04 luty, 2014.
Czas egzaminów to coś, czego nienawidził z całego serca.
Ostatni tydzień wypełniony był przeglądaniem skserowanych specjalnie dla niego przez Zoey notatek, które starał się ogarnąć na tyle, by nie mieć żadnych poprawek, co jak do tej pory udawało mu się z dobrym skutkiem, chociaż nie miał życia. Od rana do nocy siedział z nosem w książkach i całej reszcie pomocy naukowych i pocieszał się jedynie tym, że wszyscy mieli podobnie. Harry również, więc przynajmniej mogli motywować się nawzajem, gdy po kilku godzinach ciągłej nauki jeden z nich miał już dość, rzucając ze złością notatkami po całym pokoju, przeklinając uczelnie i resztę świata.
Cieszył się, że nie było między nimi żadnej niezręczności po tym, co się wydarzyło. Zachowywali się normalnie. Właściwie jakby tamtej nocy w ogóle nie było i to dla niego było okej. Nie całowali się, nie spali w jednym łóżku, ani nie przytulali. Ale nie mógł powiedzieć, że nic się nie zmieniło, bo zmieniło. Coraz częściej przyłapywał się na myśleniu o chłopaku i obserwowaniu go, gdy krzątał się po pokoju. Raz, czy dwa, może cztery odmówił też Eleanor seksu używając argumentów takich jak nauka, ból głowy czy żeber. Ten ostatni był całkiem sensowny biorąc pod uwagę, że wciąż odczuwał spory ból, gdy nie wziął tabletki. Zresztą miał się nie przeciążać, a seks był całkiem męczącą fizycznie rzeczą, więc unikał dziewczyny jak tylko mógł. Eleanor niestety nie do końca to rozumiała i zwykle po prostu się obrażała. Zupełnie nie przejmowała się faktem, że jego żebra faktycznie mogłyby na tym ucierpieć.
Całe szczęście jego twarz była już w znacznie lepszym stanie. Ślady po pobiciu praktycznie zniknęły. Został jedynie jeden, wyblakły siniak i mała ranka nad łukiem brwiowym.
Zayn również pozbył się problemu jakim był dług u grupy dilerów i jak na razie miał spokój. Oprócz tego codziennie dziękował Harry'emu za pomoc i nawet osobiście zadzwonił do jego ojczyma, by podziękować. Sam również rozmawiał z Robinem, który okazał się być świetnym i zdecydowanie wyrozumiałym facetem. I oczywiście wszem i wobec oznajmił, że nie chce by oddawali mu jakiekolwiek pieniądze, bo 'sam byłem młody, głupi i naiwny', więc wie jak to jest, nakazując by zajęli się egzaminami. Tak też zrobili, choć Zayn po dowiedzeniu się od Harry'ego o zamiłowaniu mężczyzny do słodyczy, postanowił w ramach podziękowania skompletować dla niego paczkę z wszystkimi słodyczami jakie tylko znalazł w sklepie. A dzięki całej tej sytuacji Harry zdecydowanie zbliżył się do ich paczki. Właściwie możliwe, że został już do niej dołączony i nie szczególnie mu to przeszkadzało.
- Zróbmy sobie przerwę. - zaproponował, odrzucając plik notatek na podłogę obok.
To był dopiero półmetek, a już miał ochotę spalić to wszystko i iść na porządną imprezę. W dodatku od nadmiaru nauki bolała go głowa i gdyby to tylko było możliwe, prawdopodobnie dymiłby mu się mózg.
- Jest szósta. - zauważył, spoglądając na ekran swojego telefonu. - Możemy pójść coś zjeść.
- Zdecydowanie. - pokiwał głową, przecierając palcami zmęczone powieki.
- Chińskie?
- Cokolwiek, byle zjadliwe. - westchnął, podnosząc się z podłogi.
W nieco za dużych szarych dresach adidasa i pogniecionej koszulce wyglądał jak bezdomny, ale nie miał ochoty się przebierać, więc zabrał jedynie portfel i telefon, po czym wyszedł na korytarz czekając tam na Harry'ego, który również odziany był w dresy i luźną, białą koszulkę, a w jego włosach znajdowała się granatowa bandana w nadrukowane na niej białe gwiazdki, która przytrzymywała jego loki z dala od czoła.
CZYTASZ
You're the one
FanfictionLouis Tomlinson jest nieco zbyt dużo imprezującym studentem trzeciego roku architektury wnętrz na Florida International University z kampusem w Miami. Ma nie aż tak perfekcyjną dziewczynę i paczkę dobrych przyjaciół. Właściwie wiedzie całkiem przec...