8.

2.3K 150 75
                                    

Tony siedział na krześle i pił herbatę. Peter tymczasem  odrabiał lekcje w swoim pokoju , więc miał popołudnie tylko dla siebie. Było tak spokojnie... Rzadko się zdarzała taka okazja. Można usiąść i   rozkoszować się  spokojem. Tony miał taki zamiar do czasu aż koło jego krzesła pojawił się portal.

- Tony mamy problem...- powiedział mag na wstępie nie witając się z Tonym. Widząc śmiertelnie poważną minę przyjaciela Stark od razu odłożył kubek z herbatą na stole.

- Co się dzieje?

- Ważą się losy wszechświata...

- Cześć Tony- wtedy z portalu wyszedł Bruce. Zaskoczony Tony przytulił przyjaciela.

- Co tu się dzieje?- wykrzyknął Tony.

- Chodź do sanktuarium- rzekł Stephen i wszyscy razem przedostali się do środka.

- Tony... Widziałem Thanosa. Chce  zebrać kamienie nieskończoności. Sam ma teraz dwa co czyni go najpotężniejszym w wszechświecie.- powiedział Banner.

- Kamienie nieskończoności?- zapytał zdezorientowany Stark.

- Gdy powstawał wszechświat w dziewiczy  kosmos wyrzucono sześć kamieni. Każdy kontrolował inny aspekt życia.- odpowiedział Wong demonstrując to za pomocą magi.

- Rzeczywistość, umysł, dusza, przestrzeń,  moc i... Czas-  powiedział Stephen. Wtedy oko Agamotto otworzyło się i kamień czasu zaświecił się.

- Czekaj to jest kamień nieskończoności?!- wykrzyknął Tony.

- Tak. Dokładniej kamień czasu.

- Wyrzuć to natychmiast!

- Nie mogę przysięgałem to chronić.

- Nie wiesz  co robisz... Stephen proszę wyrzuć to.

- Zrozum mnie Tony... Nie mogę.- powiedział Stephen. Tony zrozumiał, że nie przekona przyjaciela. Nie chciał go stracić... Martwił się o niego.

- Stephen czy ten loczek majta tak magicznie?

- Obawiam się, że nie- Tony otworzył drzwi od sanktuarium. Na  ciele  poczuł nagły podmuch wiatru. Dookoła latały gazety i inne papiery. Wyszedł, aby zobaczyć co się dzieje... Wtedy zauważył wielki statek kosmiczny.

- Schowaj ten kamień.

- Może się jeszcze przyda- powiedział Stephen. Tony tylko westchnął z rezygnacją. Obawiał się najgorszego, że może go stracić...

- Witajcie! Radujcie się , bowiem zostaliście wybrani, aby zginąć z rąk dzieci Thanosa.- rzekł kosmita, który pojawił się przed mężczyznami.

- Ziemia jest dziś zamknięta skalmar, więc wynoś się.- odpowiedział Tony pewny siebie.

- Strażniku kamienia czy to zwierzątko przemawia w twoim imieniu?

- Ja ci dam zwierzątko jak ci przyłoże to się nie pozbierasz skalmar!

- W moim imieniu przemawiam tylko ja.- powiedział Stephen i wyczarował dwie tarcze.

- Dobra zajmę się tym- powiedział Tony i   za pomocą technologii wyrzucił kilka naboi.- Widzisz jak to się robi?- wtedy został wyrzucony w górę.

- Tony!- krzyknął Stephen. Wściekły wyczarował tarczę i sam podjął się walki z kosmitą. Niestety był on silniejszy i czarodziej został przygwożdżony do ściany.

- Urocze sztuczki. Dzieci na pewno cię kochają- powiedział kosmita. Jednak nie udało mu się wziąć kamienia, gdy tylko dotknął go został poparzony w rękę.

- Zaklęcie zmarłego takie proste, a tak trudne do złamania.- powiedział Strange z uśmiechem jednak szybko tego pożałował.

- Może tak, ale twój kręgosłup nie.- wtedy Stephen został zrzucony na ziemię. Mimo bólu wstał na nogi i otworzył oko Agamotto. Chciał cofnąć czas do momentu zanim  pojawili się kosmici. Wszyscy byliby bezpieczni.

Wtedy coś unieruchomiło mu ręce. Liny owinęły się wokół szyi i zaczęły mocniej ściskać ciało maga. Strange powoli  zaczął  się dusić, aż wreszcie  nieprzytomny padł na ziemię. Stwór wykorzystał to i razem z Stephen'em ruszył w stronę statku.

Tymczasem Tony walczył z drugim kosmitą w parku. Nagle obok niego pojawił się Peter.

- Młody co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony obecnością syna.

- Więc, zostawianie otwartego portalu w wieży nie było mądrym pomysłem. Z resztą mam pajęczy zmysł. Od rana coś mi mówiło, że coś się wydarzy.- powiedział chłopak. Tony chciał go w tej chwili opierdzielić za to, że przyszedł, ale walczący obok kosmita utrudniał sytuację.

- Dobra chodź musimy pozbyć się tego potwora.

- A co on w ogóle chce?

- Chce wziąć od Stephen'a wisiorek...- wtedy do niego trafiło jedno: zostawił Stephen'a samego na polu bitwy. Może był tym jak to określał  ,,najpotężniejszym magiem", ale skalmar był bardzo potężny.

Nagle jak wybawienie pojawił się Wong i wyczarował portal umieszczając kosmitę na pustyni.

- Dziękuję ci Wong- powiedział Tony i poleciał tam, gdzie walczył Stephen.

Gdy dotarł na miejsce mężczyzny już nie było... Wtedy zauważył go jak z peleryną leci przez miasto, a za nim kosmita. Tony chciał krzyczeć z radości, ale wtedy zauważył dokąd on zmierzał... W stronę statku. Przerażony chciał dogonić ich. Peter był za nim.
Nagle niebieski promień zaczął wciągać Stephen'a i Peter'a. Tony nie zawahał się. Od razu wpadł w niebieski promień, aby uratować swoich najbliższych. Strach i adrenalina, która mu przy tym towarzyszyła bardziej stresowała go.  Wreszcie udało mu się i dzięki dopalaczom dogonił statek. Peter ostatkiem sił trzymał się.
Gdy oddalali się co raz bardziej od Ziemi Peter tracił tlen. Tony oczywiście był przygotowany. Znał syna zbyt dobrze. Dzięki Friday przysłał zbroje, która uratowała jego syna przed śmiercią.

- Super zbroja tato!- wykrzyknął Peter.

- A teraz pa Peter- powiedział Tony i zbroja Peter'a otworzyła spadochron, który zaczął ściągać chłopaka w dół. Jednak nie poddał się i chwycił się statku. Chciał pomóc Tonemu i pokazać mu, że jest prawdziwym bohaterem. Tymczasem Tony dzięki laserom zrobił dziurę i dostał się do środka. W wewnątrz było jeszcze straszniej. Tony podleciał wyżej, aby pozostać niezauważonym. Wtedy zauważył pelerynę.

- Tak wiernej odzieży jeszcze nie widziałem- uśmiechnął się. Wtedy usłyszał czyjeś kroki. Odwrócił się i już chciał strzelać, ale nie zrobił tego, gdyż skradaczem okazał się Peter.

- Co ty tu robisz ?- zapytał.

- Chce pomóc!

- Miałeś się nie narażać.

- Ale co to za bohater, który nie ratuje ludzi.- powiedział Peter. Tony tylko westchnął... Naprawdę czasami ten chłopak był bardziej denerwujący niż on sam. Nie chciał narażać chłopaka. Wyprawa jest niebezpieczna.

- Dobrze teraz tylko... Musimy uratować Stephen'a.


I do not believe | IronStrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz