5

389 62 16
                                    


Per. Torda

To była już piąta noc bez tatusia. Właśnie jadłem kolacje a w sumie to Patryck mnie karmił pyszną malinową kaszką. Usłyszałem pukanie do drzwi. 

-Poczekaj kochanie,sprawdzę kto przyszedł dobrze?-Patryck odłożył miskę obok mnie.

Patrzyłem na odchodzącego brązowookiego. Usłyszałem jak ten otwiera drzwi.

-P-paul?-tatuś wrócił?

-Cześć Pati...posłuchaj ja wiem,że jestem idiotą,mogłem ci uwierzyć. Byłem u twojego brata i on potwierdził to co mówiłeś...tak bardzo mi głupio. Przepraszam Cię. Proszę,to dla ciebie-przez chwilkę była cisza.

-Żonkile?-Patryck brzmiał płaczliwie.

-Wiem,że to twoje ulubione kwiaty, naprawdę cholernie cię przepraszam Pati,czy mi kiedyś..wybaczysz?

-Oh Paul,nie byłem w cale zły..

Później była cisza. Ciągnęła się i ciągnęła. Zeskoczyłem z krzesełka i zacząłem dreptać w stronę drzwi wejściowych,ciągle miałem małe problemy z lokalizacją pomieszczeń,ten dom był jak labirynt. W końcu zobaczyłem tatę i Patrcka. Przytulali się i uśmiechali lekko. Zacząłem podskakiwać obok nogi taty z rączkami w górze i krzyczałem:

-Tatuś!Tatuś!Tata!-uśmiechałem się szeroko.

Oboje spojrzeli na mnie i się puścili. Tata wglądał na zaskoczonego a Pat uśmiechał się do mnie.

-On już mówi i chodzi?-Paul zerknął na żółto-bluzego.

-Potrafi też troszkę czytać-Pat podrapał się w tył głowy z uśmiechem.

-Matko,jak wiele mnie ominęło...-tata wziął mnie na ręce i przytulił - Torduś tak bardzo cię przepraszam...

-Tata ^^-a ja wciąż cieszyłem się jak głupi i łasiłem swoim policzkiem o policzek Paula mimo tego,że był kujący bo był lekko zarośnięty.

-Tak malutki,to ja-uśmiechnął się.

Nagle moją radość zastąpiły łzy i smutek. Przecież tata nas zostawił. Nie wracał tak długo,bałem się o niego i tęskniłem. Już myślałem,że nigdy nie wróci. Czy to znaczy,że mu się znudziłem? A może on mnie nie kocha tylko udaje? Rozpłakałem się głośno. 

-Csii,Torduś już cichutko,jestem tu-zaczął mnie głaskać po plecach.

-Codziennie o ciebie pytał,nawet po siedem raz-Patryck położył mi dłoń na ramieniu.

-Mój maluszek,bardzo przepraszam,że cię zostawiłem..

-Maże połóż go spać a ja wstawię kwiaty do do wody i umyje naczynia hm? 

-Dobrze,później przyjdę do pokoju i położę się z tobą-zobaczyłem przez łzy ,że idziemy do mojego pokoju.

Siedziałem tak z tatą do samego rana. Ciągle płakałem. Raz ze smutku,radości,żalu i złości. Pat zasnął a tata nie chciał go budzić więc został ze mną całą noc.


Życie TordaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz