwienia. Kurwa, ja to nie potrafię ugryźć się w język. Kolejny raz, przez to samo ją stracę..

KUBA, KURWA, TY FRAJERZE.

Nagle poczułem pieczenie na lewym policzku. Z całej siły uderzyła mnie w twarz. Raczej nie oczekiwałem, że zacznie się śmiać, ale to też mnie kompletnie zaskoczyło. Kiedy masowałem bolące mnie miejsce, blondynka z płaczem wybiegła z mojego domu.

Ze złości klnąc pod nosem kopnąłem obok stojącą doniczkę z kwiatkiem.

Pamela

Z płaczem weszłam do mieszkania. Trzasnęłam drzwiami, zupełnie nie zważając na wczesną porę i na to, czy mogę kogoś tym obudzić.

Jak on mógł mi tak powiedzieć? Kompletnie nie mogłam tego zrozumieć. Bardzo zabolały mnie te słowa... Dokładnie tak samo bardzo jak parę lat temu. To był błąd. Kurewsko wielki błąd, mam nadzieję jednak, że to wszystko pozostanie między nami.

Usiadłam na kanapie i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Jak mogłam być tak głupia i posunąć się do czegoś takiego? Jak mogłam myśleć, że Kuba choć odrobinę się zmienił przez ten czas? Wciąż jest tak samo cholernie, zimnym dupkiem. Postanowiłam spać dziś w salonie, nie miałam odwagi wrócić do łóżka, gdzie śpi mój mąż. Brzydziłam się sobą.

Rano na całe szczęście wstałam przed Joe. W spokoju zabrałam się za zrobienie śniadania dla rodziny. Zaczęłam po kuchni szukać składników na omlet, jednak byłam tak zmęczona, zamyślona i zdezorientowana tym wszystkim, że zamiast oleju na patelnię wlałam płyn do naczyń.

Ja pierdole, kto normalny kładzie te dwie rzeczy obok siebie?

Chwilę później w kuchni pojawiła się moja siostra. Usiadła na przeciwko mnie i dokładnie lustrowała mnie wzrokiem.

- Gdzie byłaś w nocy? - zapytała, parząc sobie kawę.

- Skąd wiesz, że gdzieś byłam?

- Joe przyszedł do mnie do pokoju i powiedział, że Cię nie ma. Powiedziałam mu, że trochę słabo się poczułaś, więc poszłaś się przewietrzyć. Chciał iść Cię szukać, ale go przekonałam, żeby tego nie robił, tylko wrócił do łóżka. A więc, gdzie byłaś?

- Byłam się przewietrzyć. Chyba mogę i nie muszę się wam z niczego tłumaczyć. - z dosyć dużą agresją położyłam szklankę z herbatą na stół, przez co się trochę rozlała, a Nikola aż podskoczyła.

Chyba nie sądziła, że do czegokolwiek się przyznam, a mam nadzieję, że Joe jej uwierzył i tylko będę musiała potwierdzić te wersję.

Po śniadaniu razem z siostrą usiadłyśmy przed telewizorem. Oglądałyśmy jakieś głupoty. Nikogo poza nami nie było w domu, ponieważ Joe razem z naszymi rodzicami pojechał do sklepu. Miałam w planach dziś odbyć z nim rozmowę i oznajmić mu, że chciałabym wrócić wcześniej do Londynu. To byłaby chyba jedyna, najrozsądniejsza decyzja.

Usłyszałam nagle dźwięk smsa, więc odruchowo chwyciłam za telefon. Okazało się, że to nie mój tylko siostry. Poczułam trochę zawód, w duchu liczyłam, że to jednak Kuba postanowił mnie przeprosić. Mhm, niedoczekanie.

- Ty, Pamela, ale jaja! - krzyknęła, nie wiem, z radością?

- Co się stało?

- Kuba zerwał z Roksaną.


Hej, hej!

Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale z przyczyn niezależnych ode mnie nie miałam kiedy przysiąść i czegoś napisać. ;x mam nadzieję, że o nas nie zapomnieliście!

I przepraszam, że zrobiłam z Kuby takiego skurwysyna, ale nie mogłam się powstrzymać XD I obiecuję, że już wracam do w miarę systematycznego dodawania rozdziałów!

Trzymajcie się ciepło, buśka! <3


Życie to kwestia wyboru / QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz