#Marco
Weszliśmy do mieszkania Ari. Byliśmy w mini przedsionku, skąd skierowaliśmy się do kuchni odgrodzonej barkiem od salonu. Dziewczyny szły pierwsze, ja za nimi. Prawie wpadłem na Sonię, gdy wszystkie się gwałtownie zatrzymały. Z ust Juli wyrwał się cichy pisk, natomiast Lira zaczęła się trząść. Nic nie widziałem. Zirytowany przecisnąłem między dziewczynami. Jednak na ten widok stanąłem jak wryty. W mojej głowie zaczęły się zradzać czarne sceneriusze.
Przy schodach była wielka plama, po części zeschniętej krwi. Ścieżka krwi ciągnęła się po schodach do wejścia i zapewne również gdzieś na górze. Panował ogólny bałagan. Usłyszałem kątem ucha jak Sonia mówi że dzwoni na policję. Ja z Lirą zaczęliśmy przeszukiwać parter. Coś poprowadziło mój wzrok na kanapę. Spostrzegłem że coś spod niej wystawało. Był to czarny, prosty sztylet. Skąd to się tu wzięło?
-M-marco...-zaczęła niepewnie Lira pokazując mi czarną maskę antysmogową. Maska Ari! Drżącymi rękoma wskazała na sztylet.- S-skąd go masz?
-Leżał pod kanapą.
-To sztylet Ariany. Nigdy się z nim nie rozstawała...-Lira była blada jak ściana i wyraźnie się bała.
Poszliśmy na górę już całą grupą. Poszedłem wzdłuż ścieżki krwi. Jedyne co znalazłem to kolejna wielka plama krwi w czystym pokoju. Skierowałem się do pokoju Ari. Drzwi były niedomknięte. W pokoju panował duży bałagan. Podszedłem do szafy słysząc skrobanie. Niestety szafa za rzadne skarby nie chciała odpuścić i pokazać mi swojej zawartości.
-Zamknięta na klucz.-powiedziałem do reszty.
-Hmmm... trzeba poszukać klucza. Jula przeszukujesz łóżko, pod materacem też. Sonia przeszukasz półki z książkami. Być może schowała klucz książkach albo pomiędzy nimi. Ja z Marco przeszukamy biurko.-zarządziła Lira.
Zaczęliśmy szukać. Przeszukiwałem kolejno szuflady. Pierwsza nic. Druga też nic. W trzeciej znalazłem jedynie pamietnik, plastry i opatrunki. Zacząłem z ciekawości grzebać w szufladzie. Nie znalazłem klucza. Znalazłem natiast dwie żyletki. Obydwie zakrwawione. No i chyba już wiem co miała na myśli Lira mówiąc o tym, że oby Ari sobie nic nie zrobiła. Odlożyłem żyletki i wziąłem pamiętnik, a ten automatycznie otworzył się na jakiejś stronie. Tak! Bingo! Między dwie kartki był wepchnięty klucz. Podbiegłem do szafy i otworzyłem drzwi. Niemal od razu wyskoczył na mnie lis. Wystraszyłem się.
-Pan Liśek!-krzyknęła Lira i usiadła na piętach. Lis podbiegł do niej i zaczął się delikatnie łasić.
-Co to za lis?-spytała Jula.
-To lis Ariany. Jakieś niecałe dwa miesiące temu znalazła go przemarźnietego. Wzięła go do siebie jednak od tamtej pory nie odstępował jej na krok. Aż do teraz.-ostatnie zdanie Lira wypowiedziała niemal szeptem.
-Nic nam o nim nie wspominała. Jak się nazywa?-spytałem powoli wyciągając rękę w stronę zwierzaka.
-Jeszcze nie ma imienia, ale mówimy na niego Pan Liśek.
Lis nagle rozejrzał się po pokoju i zaczął wszystko obwąchiwać. Po chwili z nosem przy ziemi zaczął dreptać po piętrze. A my za nim.
CZYTASZ
Poniżej Depresji [ZAKOŃCZONA]
SonstigesAriana jest miłą, zwariowaną, czasem wredną nastolatką. Nie wyróżnia się spośród innych, ma dobre oceny, przyjaciół, chętnie pomaga znajomym. Lecz co się stanie gdy była depresantka wróci do nałogu? Przez co bedzie chciała się zabić? Jak wiele potr...