10.

1.8K 135 54
                                    

Zerwał się dziwny wiatr i pojawił się portal. Z jego ciemnej czeluści wyłonił się Thanos. Stephen siedział na schodach i robił wszystko, aby  zrealizować  ich plan.

- Jak dobrze myślę to jest twój dom?- zapytał Stephen.

- Kiedyś nim był... Tytan to była wspaniała rozwijająca się planeta. Później dużo ludzi zaczęło głodować. Dlatego zaproponowałem rozwiązanie...

- Ludobójstwo

- Na chybił trafił. Zarówno biednych jak i bogatych. Jednak nie posłuchali mnie.. i stało się tak jak mówiłem.

- Brawo jesteś prorokiem!- odpowiedział z ironią w głosie Strange.

- Gdy zdobędę sześć kamieni, wystarczy, że pstryknę palcami i wszystko przestanie istnieć...

- Niestety obawiam się, że nie możemy ci na to pozwolić.

-My?- zapytał Thanos. Wtedy Tony popchnął w jego stronę wielki kawał skały, który go  przydusił. Thanos jednak nie poddał się zbyt szybko i za pomocą kamieni rozwalił skałę na milion kawałeczków .

Rozpoczęła się wojna...

Thanos był bardzo potężnym przeciwnikiem. Dzięki rękawicy mógł władać wieloma mocami. Jednak plan wymyślony przez Peter'a działał tak jak powinien. Bohaterowie wspólnymi siłami zdołali unieruchomić przeciwnika.

- Peter chodź mi pomóż zdjąć tę rękawice!- krzyknął Tony. Razem zaczęli szarpać się z rękawicą. Stephen zaczął się śmiać, całą ta scena wyglądała bardzo komicznie. -Jak jesteś taki mądry sam to zdejmij!

- Nie no dobrze  róbcie swoje- rzekł Stephen i odszedł.

- I co teraz Thanos? Wygraliśmy. A teraz mów gdzie jest Gamora?- spytał Quill, który podleciał do jeńca.

- On cierpi..- szepnęła Mantis.
- I dobrze!

- On jest w żałobie...

- Na pewno- odpowiedział z pogardą Peter Quill.

- Gdy wrócił miał kamień duszy, ale Gamory już nie było...- odpowiedziała Nebula.

- Ale... Nie. Nie zrobiłeś tego-wykrzyknął zrozpaczony Star lord. Pod wpływem emocji uderzył przeciwnika. Wtedy Thanos wyrwał się z snu i zrzucił Mantis. Peter od razu pobiegł uratować kosmitkę. Tony widząc syna uśmiechnął się pod nosem. Dopiero teraz dotarło do niego, że on już nie jest taki mały. Teraz widział dojrzałego chłopaka, którego kochał z całego serca. Niestety piękne wspomnienia przerwał gwałtowny wybuch. Tony ocknął się i przypomniał sobie gdzie teraz jest. Nieco zdezorientowany zaczął kręcić się dookoła, aby zobaczyć co się dzieje. Nagle zobaczył Stephen'a , który walczył z Thanosem.  Bez chwili zawahania od razu poleciał w stronę czarodzieja. Wtedy Thanos chwycił maga i wyrwał mu wisiorek. Jednak ku zdumieniu Thanos'a jak i Tonego to była atrapa. Zdenerwowany złoczyńca rzucił Strange'm jak lalką. Wściekły Tony przystąpił do ataku.

- Nie będziesz mi tu drużyną rzucał ty fioletowa dynio!- wykrzyknął Stark. Walczył zawzięcie, ale Thanos był potężniejszy. Tarcza mężczyzny długo nie wytrzymała magii kamieni. Po krótkiej chwili Tony został tylko z kawałkiem zbori na sobie. Jednakże resztkami sił wyciągnął ostrze i chciał wbić je w brzuch przeciwnika. Thanos okazał się zwinniejszy i wbił ostrze w Tonego. Mężczyzna poczuł przeszywający go ból w okolicach brzucha. Wtedy na jego rękach zobaczył ciemnobordową ciecz. Bezsilnie opadł na ziemię... Czuł, że to koniec jego podróży.

- Mam nadzieję, że będą cię pamiętać...- powiedział Thanos. Tony czekał na ostateczny cios... Był gotowy.

- Stój!- ktoś krzyknął. Tony teraz zobaczył to był Stephen.- Oszczędź go, a ja ci oddam kamień czasu.

- Bez sztuczek?

- Tak...- wyszeptał i przywołał do siebie kamień. Z trudem oddał go Thanosowi. Kosmita poczuł przepływającą przez niego moc i zadowolony uciekł tak szybko jak się pojawił.

- Coś ty najlepszego narobił?!- krzyknął Tony.

- Uratowałem cię...

- Przez ciebie mogą umrzeć miliony!

- Dla niektórych warto to zrobić- powiedział Stephen i uśmiechnął się.

- Jesteś głupi... I dlatego cię kocham. - uśmiechnął się Tony.

- Może wrócimy do domu?- odezwał się nieśmiało Peter.- Obejrzymy sobie razem film. Jak wielka szczęśliwa rodzina.

- To dobry pomysł!

- Tony muszę ci o czymś powiedzieć...- wyszeptał Strange.

- Dobra, ale szybko chcę razem z Peter'em obejrzeć film.

- Jesteśmy teraz w końcówce gry...

- Ale co to znaczy?

- Coś się stało- szepnęła niespodziewanie Mantis. Wtedy jakby na odpowiedź Tonego rozpłynęła się.

- Quill?- spytał Drax i podzielił los towarzyszki.

- No nie...- wyszeptał smutny Quill I zamienił się w proch.

- Tony...- zaczęł Stephen.

- Proszę nie mów, że ty też..- powiedział Tony przez łzy i podbiegł do niego.

- Słuchaj... Widziałem tyle rzeczy i wiem, że nie było innego wyjścia.- Strange także mówił z łzami w oczach.

- Proszę nie rób mi tego!

- Kocham cię...- wyszeptał. Wtedy ich usta znaczyły się w pocałunek. Niestety Strange także rozpłynął się pozostawiając Tonego samego.

- Panie Stark. Nie czuję się zbyt dobrze...- powiedział Peter i wpadł w ramiona Tonego.

- Przystań młody nic ci nie jest.- odpowiedział Tony.

- Ja nie chcę umierać... - zaczął płakać chłopak.- Przepraszam...- Tony dotknął miejsca, gdzie był Peter. Siedział niewierząc co się stało. Oni przegrali... Stracił wszytko... Stracił ICH.

I do not believe | IronStrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz