12

715 65 6
                                    

CHAN POV

Felix posmutniał.
Siedział obok mnie na kanapie i od kilku minut męczył się nad jednym kawałkiem pizzy.
- Zaraz wrócą. - zwróciłem się w jego stronę, starając się go pocieszyć.
- Hmm?
- Changbin. I Hyunjin.
- Oh.
To było takie nienaturalne. Zdawało mi się że Felix jest typem osoby która rodzi się z uśmiechem na ustach.
A jednak teraz był smutny. Tak samo wczoraj. I na przesłuchaniu.
W jednej chwili zacząłem odczuwać ogromne wyrzuty sumienia. Nie wiem dokładnie dlaczego.
Po prostu było mi wstyd. Za ten świat.
Za to że żyję na świecie, gdzie takie drobne i delikatne osoby jak Felix są krzywdzone.
Może nie dosłownie, lecz po prostu odczuwałem wielki smutek, kiedy nie widziałem uśmiechu młodszego.
Felix był jedną z tym osób, które chce się chronić za wszelką cenę, bez wyraźnego powodu.
Praktycznie wcale go nie znam, ale coś w głębi mnie podpowiadało mi:
Musisz go chronić.
Z bólem serca znów spojrzałem na smutną twarz młodszego.
- Chodź Felix. Muszę ci coś pokazać.
Młodszy spojrzał na mnie zaskoczony.
- Teraz?
- Tak. Chodź. I weź kurtkę.

***

Nie tłumacząc się innym, założyłem bluzę i wyszedłem z Felixem z mieszkania.
- Wychodzimy na zewnątrz? - spytał.
- W pewnym sensie.
Wskazałem ręką aby szedł za mną.
Wcisnąłem przycisk przywołujący windę.
- Hyung, nie powiesz mi gdzie idziemy? - na jego twarzy wyraźnie rysowała się ciekawość.
Zaśmiałem się.
- Zaraz się dowiesz. - znaleźliśmy się w windzie, a ja sobie o czymś przypomniałem.
- Masz lęk wysokości? - spytałem wciskając przycisk najwyższego piętra.
- Nie.
- To dobrze.
Póki winda się nie zatrzymała, żaden z nas nie odezwał się więcej ani słowem.
Oboje wyszliśmy na korytarz, a ja ruszyłem mijając drzwi mieszkań. Słyszałem kroki młodszego za sobą. Otworzyłem drzwi prowadzące na klatkę schodową i odwróciłem się sprawdzając czy Felix nadal tam jest.
A niby gdzie miałby być idioto.
Skarciłem się w myślach. I zaczęłam wspinać. Gdy znaleźliśmy się na samej górze, przystanąłem, opierając się o drzwi znajdujące się na końcu schodów.
- Zapnij się. - poradziłem Felixowi, widząc jego odpiętą kurtkę. - Jest już chłodno.
Gdy już to zrobił, złapałem za starą klamkę i pchnąłem ciężkie drzwi.

FELIX POV

Gdy podążyłem za Chanem, orzeźwił mnie nocy, chłodny wiart.
Nie wiedziałem że jest już tak późno.
Znaleźliśmy się na dachu bloku.
Dookoła rozciągała się wielka, betonowa przestrzeń.
Otworzyłem buzię zszokowany.
Było tu pięknie.
Nocne, czarne niebo, rozświetlone gwiazdami, a dookoła mnie tylko betonowa podłoga.
Naprawdę miało to swój urok.
Gdy wciąż kręciłem się dookoła, podziwiając widoki, napotkałem na postać Chana.
Stał opierając się plecami o betonowy mur, powstrzymujący go przed upadkiem w przepaść.
Po prostu stał, spoglądał na mnie i uśmiechał się.
Podbiegłem do niego powoli, nie chcąc zbyt zbliżać się do krawędzi dachu.
Może jednak mam trochę lęk wysokości.
- Hyung... tu jest pięknie.
Zaśmiał się, a ja znów miałem okazję zobaczyć jego urocze dołeczki. - i ten widok... - powiedziałem, spoglądając na nocną panoramę miasta. - po prostu cudownie.
- Prawda? Przychodzę tu bardzo często. Tylko tu potrafię się skupić. Nikt inny nie wie o tym miejscu. Tak myślę. - zaśmiał się.
- Ale mi pokazałeś to miejsce?
- Tak, tyle że teraz będę musiał cię zabić.
Oboje zaśmialiśmy się głośno.
Westchnąłem napełniając płuca rześkim powietrzem.
-... a tak naprawdę... - dokończył po chwili. - po prostu wiem że nie jest ci teraz łatwo. Tak wiele się dzieje... więc pomyślałem że też możesz potrzebować swojego miejsca do wyciszenia. A myślę że jest tu wystarczająco przestrzeni dla naszej dwójki.
Na chwilę znów zapadła cisza.
- Dziękuję. - powiedziałem cicho. Zacząłem szybko mrugać, bo już czułem te małe gnojki napływające mi do oczu.
Weź się w garść Felix.
- Nie ma za co. Oh właśnie. - starszy wyjął telefon z kieszeni bluzy. - Nagrałem ostatnio jedek kawałek i pomyślałem że może chciałbyś odsłuchać?
- Bardzo chętnie!
Oboje usiedliśmy na ziemi, opierając się o murek. Po chwili z telefonu Chana wydobyły się pierwsze dźwięki.
Bezwiednie zacząłem podrygiwać do rytmu. Świetny kawałek. To samo powiedziałem starszemu gdy już piosenka ucichła.
- Dziękuję. A piszesz teksty? Bo szukam słów do tej piosenki, ale jakoś nic mi nie pasuje.
- Oh, mogę spróbować. - uśmiechnąłem się.

Potem zaczęliśmy rozmawiać o innych rzeczach. O totalnym bzdurach, które nie miały większego znaczenia.
O jedzeniu, filmach.
Zdałem sobie sprawę co robi Chan. Nie chciał żebym się zamęczał myślami o tym wszystkim co się dzieje. Chciał żebym odpoczął trochę od codzienności.
I zdecydowanie udało mu się to.
Rozmowa z nim była taka naturalna, taka swoboda, że nie chciałem już wracać ani do mieszkania ani do codziennego życia już nigdy.
Było mi tu tak dobrze, tak lekko. Naprawdę czułem że mógłbym rozmawiać z Chanem jeszcze kilka godzin. Oderwał mnie on od tego wszystkiego co się dzieje dookoła.
Po jakimś czasie hyung chciał pokazać mi zwiastun do jakiegoś filmu i sięgnął po telefon.
- O cholera. - powiedział i pokazał mi wyświetlacz z zegarem.
Otworzyłem szeroko buzię.
Siedzimy tu już prawie trzy godziny! Kiedy ten czas minął?
Oboje wstaliśmy i zaczęliśmy kierować się w stronę drzwi.

Gdy znaleźliśmy się już przed mieszkaniem a Chan miał sięgać do klamki, złapałem go za ramię.
- Hyung... jeszcze raz dziękuję. Naprawdę.
Ten uśmiechnął się tylko lekko i spojrzał na mnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. A teraz chodź. Zaparzę ci herbaty jaśminowej.

How Long [CHANLIX] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz