Nie miałaś pojęcia, co działo się w Riverdale. Tak się złożyło, że byłaś na wizycie u znajomej i kilka dni nie byłaś w mieście. Nie mogłaś doczekać się spotkania z chłopakiem. Stęskniłaś się za nim, stał się dla Ciebie bardzo ważną osobą.
Natychmiast po przyjeździe do Riverdale zadzwoniłaś do niego, aby umówić się na spotkanie. Ku Twojemu zdziwieniu, Sweet Pea nie odbierał. Zaczęłaś się martwić, ale przecież czasami pada bateria. Próbowałaś wytłumaczyć, czy raczej wmówić sobie, że to nic takiego, lecz miałaś złe przeczucia, wręcz wyczuwałaś tą aurę.
Postanowiłaś iść do Jugheada, przeważnie wie, gdzie są Sweet Pea i Fangs. Idąc ulicami miasta, rozglądałaś się niespokojnie. Nie umiałaś tego wytłumaczyć, ale czułaś irracjonalny lęk przed czymś nieokreślonym. Zadrżałaś, kiedy poczułaś delikatny wiatr - a może nie wiatr, lecz falę lęku?
Przyspieszyłaś tempo marszu, na szczęście nie miałaś daleko. W przyczepie nikogo nie było, lecz zobaczyłaś lekki odblask, przesuwający się po blasze. Ruszyłaś powoli w stronę, z której padał. Zauważyłaś ze strachem, że drżą Ci dłonie, a oddech przyspieszył.
Wyszłaś zza sterty metalowych części i zobaczyłaś krąg postaci siedzących wokół ogniska. Rozpoznałaś Juga, który opierał się plecami o przyczepę. Wyglądał, jakby był w transie - mówił coś przyciszonym głosem, z przejęciem, objawiającym się w jego mimice i postawie. Całym sobą zdradzał napięcie, towarzyszące również innym postaciom.
Rozpoznałaś zasłuchane Toni i Cheryl, trzymające się za ręce, dzięki długim włosom spływającym na plecy czarnym cieniem. Nie mogłaś rozpoznać dwóch pozostałych osób, chociaż wiedziałaś, kim są. Mimo to podeszłaś bliżej i zauważyłaś ich twarze, oświetlone blaskiem ognia. Fangs i Sweet Pea.
Zauważył Cię Jughead. Wstał i majestatycznym gestem wskazał Ci krąg postaci przy ognisku.
- Dołącz do gry - powiedział nienaturalnym, zachrypniętym głosem.
Przeszło Ci przez myśl, że może brali Jingle-Jangle, ale Jug chyba nie był takim idiotą... Chyba.
- Jug, co wy robicie? - zapytałaś, mocno zaniepokojona.
- Przeżywamy życie, mając na nie wpływ. Bez ograniczeń, bez strachu - dzięki Przewodnikowi.
Jego słowa przerażały Cię coraz bardziej.
Odsunęłaś się na kilka kroków. Jughead nie był sobą, co wydarzyło się przez te kilka dni Twojej nieobecności?
- Cheryl? Wszystko w porządku? - zawołałaś do dziewczyny w krwistoczerwonej, skórzanej kurtce. Bałaś się spojrzeć w stronę Sweet Pea.
- Dołącz do nas, nie pożałujesz - Cheryl brzmiała zdecydowanie normalniej od Juga, więc podeszłaś do ogniska i usiadłaś w jego blasku. W kręgu jasnego światła widziałaś dziwną planszę, dwa stare kielichy i kilka kostek do gry.
Wreszcie spojrzałaś na Sweet Pea. Bardzo się za nim stęskniłaś, od razu dostrzegłaś miękki kosmyk włosów opadający delikatnie na czoło, ale również coś, co Cię zaniepokoiło najbardziej ze wszystkiego - cera chłopaka była szarawa, a sińce pod oczami wskazywały na brak snu.
Zerknęłaś ukradkiem na Jugheada. Wyglądał podobnie, jeśli nie jeszcze gorzej. Postanowiłaś nie ruszać się, licząc na to, że w końcu ktoś powie Ci, o co w tym wszystkim chodzi.
Powoli zaczęłaś wyciągać telefon z kieszeni, w razie potrzeby zadzwonienia do...
Cóż, szeryf Minetta nie jest zbyt dobrą osobą do tego typu spraw. Wszystkich Serpents z miejsca aresztowałby i raczej nie wypuścił przez parę długich lat.Postanowiłaś, że w tym przypadku najlepszym wyjściem jest Veronica. Przecież gdyby nie praca w barze, przyszłaby razem z Tobą.
Jug zasiadł na swoim miejscu, z elegancją niepodobną do niego. Wszyscy zamarli, gdy sięgnął ręką po kilka kostek do gry. Kątem oka spojrzałaś na Sweet Pea. Oczy świeciły mu się z ekscytacji, nawet nie zwracał uwagi na denerwujący kosmyk przesłaniający prawe oko. Serce zabiło Ci mocniej na ten widok, zarówno z ogromu uczuć, jak i strachu.
Jughead rzucił kostki na niewielką planszę. Zauważyłaś na nich kilka nieznanych Ci symboli.
- Dotarłaś do wrót - przemówił Jughead do Toni, a wszyscy zebrani patrzyli na niego jak w obraz - Co teraz zrobisz? Przejdziesz przez nie, wybierając mrok, czy może zostaniesz w jasnym kręgu zrozumiałych idei?
Toni powoli wstała. Jak w transie, obróciła się i stanęła tyłem do wszystkich, patrząc w nieokreślony punkt poza kręgiem światła. Obróciłaś głowę i z przerażeniem uświadomiłaś sobie, iż na skraju lasu rosną drzewa, splecione ze sobą niczym upiorne wrota.
Toni odezwała się cichym, spokojnym głosem
- Zostanę wśród moich powinności i ideałów, którym wierzę. Razem z tobą - spojrzała czule na Cheryl.
Jug bez słowa podał kostki Sweet Pea. Chłopak wziął je do ręki, jakby były czymś bardzo kruchym. Takim gestem odgarniał Ci włosy z czoła. Zbierało Ci się na płacz z nadmiaru emocji. Sama nie wiedziałaś, czemu tak długo pozostajesz w tej koszmarnej grze.
Rzucił kostkami i wciągnął gwałtownie powietrze. Spiął się, czekając na słowa Jugheada.
- Potknąłeś się i chwiejesz się na skraju przepaści. Rezygnujesz z misji, czy podejmujesz ryzyko - życie lub śmierć? - Jug nie wydawał się być przejęty, mówił, jakby ktoś inny dyktował mu tekst do ucha.
Toni, Cheryl i Fangs patrzyli wyczekująco na Sweet Pea. Zauważyłaś, że trzęsą mu się dłonie.
- Dosyć tego - powiedziałaś twardym głosem - wynosimy się stąd.
Zrobiłaś parę kroków i stanęłaś przed chłopakiem. On jednak siedział wciąż w miejscu. Nie patrzył na Ciebie.
- Muszę dokonać wyboru - powiedział szeptem - daj mi wybór.
Stanęłaś jak wmurowana. Zaskoczona, cofnęłaś się parę kroków.
Tymczasem Sweet Pea skinął głową w stronę Jugheada, który wręczył mu dwa kielichy.Sweet Pea przyglądał się chwilę naczyniom, przeciągnął kciukiem po grawerowanych ornamentach. Uniósł kielich trzymany w lekko drżącej, lewej ręce.
Spojrzał na Ciebie. To spojrzenie, dobrze Ci znane, nigdy nie było tam wymowne jak w tej chwili. Patrzył na Ciebie w taki sposób zawsze, gdy nie wiedział, co się stanie i czy wszystko będzie w porządku.
Uniósł kielich do ust. Zanim zdążyłaś pomyśleć, w ułamku sekundy dopadłaś do niego i wytrąciłaś kielich z ręki. Poszybował w powietrzu i wpadł do ogniska, rozlewając niebieską ciecz na trawę.
Spojrzałaś na chłopaka. Miał lekko niebieskawe usta, ale wydawał się dosyć przytomny. Mało tego, złapał Cię w pasie i mocno przytulił.
Przenikliwy krzyk rozdarł tą chwilę jak delikatny materiał. Odwróciliście się i zobaczyliście, jak ciecz rozlana po trawie płonie. Ogniem zajęła się już niewielka sterta śmieci w pobliżu przyczepy.
Jughead poderwał się i próbował zgasić ogień wodą z wiadra leżącego kawałek dalej, jednak niszczycielski żywioł w dziwny sposób pożerał wszystko jeszcze szybciej.Biegliście w stronę lasu, wystukując na telefonach numery alarmowe. Trzęsłaś się cała, zresztą nie Ty jedna.
Stanęliście na skraju polany, kilka kroków za Wami rozciągał się las. Patrzyliście, jak zapalają się kolejne przedmioty. Przytuliłaś Sweet Pea, Jughead i Fangs również wydawali się być załamani. Chyba dopiero teraz zdali sobie sprawę z tego, co zrobili.
Spojrzałaś na las po drugiej stronie polany. Wydawało Ci się, że w powolnym tempie sunie przez las kilka gałęzi.
Ponad 1000 słów! ❤️❤️❤️
Trochę czasu zajęło mi wprowadzenie paru poprawek i urozmaicenie akcji (mam nadzieję, że się udało) ale w końcu jest ❤️😘
CZYTASZ
RIVERDALE *** PREFERENCJE ✔
FanficJak wskazuje tytuł, preferencje z Riverdale. Są wakacje i dużo zajęć, więc rozdziały pojawiają się: poniedziałek, środa, piątek, niedziela❤️ Postaci - -Archie, -Jughead, -Kevin, -Sweet Pea, -Fangs Fogarty (od 47 rozdziału), -Joaquin (od 80 rozdzi...