Ostatni akt...

1.6K 107 23
                                    

Na horyzoncie słońce chyliło się ku zachodowi. Był listopad. Lekki jesienny wiatr powiewał szalikiem mężczyzny. Dookoła było cicho. Tylko ten nieszczęsny wiatr grał na drutach smętną melodyjkę.  Mężczyzna stał w bezruchu. Patrzył na dwa kamienne nagrobki. Wyglądał na bardzo zamyślonego. Z trudem wreszcie rzekł sam do siebie:
- Przepraszam... Przepraszam, że byłem taki głupi! Mogłem was uratować. Za każdym razem, gdy się budzę myślę, że to sen... Ale mylę się. Po tylu dniach nie dociera do mnie co zrobiłem. Jak mogłem was na to narazić. Ja nie chcę tak żyć! Proszę nie bądźcie martwi. Niech to będzie tylko głupi sen... Cholerny koszmar. Nie to się skończy! Tak nie może być. Ja was kochałem... To cios zadany przez chujowe życie. Dlaczego mnie uratowałeś?! Po co oddałeś ten kamień?! Po co ci to było?! Widzisz gdzie teraz jesteś?- Tony nie wytrzymał i pojedyncze łzy pojawiły się w jego oczach i powoli spłynęły po policzku.- Nie wyobrażam sobie życia bez was... Dlaczego to tak boli?!- wykrzyknął. Zrozpaczony aż padł na kolana.- Posłuchajcie mnie ten jeden raz... Przestańcie być nieżywi... Wróćcie do mnie. Proszę...- szepnął i trzęsącymi się rękami odłożył bordową różyczkę na nagrobku z napisem ,, Mąż". Drugi nagrobek , który był mniejszy, wysprzątał od uschniętych  liści. Z opuchniętymi oczami poszedł w stronę auta.
- Może zakończyć to wszystko?- pomyślał i odjechał. Różyczka rzucona na grób zajaśniała pomarańczowym blaskiem...
-Kocham cię- wyszeptał wiatr.

Więc to chyba koniec...
Czas się pożegnać
Z całego serduszka dziękuję wam za czytanie tego opowiadania. Dziękuję za gwiazdki i wyświetlenia.

























Chcecie wiecej IronStrange?


















































Jeszcze raz wam dziękuję 😍

I do not believe | IronStrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz