26

649 36 8
                                    

#Ariana
  Przed chwilą rozmawiałam z Kari pod salą szpitalną, jak wychodziłam. Kari jest moją koleżanką w moim wieku. Kiedyś chodziła ze mną do mojej szkoły, ale rok temu wyjechała. Dziś wróciła i chyba z pół godziny się ściskałyśmy jak się zobaczyłyśmy. Podobno od Soni wiedziała gdzie jestem. Później Kari postanowiła ze mną wrócić i mnie odprowadzić.
Właśnie wracałam ze szpitala razem z Kari, Marco i jego bratem. Matt (brat Marca) okazał się być całkiem w porządku, mimo iż na pierwszy rzut oka nie wyglądał na najmilszą osobę, w rzeczywistości był bardzo miły i żartobliwy, choć nieco powściągliwy. Ja z Marco siedzieliśmy z tyłu, Kari z przodu, a Matt prowadził samochod. Wtuliłam się w moją miłość, a chłopak objął mnie ramieniem. Ale ładnie pachnie...Usłyszałam śmiech towarzyszów podróży. Całej trójki. 
-Dziękuję, lisku. Ty również ładnie pachniesz.-powiedział Marco ze śmiechem.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego że powiedziałam to na głos. Spaliłam buraka. Wtuliłam się w bok Marco z uśmiechem. Chciałam się śmiać z własnej głupoty.
-Jesteśmy na miejscu.-odparł rozbawiony Matt parkując pod swoim rodzinnym domem. Marco złapał mnie za rękę i ze mną wyszedł z samochodu. Pociągnął mnie do drzwi domu w ktorych mnie przepuścił. W domu panowała totalna ciemność i cisza. Po omacku poszłam do salonu, z Marco'iem który ciągle mnie delikatnie pchał, abym szła przed siebie. Gdy weszłam do pokoju, rozległ się strzał, gwałtownie zapaliło się światło i krzyk kilkunastu osób.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!- na pokój opadło konfetti, po czym wszyscy zaczęli pogwizdywać i piszczeć.
-Z jakiej okazji...?-spytałam cicho totalnie zdziwiona i pozytywnie zszokowana.
-Jutro masz urodziny. W dodatku dziś wyszłaś ze szpitala, więc okazja jest podwójna.-z uśmiechem na ustach Marco szepnął mi do ucha. I tak zaciągnęli mnie w środek imprezy którą urządzili...
···
Było już koło dwudziestej drugiej. Bawiłam się świetnie, a impreza wciąż trwała. Dostałam masę prezentów, chyba pierwszy raz w życiu. W tamtej chwili nie pamiętałam o niedawnych złach, i świetnie się bawiłam. Siedziałam przy stole śmiejąc się z innymi. Na imprezie było dużo ludzi najbliższa rodzina Marca, wszyscy moi znajomi, rodzice Liry ( z którymi swoją drogą bardzo się lubiłam), trochę znajomych od moich dziewczyn, i sporo innych osób.
W pewnym momencie pobiegła do mnie Moly i zaciągnęła mnie na środek pokoju, gdzie urządziliśmy parkiet. Śmiejąc się zaczęłam tańczyć. Nagle muzyka przycichła a ludzie przestali tańczyć i głośno rozmawiać. Na sali zrobiło się o wiele, wiele ciszej. Przestałam tańczyć i zdziwiona patrzyłam na chłopaka który powoli szedł w moją stronę cały w skowronkach.
-Ari? Czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną?-Marco klęczał przede mna na jednym kolanie, jakby mi się oświadczał.
Patrzył na mnie szczęśliwym wzrokiem wyczekując odpowiedzi. Którą po chwili mu udzieliłam...
















































C.D.N.









Poniżej Depresji [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz