2.

10.3K 605 6.1K
                                    

24 Październik, 2013

- Śmierdzi lakierem. - oświadczył, zatrzaskując drzwi od pokoju.

Harry siedział na swoim łóżku z otwartą buteleczką lakieru na szafce nocnej i pędzelkiem między palcami.

- Wybacz, ale kupiłem dziś lakier z innej firmy niż zawsze i chciałem go wypróbować.

- Dlaczego akurat w pokoju? - jęknął, otwierając okno.

Na dworze było potwornie gorąco, ale nie wytrzymałby dłużej w tym smrodzie. Wolał się udusić z powodu zaduchu niżeli czegoś, co śmierdziało jak gówno.

- Mogłeś wyjść na zewnątrz.

- Jest zbyt gorąco. - stwierdził, krzywiąc się. - I chyba zbiera się na burze. - zerknął w kierunku okna.

Na horyzoncie faktycznie zbierały się ciemne, burzowe chmury, co oznaczało, że w przeciągu kilkunastu minut na zewnątrz rozpęta się piekło. Już przywykł do burz tropikalnych, które dość często nawiedzały Florydę. Szczególnie w lato i początkami jesieni.

- Jak zawsze. - wywrócił oczami, siadając na parapecie, po czym odpalił papierosa.

- Nie mogłeś zapalić, kiedy byłeś na zewnątrz?

- Jest zbyt gorąco. - uśmiechnął się sztucznie. - Po co w ogóle to robisz? - wskazał na dłoń, której paznokcie właśnie malował. - To raczej damska rzecz.

- Kto tak powiedział? - zerknął na niego przelotnie.

Wzruszył ramionami, bo właściwie nie wiedział czy w ogóle ktokolwiek tak powiedział, ale do tej pory nie miał do czynienia z chłopakiem, który malowałby swoje paznokcie. Nawet dla zabawy.

- Mniejsza z tym. - machnął ręką. - Więc po co to robisz?

- Bo lubię.

- Okej.. - odparł powoli - .. a te pierścionki? Mają jakieś znaczenie?

- Dlaczego pytasz? - odłożył pędzelek, ostrożnie zakręcając buteleczkę i odwrócił się w jego stronę.

Wzruszył ramionami, bo tak naprawdę sam nie wiedział. Reszta chłopaków wciąż miała zajęcia, Eleanor poszła na kolejne w tym tygodniu zakupy, a Zoey spotykała się z jakimś chłopakiem, więc zakładał, że po prostu nie miał nic lepszego do roboty.

- Powiedzmy, że próbuję Cię lepiej poznać. - wyszczerzył się.

- Mhm. - mruknął, wydmuchując powietrze na pomalowane paznokcie. - Dlaczego Ci nie wierzę?

- Dobra, niech będzie. - westchnął. - Po prostu wieje nudą, więc postanowiłem zadać Ci kilka przypadkowych pytań.

- W porządku, ale w takim razie ja też chcę zadać Ci kilka pytań.

- I niby dlaczego miałbym się na to zgodzić? - prychnął, gasząc wypalonego już papierosa w popielniczce znajdującej się po drugiej stronie parapetu.

- Bo Ci się nudzi. - wzruszył ramionami.

Właściwie co miał do stracenia?

- Niech będzie. - zgodził się. - Więc odpowiedz.

- Tak, te pierścionki mają znaczenie.

- Jakie?

- Teraz moja kolej. - uśmiechnął się szeroko, na co wywrócił oczami, ale pozostał cicho. - Dlaczego Floryda?

- Bez żadnej konkretnej przyczyny. - wzruszył ramionami. - Chciałem studiować w Ameryce, ale wybór stanu był przypadkowy. - oznajmił zgodnie z prawdą, choć tak naprawdę jedynie na tę uczelnie został przyjęty. Tego jednak nie musiał wiedzieć. Nie uzgadniali, że odpowiedzi na pytania mają być w stu procentach szczere. - Jakie znaczenie mają Twoje pierścionki?

You're the oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz