Gdy już dotarliśmy na miejsce Jarek stanął i odwrócił się do nas
- Z informacji które zdobyliśmy wynika, że jest jedno przejście o którym najpiewniej nie wiedzą nasi wrogowie. I to wykorzystamy. Chodźcie za mną.- bez odpowiadania poszliśmy tam gdzie nas kierował. W jednym miejscu płotu był niewielki otwór przez który dało się przejść. Każdy z nas wszedł do na teren tartaku i po każdym było widać strach. Mój przyjaciel nas prowadził. Po chwili zatrzymaliśmy się przy jednym z pojazdów chowając się za nim. Jarek gestem ręki pokazał nam żebyśmy zostali w miejscu i po krótkiej chwili pojawił się jeden z wrogich żołnierzy. Chłopak chwycił go zakrywając jego usta i obezwładniając go i kazał nam go związać. Jeden z nas który miał linę podszedł i związał mu ręce i nogi, a usta zakleił taśmą. Po tym szliśmy dalej unikając patrolujących żołnierzy a z niektórymi robiąc tak samo jak z pierwszym. Sam się dziwiłem że idzie nam tak łatwo, być może to też dlatego że po prostu się nie spodziewali nas. Po około 10 minutach nasza drużyna dotarła do głównego budynku tartaku. Wszyscy stanęliśmy przed wejścia
- No to... Wchodzimy?- spytał się młody blondyn stojący za mną.
- Nie.- odpowiedział na jego pytanie Jarek.- Teraz czekamy na pozostałe dwa oddziały, dobrze będzie się gdzieś scho...- w tym momencie przerwał, ponieważ drzwi przed którymi staliśmy się otworzyły, a z środka wyszedł jeden mężczna. Nikt nie zdążył na tyle szybko zareagować by powstrzymać go przed chwyceniem mojego przyjaciela, docisnął go do ściany budynku i sprawnym ruchem wyciągnął nóż, przystawiając go do krtani chłopaka. Widząc to wszystko próbowałem chwycić za swój pistolet, którego nie mogłem znaleźć a nie chciałem śpuszczać ich z oczu. Po chwili udało mi się znaleźć broń i z trzęsącymi się rękoma wycelowałem w oprawcę. Jarek skierował swój wzrok na mnie i wydusił z siebie dwa zdania.
- Nie bój się. Strzelaj.- widziałem jak mężczyzna coraz bardziej naciska nożem na krtań bruneta. Sprawdziłem swój cel dokładnie, po czym zamknąłem oczy i strzeliłem, po paru sekundach usłyszałem dźwięk podającego na ziemię ciała. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak chłopak ma na klatce piersiowej dużą plamę krwi, a jego oprawca leży na ziemi prawdopodobnie już martwy.
- Dobrze zrobiłeś.- Jarek kiwnął głową w moją stronę.- Teraz chodźmy do środka, napewno wszyscy usłyszeli wystrzał i zaraz się pojawią.- nasza ekipa weszła do środka a ja stałem jak słup patrząc na ciało.
- Ja... zabiłem go..?- przyjaciel widząc to co ze mną się dzieje podszedł do mnie.
- Tak. I dobrze zrobiłeś. Wiem jak się czujesz, ale nie możemy sobie teraz pozwolić na stratę. A ja na stratę mojego przyjaciela.- uderzył mnie w ramię.- Chodź już, za chwilę tu będą.- po tym co zrobił ocknąłem się i kiwnąłem tylko głową na jego słowa. Powoli schowałem broń i razem z nim wszedłem do środka. Pomieszczenie w którym się znajdowaliśmy zajmowano się obrabianiem drewna, lecz teraz było tutaj tylko dużo, sporych rozmiarów szkrzyń. Każdy z nas sprawdził po jednej i jednogłośnie stwierdziliśmy że są to szkrzynie z zapasem amunicji. Jarek poszedł sprawdzić jeszcze jedno pomieszczenie, a gdy wrócił oznajmił nam że tam jest duża ilość różnorodnej broni. Po krótkiej chwili, z zewnątrz doszły do nas odgłosy wydawanych strzałów.
- Pewnie pozostałe dwie ekipy już są.- powiedział chwytając za swój karabin Jarek.- Zostańcie tu i się schowajcie. Lepiej żeby wam się nic nie stało.- odbezpieczył broń i ruszył w stronę wyjścia, a ja wraz z resztą zrobiliśmy jak nam powiedział. Widzieliśmy przez jedno z okien które było jak walczą, niestety nasza strona dużo traciła. Każdy z nas miał tutaj przyjaciela który ginął właśnie tam, a my nie mogliśmy nic zrobić. Patrząc na to nie wyglądało to jak obraz walk znany mi z filmów i innych podobnych rzeczy. To była powolna walka na wyniszczenie, podczas której wróg miał przewagę atakując praktycznie z każdej strony. Nagle coś uderzyło w szybę.
- Widzieliście to?- zapytał jeden członek ekipy odsuwając się trochę.- Co to było?!
- Nie... Nie wiem.- odpowiedziałem również odsuwając się.- Ale lepiej jak odejdziemy od tego okna.- wszyscy cofnęli się i po chwili coś wybuchło rozwalają szkło, którego odłamki leciały w naszą stronę. Każdy z nas trochę ucierpiał, ale na nasze szczęście nie były to poważne rany, tylko zadrapania. Po paru minutach do pomieszczenia wszedł, odrobinę brudny, Jarek.
- Jak narazie jesteśmy bezpieczni, ale...- odwrócił głowę w stronę drzwi, które znów się otworzyły i naszym oczom pojawił się Kamil, najmłodszy że wszystkich ludzi w naszym "oddziale".- Tylko my mieliśmy to szczęście przeżyć. Najlepiej już chodźmy.- wyciągnął magazynek z broni sprawdzając czy coś tam jest po czym spowrotem go włożył i wyszedł z bydunku, a my za nim. Podczas drogi powrotnej zauważyłem, że Jarek kuleje na jedną nogę. Szybko podszedłem do niego.
- Dostałeś w nogę, tak?- zapytałem go.
- Tak, ale wydaje mi się że to nic poważnego. Zwłaszcza że jeszcze chodzę.- spojrzał przed siebie.- Na szczęście jesteśmy prawie na miejscu, ale chyba będziemy musieli się przenieść. W tamtym miejscu gdzie mamy bazę są tylko dwaj moi koledzy. Nas jest zaledwie ośmiu, teraz dopiero zacznie się prawdziwa walka o przetrwanie.- zatrzymał się.- Ej chwila. Słyszeliście to?
- Ale co?- zapytał Kamil rozglądając się.
- Wyciągnijcie swoją broń.- powiedział mój przyjaciel nerwowo się rozglądając.- Mam przeczucie że się sprzyda.- zrobiliśmy jak powiedział i zaczęliśmy iść wolniej, pilnując każej strony. Po jakimś czasie z lasu który był przy drodze wyszły dwie osoby, każdy z nas stanął tak, że mógł w każdej chwili strzelić. Jarek zmrużył oczy i opuścił karabin
- Miłosz? Łukasz? Co wy tu robicie?- podszedł do nich.
- Nasza dotychczasowa kryjówka już nie jest bezpieczna. Nie wiem jak, ale dowiedzieli się, że tamto miejsce wykorzystujemy i zaatakowali.- przerwał na chwilę.- Teraz to tylko ruina, nie warto wracać.
- Chwila, chwila.- zaczął nagle jeden z kolegów.- Nie mamy gdzie pójść, teraz może uda nam się w okolicy tego miejsca schować.
- Nie warto.- przerwał mu ktoś inny.- Nie warto ginąć tylko po to by tamto miejsce sprawdzić!
- Jak chcesz Krystian. My idziemy- spojrzał na Kamila- Idziesz z nami?
- Um...- chłopak spojrzał to na nas, to na drugą część ekipy.- Zostanę tutaj z nimi.- tamta piątka wzruszyła ramionami i poszła w swoją stronę.
- Nie zatrzymamy ich?- zapytałem patrząc na żołnierzy.
- Nie.- odpowiedział Łukasz.- Zapłacą za swoją głupotę. Ja z Miłoszem wiemy że tam nie ma już nic i żołnierze się tam kręcą.- spojrzał na niebo.- Lepiej się pośpieszmy, za niedługo będzie ciemno.
- No dobrze, ale gdzie pójdziemy?- zapytał Kamil. Ja chwilę stałem zamyślony po czym powiedziałem.
- Znam takie jedno miejsce...
CZYTASZ
Ta Wojna Jest W Nas
AçãoCywil, który próbuje przetrwać w państwie pogrążonym w wojnie. Żołnierz zasłonięty ideałami, który próbuje zostać bohaterem i chce walczyć z wrogiem. Dwa różne doświadzczenia, dwie różne osoby, dwie różne perspektywy, dwie różne historie.