11.

15K 545 5K
                                    

24 marzec, 2014.

Oddalił się od wszystkich. Jedynie Harry'emu pozwalał się do siebie zbliżyć. Pozwalał by jego ramiona otulały go do snu, ale nawet wtedy nie chciał rozmawiać. O ile to możliwe czuł się jeszcze gorzej niż wcześniej, a noce mijały mu na ukradkowym ocieraniu łez tak, by Harry niczego nie zauważył. Ale chłopak nie był głupi. Zresztą sam mało co sypiał i z pewnością był w stanie to wyczuć. Szczególnie, że zawsze mocniej go do siebie dociskał, składając drobne pocałunki w jego włosach. Wciąż uważał, że na to nie zasługiwał, ale nie był w stanie go od siebie odepchnąć, kiedy tak bardzo go potrzebował. Tyle, że aż nadto zdawał sobie sprawę, że taka sytuacja męczy wszystkich dookoła, że każdy obchodził się z nim jak z jajkiem, a nie tego chciał. Wolałby, żeby byli na niego wściekli, żeby go nienawidzili. Jak Niall.

To stawało się nie do wytrzymania, więc kiedy wreszcie został w pokoju sam, sięgnął po telefon, wykręcając numer do swojej mamy, która odebrała po czwartym sygnale.

- Cześć, mamo. - zaczął cicho. - Co u was słychać?

- Wszystko w porządku. - odparła. Tyle wystarczyło, by poczuł się choć odrobinę lepiej. Jej głos zawsze koił. - Bliźniaki dają trochę popalić, ale nie jest najgorzej. - zaśmiała się, co sprawiło, że uniósł delikatnie kąciki ust. - Ale lepiej powiedz co u Ciebie? Dawno nie dzwoniłeś.

Tak naprawdę dzwonił jakiś tydzień temu, ale zazwyczaj rozmawiali praktycznie codziennie, więc tak, to było dawno.

- Wiem, przepraszam. - wymamrotał, bawiąc się wystającą ze zbyt dużego swetra nitką. W ostatnim czasie trochę schudł.

- Co się dzieje kochanie?

To niesamowite, że zawsze potrafiła wyczuć, kiedy coś było nie tak. Nie wiedział jak to robi, ale to prawdopodobnie był ten matczyny instynkt czy coś w tym stylu.

- Mamo. - musiał wziąć głębszy oddech za nim kontynuował. - Chcę wrócić. - jak bardzo się starał, jego głos i tak załamał się w połowie.

- Wrócić?

- Tak. - przytaknął, mocniej ściskając telefon. - Chcę przenieść się na studia do Londynu.

Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Słyszał jedynie jej równomierny oddech.

- Jesteś pewny?

Kochał swoją mamę między innymi za to, że nie wypytywała, nie próbowała dowiedzieć się skąd taka decyzja, doskonale wiedząc, że w końcu i tak sam jej powie.

Teraz to on milczał.

- Nie, ale.. muszę. - przymknął powieki, opierając głowę o ścianę.

- Potrzebujesz pieniędzy na bilet?

- Tylko.. tylko części. - odetchnął. - Oddam Ci, kiedy tylko znajdę pracę i..

- W porządku, BooBear. - ucięła, używając przezwiska, którego nienawidził, ale teraz uśmiechnął się lekko. - Tylko.. cokolwiek się dzieje, proszę, zastanów się jeszcze czy to jest jedynie wyjście z sytuacji, tak?

- Tak. - potwierdził, choć miał zamiar od razu wyszukać najbliższe połączenie z Miami do Londynu. - Odezwę się. - obiecał.

- Kocham Cię, synku.

- Ja Ciebie też. - odparł, po krótkiej chwili rozłączając połączenie.

Najbliższy lot miał dziś wieczorem, co dawało mu kilka godzin na spakowanie wszystkich swoich rzeczy, co zaczął robić za nim jeszcze zabukował bilet, a wszystko dlatego, że przelew od jego mamy jeszcze nie doszedł, więc zostawił włączonego laptopa na biurku, wyciągając z pod łóżka walizkę do której pospiesznie zaczął pakować wszystkie swoje rzeczy po kolei. Miał nadzieje, że Harry nie wróci zbyt szybko z kolokwium o którym wspominał mu mimo, że i tak nie odpowiadał. Jedynie słuchał i dzięki temu wiedział, że nie ma zbyt dużo czasu. To było.. cóż, podłe z jego strony, ale nie dałby rady pożegnać się z każdym po kolei. Nie, kiedy nie potrafił nawet spojrzeć swoim przyjaciołom w oczy. Tylko, że los nigdy nie był dla niego zbyt łaskawy, więc nie szczególnie zdziwił się, gdy brunet wrócił do pokoju w momencie, gdy wychodził z łazienki. Stał na środku pokoju wpatrując się to w rozłożoną na łóżku walizkę to w ekran laptopa z przeglądarką otwartą na stronie przewoźnika.

You're the oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz