18

877 50 2
                                    

Ze snu wyrwał mnie szelest oraz coś, co leżało na mojej klatce piersiowej. Leniwie otwarłem jedno oko sprawdzić co się stało. Była to Naesun, która ciągle spała a jej pojedyńcze kosmyki włosów opadały na jej twarz, którą delikatnie oświetlało słońce z niezasłoniętej rolety. Odgarnąłem kilka kosmyków z jej twarzy a z jej ust wydobył się cichy pomruk. Jedną rękę zacząłem delikatnie głaskać jej włosy a drugą sięgnąłem po telefon leżący na małym stoliczku nocnym. Odblokowałem go, a następnie zacząłem przeglądać media społecznościowe. Nie miałem serca budzić dziewczyny, która wciąż słodka spała wtulona w mój tors więc musiałem się czymś zająć. Po kilku minutach odłożyłem telefon z powrotem na swoje miejsce. Spojrzałem na dziewczynę, która w dalszym ciągu spała. Przez następne kilka minut leżałem wpatrując się jak jej klatka piersiowa się unosi i opada. Coraz silniejsze promyki słońca padały wprost na jej twarz co zmusiło ją do pobudki.

- Dzień dobry śpiochu - uśmiechnąłem się ciągle gładząc jej włosy.

- Która godzina? - wymamrotała odwracają się do mnie plecami jednocześnie kurczowo przytulając się do kołdry.

- Jedenasta - usiadłem na krańcu łóżka rozciągając swoje mięśnie. - Radzę Ci wstać, bo jak reszta dorwie się do śniadania to nic nie zostanie wiem co mówię - wstałem podążają do drzwi ostatnio raz spojrzałam na dziewczynę wtuloną w kołdrę i opuściłem pokoju podążając do salonu gdzie zapewne siedziała już reszta . I się nie myliłem wszyscy pełni energii zawzięcie dyskutowali na jakiś tematy. Bez większego entuzjazmu usiadłem przy stole głośno ziewając.

- I jak wyspałeś się? - zapytałam Jimin dosiadając się do stołu.

- Tak a miałem się nie wyspać?

- Jak ci idzie mało czasu ci zostało czas leci zegar tyka mój drogi - Tae usiadł przy stole opierając swoje plecy o oparcie krzesła jednocześnie krzyżując ręce.

- Możesz się zamknąć przypomnę Ci, że ona tu jest.

- Musicie się już z rana kłócić? - wtrącił się NamJoon zajmując swoje miejsce.

- To on zaczął tę niepotrzebną dyskusję - machnąłem rękę w jego stronę a ten tylko prychną pod nosem ze swoim uśmieszkiem. Ta cała sytuacja go tak cholernie satysfakcjonuje, że mam ochotę raz a dobrze spuścić mu łomot.

- Gdzie nasza kuchareczka? - zapytał Jin rozkładając talerze na stół.

- Ja po nią pójdę - zadeklarował Jimin zrywając się ze swojego miejsca. Po kilku chwilach z góry można było usłyszeć krzyki wszyscy odwróciliśmy się w stronę schodów zdziwieni co się stało. Miałem iść sprawdzić co się dzieje jednak Jimin wszedł do salonu z rozbawioną Naesun przerzuconą przez jego ramię. Kiedy w końcu mogła stać na swoich nogach zawstydzona uśmiechnęła się uderzając Parka w ramię, po czym usiadła do stołu, żebyśmy mogli wszyscy razem zjeść śniadanie. Przez moje ciało przeszło nieznane mi uczucie. Bez słowa siedziałem jedząc swoją porcję śniadania, które przygotował dla nas Jin.

***

Na dworze zimno i ciemno a ja siedziałem na dworze w samotność rzucając piłką do kosza, który znajdował się za naszym blokiem. Próbowałam sobie wszystko zebrać do kupy i poukładać. Co tak naprawdę się ze mną dzieje. Przecież tu chodziło tylko o głupi zakład a jednak nie potrafię tego zrobić. Wtedy do głowy przyszły mi słowa Jimina. Przecież ja w nikim się nie zakochałem a może zakochałem tylko nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli, że taki ktoś jak ja może się zakochać. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk telefonu. Ostatni raz rzuciłem piłką do kosza i wyciągnąłem telefon z kieszeni.

Na_esun:
Jest zimno co ty robisz na dworze?

Agust:
Skąd wiesz, że jestem na dworze?

Na_esun:
Okno.

Agust:
?

Na_esun:
Spójrz na okno.

Oderwałem wzrok od telefonu i spojrzałem na okno, w który świeciło się światło. Stała tam Naesun z uśmiechem na twarzy jednocześnie pisząc kolejną wiadomość.

Na_esun:
Co robisz tak sam?

Agust:
Musiałem przemyśleć kilka spraw a gra w koszykówkę mnie uspokaja.

Ponownie oderwałem wzrok od ekranu i spojrzałem na okno gdzie chwile temu stała Naesun a teraz jej nie było. Miałem wrócić do dalszej gry jednak coś mi przeszkodziło.

- Jeszcze się przeziębisz - podeszła do mnie opatulona trzymając w coś w ręce.

- Co to jest? - zapytałem.

- Herbata - podała mi termos szeroko się uśmiechając. - Grałeś kiedyś? Jesteś naprawdę dobry.

- Zaczęło się w podstawówce i jakoś tak mi zostało - uśmiechnąłem się biorąc łyka gorącego napoju. - Dziękuję za herbatę nie musisz się tak o mnie troszczyć.

- Ktoś w końcu musi - ruszyła ramionami uśmiechając się.

- Wracaj do domu, bo jeszcze ty będziesz chora.

- Nie chcę.

- Dlaczego? - zapytałem zdziwiony jej odpowiedzią.

- Bo znowu będę musiała zostać sama a poza tym nie umiem spać.

- Masz problemy ze snem? - podszedł do niej bliżej łapiąc jej twarz w dłonie.

- Ostatnio tak - posmutniałam.

- Co się dzieje?

- Mam koszmary. Pierwszy raz od dłuższego czasu w końcu się wyspałam.

- Idziemy do domu - bez namysłu złapałem ją za rękę.

- Dlaczego? - spojrzała się na mnie pytająco.

- Idziemy spać. Skoro się wyspałaś, kiedy byłem obok to teraz też idziemy spać - zabrałem wszystkie rzeczy i razem ruszyliśmy do jej mieszkania. Będąc już w domu rozebrałem kurtkę oraz buty i razem poszliśmy do sypialni. Czekałem aż Naesun będzie gotowa i będzie mogła w spokoju pójść spać. Właśnie w tym momencie zrozumiałem, że jednak czuję coś to tej dziewczyny. Pierwszy raz w życiu ktoś tak bardzo zaprzątał mi głowę. Po kilku minutach w łazience położyła się obok przysuwając kołdrę pod samą szyję.

- Jesteś pewien, że chcesz tu spać?

- Jeśli mam pomóc Ci spokojnie zasnąć to tak - mocno ją przytuliłem a dziewczyna, jak na zawołanie odpłynęła do krainy snów. Ucałowałem ją w policzek, po czym sam poszedłem spać.






NeighborsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz