12 luty, 2014.
Impreza kończąca egzaminy jak zawsze była epicka, a on zdecydowanie zbyt trzeźwy jak na dochodzącą już północ, dlatego od razu zgarnął z blatu kolejne piwo, wciskając się na miejsce obok siedzącej na jednej z kanap Zoey, która również wydawała się być trzeźwa.
- Lou, jestem pod wrażeniem. - zagaiła, spoglądając na niego z podziwem. - Północ, a Ty jeszcze nie obijasz się od ścian i nie rzygasz w krzaki. - parsknęła.
Wywrócił oczami.
- Lepiej powiedz, gdzie zgubiłaś swojego chłopaka, hm?
- Myślę, że poszedł z Zaynem i Niallem na jointa.
- Z Niallem? - zdziwił się. - Od kiedy Niall pali?
- Nie pali. Zakładam, że jest tam dla towarzystwa. - wzruszyła ramionami.
- Mhm. - mruknął. - Wciąż dziwne. - stwierdził, zaraz jednak przypominając sobie o czymś innym, zdecydowanie wartym uwagi. - Więc Ty i Alex to już oficjalne?
- Tak. - przytaknęła. - Stwierdziliśmy, że nie ma sensu się ukrywać.
- Dobrze. - uśmiechnął się pod nosem, spoglądając w stronę parkietu na wywijających tam studentów. Gdzieś pomiędzy nimi wszystkimi dostrzegł nieudolnie poruszającego biodrami z drinkiem w dłoni Harry'ego. - Cieszę się. - dodał, nie spuszczając wzroku z chłopaka.
Miał na sobie standardowo mocno przylegające do długich nóg czarne spodnie i równie czarną, ale lekko prześwitującą koszulę z naszytymi na nią czerwonymi różami, którą podwinął do łokci, trzy górne guziki pozostawiając rozpięte. Gdy przyjrzał się uważniej, zauważył jedną z wytatuowanych na obojczykach jaskółek i kawałek motyla. I musiał się naprawdę mocno powstrzymywać, by nie zaatakować go na środku parkietu.
- Dobrze się ostatnio dogadujecie. - usłyszał, od razu powracając spojrzeniem na przyglądającą mu się Zoey.
- Co?
- Mówiłam, że dobrze się ostatnio dogadujesz z Harrym.
- Ah, tak. - pokiwał głową. - Okazało się, że nie jest taki zły. - właściwie to jest całkiem fajny i kurewsko dobrze całuje, dodał w myślach.
- Woah, Louisie Tomlinsonie. - pokręciła z niedowierzaniem głową. - Zajęło Ci jedynie pięć miesięcy, by to zauważyć.
- Lepiej późno niż wcale, prawda?
- Prawda. - przytaknęła. - A co u Eleanor i jej brata?
- Dobrze, tak myślę. - wzruszył ramionami. - Sam wciąż jest w szpitalu i w najbliższym czasie ma pójść na odwyk, a El wraca za trzy dni. - skrzywił się nieznacznie, ale na tyle, by spostrzegawcza Zoey oczywiście musiała to zauważyć.
- Co jest nie tak? - szturchnęła go łokciem w bok.
Z jego żebrami było już na tyle dobrze, że prawie tego nie odczuł. W dodatku alkohol, który zdołał wypić nieco go znieczulał.
- Uh.. - rozejrzał się dookoła. - Chodźmy na zewnątrz. - podniósł się, ruszając w stronę przedniego wyjścia.
Wiedział, że z tej strony domu nie będzie zbyt wiele ludzi i miał racje. Były tam tylko trzy osoby w dodatku paliły, stojąc na ganku, więc wraz z dziewczyną oddalił się od nich na bezpieczną odległość.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że plotki roznoszą się z prędkością światła, a nie chciał, by Eleanor dowiedziała się o tym, że chce z nią zerwać za nim sam ją o tym uświadomi.
CZYTASZ
You're the one
FanfictionLouis Tomlinson jest nieco zbyt dużo imprezującym studentem trzeciego roku architektury wnętrz na Florida International University z kampusem w Miami. Ma nie aż tak perfekcyjną dziewczynę i paczkę dobrych przyjaciół. Właściwie wiedzie całkiem przec...