Mei wraz z Winstonem wjechali na czwarte piętro. Według tabliczki znajdowała się tam strzelnica, sala rozrywkowa oraz kino. Tuż pod pierwszą była nowa: sala treningowa. Ta druga była obwiązana czarno-żółtymi taśmami.
Na tym piętrze poziom skomplikowania korytarzy był o wiele mniejszy niż przy sypialniach. Od werandy odchodziło tylko kilka prostych dojść do właściwych sal. Goryl i Chinka podeszli do tego, które było jeszcze zablokowane. Kartonowymi pudełkami, ale jednak zablokowane. Zaniepokojona Mei spojrzała na znak nad wejściem: ,,Uwaga, spadające przedmioty". Chinka popatrzyła na Winstona.
-Na pewno bezpiecznie można tam wejść?- spytała goryla. Ten popatrzył na nią zdziwiony. W końcu zrozumiał, na co zwróciła uwagę Chinka i roześmiał się.
-Jasne, musieliśmy jakoś odwieść młodszych agentów od wchodzenia tu- stwierdził.- No i się udało, mała Fareeha i Bigitte nie biegają po nieukończonej sali- Winston podniósł taśmy dla dziewczyny. Ta wdzięcznie posłała mu uśmiech i przeszła pod nimi.
Sala była jeszcze większa od jadalni. Sięgała do dziesięciu metrów wzwyż. W kątach można było znaleźć dowolny sprzęt do treningu.Po lewej wisiały worki treningowe. całą jedną ścianę zajmowała ścianka wspinaczkowa. Był też ring, tor do biegów, bramki piłkarskie, kosze do siatkówki, a nawet basen. Mei najbardziej zainteresowały jednak miękkie maty oparte o drabinki do podciągania. Na ich widok pomyślała o sowim kimonie, schowanej w torbie z ubraniami. Gdyby tylko spotkała kogoś, kto ćwiczy judo...
-No jesteście wreszcie!- do pary nowo przybyłych podbiegła Eliana. Na dłoniach nosiła rękawice robocze, a jej ubrania pokrywały plamy smaru i ambrozji: błękitnego płynu którego używano przy budowie omników i bardziej skomplikowanych maszyn. Ambrozja wspomagała transport informacji komputerowych oraz energii.
-Przepraszam, jeżeli się spóźniłam. Nie wiedziałam że umawiałyśmy się na konkretną godzinę- Mei poczuła się głupio. Nie pamiętała, aby ustalały godzinę spotkania, chodź pewnie przez własną nieuwagę nie usłyszała dobrze słów koleżanki.
-Nie umawiałyśmy się, po prostu mam dużo rzeczy do zrobienia- tu wskazała kciukiem za siebie, a Mei wychyliła się, aby dojrzeć co pokazywała jej koleżanka. Na tronie z kartonów leżał Jess, wypalając papierosem dziury w pudełkach- a kiedy chciałam go poprosić, aby mi pomógł nosić rzeczy, tylko ustawił kartonowy mur i się za nim schował- Eliana pokręciła głową ze złością- Ale wy moglibyście mi pomóc, co?- spytała niemal błagalnym tonem.
-Jasne-Mei uśmiechnęła się. Lubiła pomagać innym, dawało jej to dużą satysfakcję- Od czego mam zacząć?
❄❄❄
Dzięki pomocy Winstona dziewczyny uporały się z ciężkimi przedmiotami, więc około trzynastej goryl mógł odejść do swojej pracy . W trakcie jednej z rozmów okazało się, że jest naukowcem. Kto by pomyślał, że małpa może mieć tak wysoki iloraz inteligencji, przewyższający większość ludzi?
Dziewczyny zrobiły sobie przerwę, a następnie Eliana zaczęła układać ciężarki i koła do sztang na półkach. Mei zbierała puste pudła na wózek. Godziny mijały, aż około siedemnastej z kartonowego bunkru wyłonił się McCree.
-Nie wiem jak wy, ale ja bym poszedł coś zjeść- zaczął rozciągać zastałe mięśnie. Rozejrzał się, ale w sali treningowej nikogo nie było- Jasna cholera, poszłyście beze mnie, co?- kowboj oparł się o ścianę i upewniwszy się, że dziewczyn nigdzie nie ma, podszedł do jednej ze ścian i przykleił do niej niewielki, szary krążek. Kiedy stwierdził, że ten nie rzuca się w oczy ruszył ku jadalni, a jego ostrogi obijały się o podłogę z charakterystycznym dźwiękiem.
CZYTASZ
Just a dream/ 🐉Genji X Mei❄
FanficMei Zhou- młoda ekolożka- dołącza do elitarnego oddziału łączącego ludzi o niesamowitych zdolnościach i chęci pomocy innym: Overwatch. Kiedy trafia na Posterunek Gibraltar zaczynają ją dręczyć sny o zielonym smoku i cyborgu z czerwonymi oczami UWAGA...